Eichlerówna i Łapicki
Andrzej Łapicki jest jednym z najbardziej zajętych ludzi teatru. Dziekan Wydziału Aktorskiego warszawskiej PWST, wiceprezes SPATIF, reżyser teatralny i telewizyjny, no i aktor, grający niemal co wieczór. Rozmawiamy z nim późną nocą, w chwilą po skończeniu pierwszej generalnej próby nowego spektaklu w Teatrze Małym.
- Co to będzie?
- Podaję pełny tytuł z afisza: "Ta Gabriela" - autoportret z listów na podstawie sztuki Tamary Karren opracowała Irena Eichlerówna. Są to udramatyzowane listy Gabrieli Zapolskiej.
- W roli Zapolskiej Irena Eichlerówna. A pan?
- Ja reżyseruję ten spektakl i występuję jako mąż Zapolskiej - Stanisław Janowski.
-Tylko te dwie osoby uczestniczą w przedstawieniu?
- Tak. Ale mówi się o wielu innych i cytuje listy do różnych osób. Na przykład do Ludwika Szczepańskiego (redaktora "Życia" krakowskiego, ojca JASZCZA-Jana A. Szczepańskiego - przyp. red.). Ponadto sztuka dostarcza widzowi wielu informacji o ludziach i epoce, o Przybyszewskim, Sienkiewiczu i in.
- Będzie okazja do podziwiania znów na scenie kunsztu Ireny Eichlerówny. Dawno jej Warszawa nie oklaskiwała. A i pan chyba pierwszy raz od wielu lat ma szansę z nią pracować?
- Istotnie. Od bardzo wielu lat. Chyba od 25 - w "Trzydziestu srebrnikach" Fasta. Jest to ogromna satysfakcja artystyczna i wielki zaszczyt dla mnie. Niezwykle sobie cenię tę współpracę z panią Leną.
- Poza tym przedstawieniem, jakie są pańskie plany?
-Przygotowuję dla teatru TV sztukę Strindberga pt. "Pierwsze ostrzeżenie". Będzie to polska prapremiera tej jednoaktówki. Prawdopodobnie zagram także w filmie Janusza Majewskiego o procesie Grogonowej.
-A szkoła? Praca z młodzieżą?
- Staramy się jak najlepiej przygotować młodych do zawodu i daje nam to wiele satysfakcji.