Artykuły

W cieniu "Hamleta"

Różnojęzyczny gwar, ogromna przestrzeń, atmosfera niepokoju, z kilku planów słychać pytania zagranicznych dziennikarzy: "dlaczego TU?", "czy to w ogóle możliwe?", "jak pan sobie to TU wyobraża?". Nad wszystkim unosi się głębokie echo, zapowiadające coś niezwykłego. Podkręcam radio. I nagle ktoś obcesowo odpowiada po polsku: "proponują, żeby obejrzeć próbę". Tak, rozpoznaję głos Andrzeja Wajdy...

Niemniej przez minutę dałem się nabrać - co jest największym komplementem dla autora audycji radiowej. Gdybym jednak poprzestał na tym, zrobiłbym krzywdę Wojciechowi Markiewiczowi, który zaproponował słuchaczom coś, co nie wiem dlaczego nazwał obco "kolażem" (collage), a jest przepięknym mądrym montażem możliwości radia z możliwościami intelektu. "W cieniu wawelskiej katedry czyli Hamlet patrzy na wszystkich" (długi tytuł - niestety, radio tego nie lubi) jest wyzwaniem, które radio powinno sobie wziąć na sztandary w pochodzie przeciw miernocie i w walce o lepsze wyposażenie techniczne. Teatr w teatrze... radiowym - tego jeszcze w radiu nie słyszałem. Pomysł to w ogóle nienowy, ale w radiu ryzykowny, w przypadku zaś Wojciecha Markiewicza zakończony pełnym sukcesem.

W czerwcu 1981 na dziedzińcu wawelskim odbywała się próba "Hamleta" według pomysłu i z komentarzem Stanisława Wyspiańskiego w wykonaniu aktorów Teatru Starego i w reżyserii Andrzeja Wajdy. Ileż w samym tym fakcie symbolu?! Dla telewizji i radia wspaniała okazja by zarejestrować spektakl, który nigdy więcej może się nie powtórzyć I dyby tylko tak postąpił był autor audycji, mielibyśmy jeszcze jedną taśmę więcej w archiwum, wydobywaną stamtąd przy różnych okazjach. Dla Wojciecha Markiewicza próba stała się pretekstem do innego, własnego teatru, teatru, w którym sceną jest polska historia poprzez różne uroczystości rocznicowe jakach świadkiem był wawelski dziedziniec.

"Tragedia dobiega końca, pozostałeś na wielkiej scenie sam. Odszedł nawet sufler. Jesteś sam, sam ze sobą, sam wobec pogrążonej w mroku milczącej widowni, która czeka co teraz uczynisz. Nie dano ci czasu do zastanowienia.

Scena wymaga działania. Oto Polska, działa i więc'" - pada rozkaz Wyspiańskiego.

Trwa akcja, tymczasem Markiewicz dyskretnie rejestruje wszystko co dzieje się na wawelskim wzgórzu; wycieczki, przewodnika, różne odgłosy wawelskie i scenerii i fakty, daty z polskiej historii. Czuła taśma magnetofonowa zapisuje też ostry obcesowy głos Andrzeja Wajdy do aktorów: "nie rozmawiajcie proszę" Panuje atmosfera skupienia wizja zatacza coraz szersze kręgi. "Dziedziniec wawelski - mówi przewodniczka po Wawelu - jest jednym z najpiękniejszych zabytków renesansowych w Polsce. Popatrzcie więc jeszcze raz na ten dziedziniec, na którym odbywały się wszystkie ważniejsze wydarzenia związane z dworem królewskim" Zatem słuchacz "patrzy" a Markiewicz podsuwa mu uroczystości związane z 300 rocznica odsieczy wiedeńskiej, wizytę papieża w katedrze królewskiej, inaugurację roku świętego odsłonięcie pamiątkowej tablicy "Ku wiecznej sławie oręża polskiego". Rocznicowe spektakle mieszają się z dramaturgią rozgrywanego na wawelskim dziedzińcu Hamleta" i dramaturgia czasów, gdy Wawel użyczał sceny... radiowej audycji. Kilka planów a wszystko po to, by wyobraźnie słuchacza obudować w nastrój, w klimat przeżywania i współuczestnictwa w znacznie większym - niż ten wawelski - spektaklu. To już nie jest teatr, to już jest życie. To jest wreszcie walka o narodową przyszłość. Jest w tej audycji znakomity fragment, kiedy po relacji reporterskiej z żołnierskiej musztry słychać z taśmy kroki maszerujących po żwirze.

Siła tej audycji leży nie tylko w słowach. Może nawet mniej w słowach ile w dźwiękach w realizacji, w sugestii. I gdyby tylko jakość tych i nagrań była lepsza, bez szumów - wrażenie byłoby głębsze.

Audycja nadana została przez Studio Form Dokumentalnych lubujące się w patetycznych zapowiedziach, nie zawsze adekwatnych do treści. Tym razem chyba jednak z ta zapowiedzią mocno przesadzono, informując słuchaczy nawet o tym kto był konsultantem dramaturgicznym (?!) Nic z tego nie rozumiem - to kto był wreszcie twórcą tego dzieła: Wojciech Markiewicz czy Jerzy Tuszewski? Jeśli jeden - to po co drugi? Chyba że w radiu taka moda, żeby sukces miał kilku ojców?

Audycja kończy się zdaniami: "Graj >Hamleta gdziekolwiek zechcesz w Polsce. Wszędzie twe słowa: krzywda, fałsz, kradzież szelmostwo - będą szelmostwo, fałsz krzywdę oznaczać". I potem następują brawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji