Lublin. "Ferdydurke" wciąż na afiszu
"Ferdydurke", spektakl Teatru Provisorium i Kompanii Teatr, od 11 lat wciąż elektryzuje energią.
Ten wybitny spektakl, wielokrotnie nagradzany w kraju i za granicą oraz uznany za najlepszą gombrowiczowską adaptację na scenie, możemy zobaczyć niebawem na deskach Teatru Centralnego.
Przedstawienie zdobyło m. in. nagrodę Fringe First na festiwalu w Edynburgu, Grand Prix na Festiwalu Małych Form Teatralnych w Rijece oraz na Festiwalu "Tempus Art" w Roznavie. Lubelskie "Ferdydurke", którego premiera miała miejsce w 1998 r., wyruszyło także w trasę po Stanach Zjednoczonych i było pokazywane ok. 500 razy na całym świecie.
W "Ferdydurke" na pierwszy plan wychodzi problem, który Gombrowicz nazwał "formą". Kultura i społeczeństwo przedwojennej Polski (wtedy też książka powstawała) wydawały mu się niedojrzałe i nieukształtowane.
Pojawia się zatem Józio, który magicznym sposobem cofa się w czasie i ponownie musi przejść przez okres pokwitania. Józio tkwi w ówczesnej rzeczywistości społecznej, która go kształtuje - ziemiaństwie, szkolnictwie, literaturze, jest wśród młodzieży - przesadnie cnotliwej lub przesadnie wyzwolonej. "Ferdydurke () wyraża mój lęk przed zielonością ludzką, ale nie ukrywam, że i we mnie nie wszystko jest uporządkowane; jest napisana w fazie nieukończonego procesu rozwojowego. Będąc jak wszyscy w okresie dojrzewania, nie mogłem napisać inaczej" - tłumaczy Gombrowicz w "Variach".
W pułapki form łapią się aktorzy - Jacek Brzeziński, Witold Mazurkiewicz, Jarosław Tomica i Michał Zgiet. A łapanka rozpoczyna się od czynności wstrętnej i pospolitej - dłubania w nosie. Bliskość ciał, ścisk i ciągły ruch rodzą erotyczną dwuznaczność i absurd. Świat gęb i pup nabiera realnych, dosłownych kształtów. I nici z porządku - każda sytuacja kończy się wtargnięciem dotkliwej bzdury.
SOBOTA - NIEDZIELA, Ferdydurke, Teatr Centralny, ul. Peowiaków 12, Godz. 19, bilety 10-20 zł
Mamy po jednym podwójnym zaproszeniu na kolejne spektakle. Dzwońcie (81) 446-28-00 dziś o godz. 10.
