Artykuły

Z obstawą do teatru

W osiem dni po światowej prapremierze "Czwartej siostry" Janusza Głowackiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu, otrzymaliśmy jej warszawską premierę w Teatrze Powszechnym w reżyserii Władysława Kowalskiego. W przeciwieństwie do kameralnej poprzedniczki, wystawionej przez Agnieszkę Glińską, warszawska wersja jest pełna inscenizacyjnego rozmachu. Jeszcze dobitniej eksponuje uniwersalność przesłania tragikomedii, z akcją osadzoną we współczesnej Moskwie.

Przedstawienie Kowalskiego nie zaciera śmiałych, niekiedy ostro ryzykownych harców autora po rozmaitych scenicznych konwencjach. Przeciwnie, eksponuje je, czyniąc głównym walorem spektaklu, na miarę autentycznego sukcesu.

Sztuka, jak wszystkie utwory Głowackiego, jest drapieżna, przewrotna, cierpko ironiczna. Jaskrawo odzwierciedla problemy kończącego się wieku, nie tylko rosyjskie. Szczególne ożywienie sali, zważywszy obecność na premierze pary prezydenckiej i innych polityków o twarzach znanych z pierwszych stron gazet, wywołały słowa: "Poruszamy się jak każdy inteligentny człowiek tylko z rezydencji do samochodu, z samochodu do butiku. A jak do teatru, to z obstawą". Pikanterii tym kwestiom dodaje fakt, że padły z ust Miszy, zabójcy na usługach mafii. O innym bohaterze, Kostii, najmłodsza z sióstr, Tania, wygarnie dwóm starszym, nie hamując gniewu: "Mój to bandyta, a wasi wartościowi. Reżyser i polityk...".

Oto pod koniec wieku trzy siostry: Wiera, Katia i Tania starają się we współczesnej Moskwie zrealizować marzenia swych Czechowowskich poprzedniczek z głuchej rosyjskiej prowincji początku stulecia. Ówczesne komplikacje uczuciowopsychologicznej natury opierały się jednak na znacznie stabilniejszym gruncie zasad moralnych, dzięki czemu wszystko wydawało się o wiele prostsze. Świat od tamtej pory uległ jednak radykalnym zmianom, co najdobitniej wyartykułuje najstarsza z sióstr, Wiera: "Może kiedyś było okrutniej na świecie, ale głupiej na pewno nie".

Sztuka, która swoją nonszalancją formalną część czytelników wprawiła w osłupienie - czemu poniektórzy nawet dawali wyraz publicznie - w realizacji scenicznej Kowalskiego (jak i, poprzednio, Glińskiej) nie traci, o dziwo, na spójności. Reżyser prowadzi aktorów w ten sposób, że wszelkie elementy pastiszu czy groteski wydają się tu jak najbardziej oswojone, zadomowione, co dodatkowo wzmaga grozę scenicznej wypowiedzi. Ciekawie wypadły sylwetki sióstr. Charakter Wiery (Katarzyna Herman) najlepiej oddaje sposób formułowania i wypowiadania myśli: konkretny, szorstki, zdecydowany. Katia (Anna Moskal) to istota znacznie delikatniejszej natury. Uosobienie pełnej wahań wrażliwości, skłonnej do ulegania wyrzutom sumienia, co wpędza ją w depresje i nałogi. Z kolei dojrzewająca do roli kobiety Tania (Edyta Olszówka) to żywioł improwizacji, którą groza rzeczywistości nie tyle przeraża, ile skłania do podejmowania najbardziej karkołomnych inicjatyw. Jej postać, pomnożona przez aktorski temperament wykonawczyni, wybija się na plan pierwszy. Tytułową czwartą siostrą, staje się... Kola (Krzysztof Szczerbiński) - obiecujący debiut aktorski! - przygarnięty sierota, traktowany przez całą rodzinę jako sługa, do którego uśmiechnie się mocno dwuznaczne szczęście.

Obok młodzieży aktorskiej jest jeszcze interesująca rodzajowa Babuszka Elżbiety Kępińskiej i wyrosły wprost z rosyjskiego pejzażu mentalnego Generał Władysława Kowalskiego. Pogaduszki tej pary, przywodzące na myśl chór z antycznego teatru, tylko z pozoru służą prostemu rozweseleniu widza. Każda kwestia ma tu głęboki kontekst odniesień historyczno-literackiej natury. Te fragmenty tekstu - które w pobieżnej lekturze mogłyby zdać się zbiorkiem atrakcyjnych cytatów do programu kabaretu - stopniowo nabierają blasku, zaczynają pulsować, żyć ponad sferą łatwej publicystyki. Zwłaszcza rola Generała wydaje się jakby szyta na miarę Władysława Kowalskiego. Autor pisał tę postać z myślą o aktorze i nie mógł lepiej trafić - Kowalski wyreżyserował się w niej wprost rewelacyjnie.

Nie sposób zawrzeć w krótkim tekście pochwał dla wszystkich. Zasługują na nie zarówno Piotr Machalica (Jurij Aleksiejewicz) - kochanek Wiery, członek Dumy, typowy polityk... z najgorszego snu, Piotr Kozłowski (Misza), Rafał Królikowski (Kostia), jak i wszyscy pozostali.

Władysław Kowalski wystawił "Czwartą siostrę" z pełnym szacunkiem dla autora, jakkolwiek wyostrzając sens finału. Nie pozwolił Koli zbyt wcześnie zamknąć przypadkowo zamienionej walizki, z której bije poblask złota na twarze cudownie rozmnożonych "altruistów" - niepamiętni swych postępków, zaczną ciągnąć do domu sióstr i ich ojca Generała, jak muchy do miodu. "Piąty żywioł" pieniądza zjednuje wszystkich. No comments.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji