Artykuły

Zapis szaleństwa

Nie chce, żeby porównywano go z Mrożkiem (przy całym szacunku dla jego wielkości), nie chce, by pytano go z udawaną troską o kolejne nawiązanie do literatury dawno napisanej, nie chce, by wydłubywano z jego sztuk użyte wątki czy motywy i mówiono - to już było...

Ale nim najnowsza sztuka Janusza Głowackiego "Czwarta siostra" dotarła do kraju, już szybowała plotka głosząca, że Głowacki pisze ciąg dalszy "Trzech sióstr" (dramat Antoniego Czechowa), a także, że "Czwarta siostra" jest polemiką z dramatem Mrożka "Miłość na Krymie", napisanym podobno z inspiracji Czechowem.

Janusz Głowacki spokojnie wyjaśnia leniwym umysłom, że sięganie do podobnych motywów nie musi być zaraz kontynuacją ani tym bardziej polemiką, a "Czwarta siostra" "to tylko ironiczna aluzja do Czechowa", dodając dobitniej "lubię pisać po drugiej stronie już zapisanego tekstu".

O czym zatem jest najnowsza sztuka Głowackiego "Czwarta siostra"? W warstwie fabularnej można najkrócej opowiedzieć ją tak - we współczesnej Moskwie żyją trzy siostry, Wiera, Katia i Tania. Gdyby trzymać się owej "aluzji do Czechowa", zrealizowało się ich marzenie - wyrwały się z prowincjonalnej beznadziei, przyjechały do Moskwy. Tylko że Moskwa nie jest już tą wymarzoną krainą szczęśliwości... Dokąd więc jeszcze można uciec? Do Ameryki?

- Jest to sztuka o ludziach, którzy żyli w jakimś konkretnym systemie, w konkretnym ustroju - było ponuro, głupio, szaro, brzydko, beznadziejnie, ale jednak studiowali, pracowali - może bez perspektyw - lecz mieli grunt pod nogami. I nagle wszystko się zawaliło, nastąpiło trzęsienie ziemi. To jest sztuka o życiu w rzeczywistości, która nie ma podłoża, o życiu w zawieszeniu, bo na miejscu tego, co zostało zburzone, nie powstało nic w zamian - mówi Władysław Kowalski i dodaje: - Trzy kobiety wiodą puste, beznadziejne życie. Chcą je czymś zapełnić, nadać mu jakiś sens, gdy wszystko zawodzi; łudzą się, że może miłość przyniesie ratunek...

O tym, że powstaje "Czwarta siostra", Władysław Kowalski dowiedział się od jej autora, zanim została ukończona. Głowacki zasugerował mu też, że widzi go w roli Generała. Przyjął wyzwanie, a nawet je podwoił, jest również reżyserem sztuki, której warszawska premiera odbędzie się w Teatrze Powszechnym.

- Według mnie, jest to jedna z najlepszych polskich sztuk, jaką ostatnio napisano. Gdy przeczytałem ją po raz pierwszy, zrobiła na mnie duże wrażenie, bardzo mi się spodobała, a pewnymi fragmentami byłem wręcz zachwycony - Władysław Kowalski wyjaśnia wzięcie na siebie odpowiedzialności zamiany słowa w sceniczne ciało.

Podobne opinie o dramacie Głowackiego ma zespół aktorski. Ale w czasie prób trzeba zachwyt przełożyć na aktorski gest, kwestiom nadać konkretny sens, zrozumieć postępki nie tylko swego bohatera, odgadnąć, co zdarzyło się, gdy postać zniknęła za kulisami... Szukają, próbują rozgarnąć wieloznaczne warstwy sztuki, naradzają się i kłócą, wrzeszczą i szepczą...

Edyta Olszówka: - Ten spektakl jest o miłości, o pieniądzach, o pracy, o przemocy, o niemożności wyrwania się z narzuconych przez życie warunków, o bezradności, o odwadze, o ścieraniu się różnych racji...

Anna Moskal: - Także o tym, że im większa wiedza, doświadczenie, samoświadomość, tym trudniej zmienić swoje życie.

Nie da się ukryć - trzy siostry...

To na nich, trzech młodych aktorkach wspiera się ten spektakl. Katarzyna Herman - to Wiera; Anna Moskal - Katia; Edyta Olszówka - Tania. Jest jeszcze debiutujący na zawodowej scenie, rolą Koli-Soni, "czwartej siostry" Krzysztof Szczerbiński (IV rok Akademii Teatralnej).

Edyta Olszówka: - Tym trzem dziewcz nom rzeczywistość podcięła skrzydła, dlatego szukają jakiegoś wsparcia, jakiegoś gruntu, jakiejś nadziei...

Anna Moskal: - Katia to dziewczyna, która nie potrafi odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości. Pod maską cynizmu i gruboskórności kryje wrażliwą, delikatną psychikę, kryje kompleksy, brak wiary w siebie. Stąd jej ciągłe depresje, ucieczka w alkohol. W sztuce spotykamy ją w takim momencie życia, że naprawdę trudno powiedzieć, "co zdarzyło się wcześniej i co z nią będzie potem?"

Katarzyna Herman: - Wiera, podobnie jak jej siostry, ma problemy, ale ona próbuje radzić sobie z nimi, mocuje się z nimi... Jest najbardziej dojrzała emocjonalnie. Życie nauczyło ją, że nie wolno roztkliwiać się nad sobą. Jest szorstka, twarda, co stanowi obronę przed rzeczywistością. Siła Wiery tkwi w wartościach - w wierze w idee głoszone przez ukochanego, w nadziei - bo jest w ciąży, w miłości...

Edyta Olszówka: - Tania w przeciwieństwie do jej sióstr nie jest jeszcze w pełni kobietą. One są już kwiatami, Tania raczej pąkiem, który rozwija się, gdy wiąże się z Kostią i odchodzi z domu... Nie tylko dlatego, iż wierzy, że ratunkiem dla niej jest świat gadżetów, dóbr materialnych, realizacja poprzez związek z Kostią, mitu księżniczki lub prostytutki, o którym tak często mówi, ale też dlatego, że nie może liczyć na pomoc sióstr...

Pytania bez odpowiedzi

Krzysztof Szczerbiński: - Dostałem tę rolę drogą castingu. Gram Kolę, chłopaka-sierotę, przygarniętego przez Generała, ojca trzech sióstr. Kola dość długo jest traktowany jak przedmiot, osoba do posług. Pozwala Tani przebrać się w damską sukienkę, by zagrać Sonię-prostytutkę w amerykańskim filmie... I dopiero sukces, jaki odniesie w Ameryce, zmienia go lub może wyzwala w nim to, czego nie ujawniał, czego nie podejrzewaliśmy, że w nim tkwi, gdy niemo spełniał rozkazy domowników...

Edyta Olszówka: - Tania wymyśliła Sonię, którą odegrał Kola. Mówi do sióstr: "U Dostojewskiego też była Sonia-prostytutka i uratowała duszę Raskolnikowa"...

Anna Moskal: - Sonia-Kola ma uratować nasze dusze, sióstr - Wiery, Katii i Tani. Jest naszą nadzieją na lepsze życie...

Edyta Olszówka: - Tania w pierwszym akcie tej sztuki opowiada film "Pretty woman" - bajkę o współczesnym Kopciuszku, która ją fascynuje. I realizuje się ta baśń, ale na miarę czasu i warunków, w jakich przyszło jej żyć. To bajka na opak, kończąca się szyderskim śmiechem, raczej łzami smutku niż szczęścia...

Władysław Kowalski: - W "Czwartej siostrze" jest bardzo wiele zdań-sentencji podsumowujących, kwitujących kondycję ludzką i świata, który stworzyliśmy. Każdy z nas aktorów grających w tym spektaklu i każdy z widzów mógłby się pewnie podpisać pod taką czy inną kwestią-maksymą, ale ja nie chcę sprowadzać tej sztuki do jakiegoś hasła czy porzekadła, bo takie potraktowanie tego tekstu spłycałoby i niesprawiedliwie upraszczało jego przesłanie.

Władysław Kowalski: - Trzy pytania noszą się do konkretnych faktów, bo przecież rzecz dzieje się w Moskwie. I należy się spodziewać, że Generał zna na nie odpowiedź, ale być może chce usłyszeć, co inni mają na ten temat do powiedzenia. Ale na pytanie - jak żyć - nikt nie zna odpowiedzi...

Edyta Olszówka: - Nie wiem, czy celem tej sztuki i nas, grających w niej aktorów, jest odpowiedzenie na te pytania... Ważne, by i widz je sobie zadał... Myślę, że siłą teatru jest prowokowanie widza do stawiania pytań, do podejmowania dyskusji z materią dramatu...

Komedia, tragedia czy farsa, czyli jak to zagrać

Władysław Kowalski: - Autor nie chce ani pocieszać, ani przestraszyć, ani nadmiernie rozbawiać publiczności. "Czwarta siostra" jest raczej konstatacją kondycji dzisiejszego świata. Głowacki określił ją jako "zapis szaleństwa i błazeństwa końca wieku." I ta ocena tkwi w sztuce, w jej warstwie merytorycznej i w jej formie. Ona często jest nielogiczna - bo ten świat też nie ma logiki; jej forma ulega zmianie - od dramatu obyczajowego, poprzez tragikomedię do szaleństwa absurdu, bo świat kończącego się stulecia też jest wypełniony szaleństwem i absurdem.

Anna Moskal: - Ten tekst wymaga ogromnego skupienia, bo w ciągu sekundy trzeba zmienić sposób grania, intencje, emocje, środki aktorskie. Na scenie musi być tak jak w życiu, w którym nasze uczucia nie zawsze są uporządkowane, postępowanie nie zawsze konsekwentne...

Edyta Olszówka: - Każda z nas przygląda się zdziwiona, co się z nią dzieje podczas prób. Jak ta sztuka zaczyna w nas żyć, jak zaczynają w nas żyć nasze bohaterki, jak wnikają w nasz krwiobieg. Każda z nas przeszła już przez łzy, histerię, jakąś głupawkę.

Katarzyna Herman: - Szukamy w naszych bohaterkach i w relacjach między nimi napięć i motywów... Reżyser namawia nas, żebyśmy ośmieliły się próbować radośnie, beztrosko i odważnie i nie przejmowały się, czy te poszukiwania idą w złą, czy w dobrą stronę...

Anna Moskal: - Namawia nas, żeby zapomnieć o dotychczas stosowanych przez nas w innych rolach aktorskich środkach wyrazu.

Władysław Kowalski: - Chciałem być wierny tekstowi dramatu "Czwartej siostry", z którym się zgadzam i pod którym się podpisuję; jednak muszę się przyznać, że im więcej prób, tym większy niepokój. Widziałem, jak jest wieloznaczna, wielopłaszczyznowa. Bałem się, czy ten zapis uda się zmienić w ciało teatralne, żywe, realne, jak on - wartościowe...

Pierwsze próby były zmaganiem, mozołem... Po kilkudziesięciu najtrudniejszy moment mieliśmy za sobą. Wiemy, dokąd zmierzamy i w tym kierunku będziemy szli, a efekt tej drogi, jak zawsze w teatrze, oceni publiczność...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji