Artykuły

Opowiadanie o kretynach

Po 23 latach Jan Świderski po­nownie sięgnął po "Policję" Sławomira Mrożka. Prapremiera odbyła się 27 czerwca 1958 roku w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Po raz drugi Świderski zrealizował "Poli­cję" na scenie "Ateneum" jako pierwszą premierę teatru w se­zonie 1981/82. Mogę się domy­ślać, że to wznowienie po latach nosi pewne cechy rekonstruk­cji, skoro reżyser zdecydował się na scenografię wg projek­tów nieżyjącego już, znakomitego scenografa - Jana Kosińskiego. Czasy też, mimo całej odmienności mają wiele ze so­bą wspólnego. Prapremiera "Policji" odbyła się po przeło­mie październikowym 1956, dzisiejsze wznowienie po gorą­cym jeszcze przełomie sierpnia 1980.

Kiedy "Policja" wchodziła na sceny, była podówczas wy­darzeniem ważkim. Otwierała pole nowej dramaturgii pol­skiej, która wydała wcale obfity urodzaj. Dzisiaj ta powtórka brzmi już inaczej. Mrożek sklasyczniał, przynajmniej ten "dawny" Mrożek, ucukrował się, nie budzi takich namiętnoś­ci ani polemik, jak choćby przy okazji obrazoburczej "Śmierci porucznika". Choć zapewne i dzisiaj jeszcze wiele niegdysiej­szych polemistów nie może wy­baczyć Mrożkowi - arcykpiarzowi, że włożył w usta naszego wieszcza, świątyni uczuć po­wszechnych te słowa: "Patrz, ja nad grobem stoję, chcesz ujrzeć moje migdałki?".

Dawno temu powstała "Poli­cja", napisana z groteskowym rozmachem, zachowała jednak swoją świeżość. Może z dzisiej­szej perspektywy mniej ważna jest sama absurdalna intryga o prawomyślnym społeczeńs­twie pozbawionym ostatniego przeciwnika reżimu (dzisiaj to raczej surrealizm), ile sama konstrukcja postaci, ich sposób widzenia świata, ich prymity­wizm, słowem: kretynizm. Dzi­siejsza "Policja" jest więc prze­de wszystkim opowiadaniem o kretynach, oddających się bez reszty działaniom pozornym trawiącym życie na bezsensow­nym uzasadnianiu swojego bytu.

Publiczność śmieje się umiarkowanie, wyłapuje pobłażli­wie różne celowe i przypadko­we aluzje, bawi się z dystan­sem. Tak, coś się jednak z "Poli­cją" stało. Straciła kły. Nie jest już drapieżna. Może jeszcze nie tak dalece, żeby ją traktować jak damę lekkich obyczajów, która na stare lata stała się nud­ną dewotką. Mrożek nas rozpaskudził swoimi następnymi sztukami. Wiedzą zdaje się o tym dobrze aktorzy. Grają po­prawnie, ale bez brawury, jak­by sparaliżowani podejrzeniem że "Policja" dziś nie chwyci.

I tak półgębkiem bawiona pu­bliczność, półgębkiem odpo­wiada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji