Romans agentki
Z GRAŻYNĄ WOLSZCZAK o jej najnowszym wcieleniu aktorskim, w sztuce "Nigdy nie zakocham się"rozmawia Joanna Biegalska. - Rzeczywiście, sztuka została napisana dla mnie przez Cezarego Harasimowicza. Założenie było takie, żeby zrobić dwuosobową sztukę, która by nie wymagała zbyt wysokich nakładów finansowych i miała mobilną dekorację, którą można łatwo przewozić w różne miejsca
Z Grażyną Wolszczak o jej najnowszym wcieleniu aktorskim rozmawia Joanna Biegalska.
W Teatrze Muzycznym w Lublinie 24 października zostanie wystawiona sztuka "Nigdy nie zakocham się", w której gra Pani rolę uwodzicielskiej agentki policji. Czy ta sztuka została napisana dla Pani?
Rzeczywiście, sztuka została napisana dla mnie przez Cezarego Harasimowicza. Potem wspólnie z Czarkiem szukaliśmy też producenta i polecaliśmy dobrego reżysera w osobie Grzegorza Chrapkiewicza.
Kto wpadł na pomysł napisania sztuki na dwóch aktorów. Pani czy Cezary?
Historię wymyślił Czarek. .. Tymczasem producent - Makrokoncert potraktował to przedstawienie poważnie, bez oszczędności. Dekoracje i profesjonalna obsługa widowiska sporo kosztują.
Dlaczego wybraliście komedię kryminalną?
Bo to spora dawka humoru z dreszczykiem emocji. W tej historii spotykają się kobieta z przeszłością i mężczyzna po przejściach. Z tym, że on jest dżentelmenem włamywaczem, a ona jest inspektorem Scotland Yardu. Sztuka jest o tym, jak ludzie potrafią przed sobą grać i wzajemnie się oszukiwać. Ale też zakochują się w sobie. A że to komedia, historia nie kończy się źle, miłość zwycięża.
W Lublinie rolę przebiegłego włamywacza zagra przy Pani boku Piotr Gąsowski. Jest to aktor, z którym bardzo często Pani występuje. To przypadek?
Z Piotrem przez ostatnich parę lat faktycznie dość często gramy razem. Lubimy razem pracować zarówno w filmie, jak i w teatrze. Zaczęło się od współpracy w przedstawieniu "Samotne serca" w Teatrze Komedia, gdzie zagraliśmy jeszcze z Piotrem Machalicą i Edytą Olszówką.
"Nigdy nie zakocham się" gracie głównie w Teatrze Capitol. Kiedy była prapremiera?
Sztuka weszła na deski na przełomie maja i czerwca 2009 roku. Jest to bardzo świeża produkcja. Przed wakacjami zagraliśmy ją zaledwie kilka razy. Od września ruszyliśmy ostro.
Przez blisko dwa miesiące brała Pani udział w programie TVN "Taniec z gwiazdami". Czy przydały się w sztuce umiejętności taneczne?
Nie. W tej sztuce nie tańczę, jest co prawda parę kroków tanga, ale nie muszą być profesjonalnie zatańczone.
Przykro było Pani żegnać się w ostatnią niedzielę z "Tańcem z gwiazdami"?
To nie był trudniejszy moment od każdej poprzedzającej niedzieli, kiedy tańczyłam ze świadomością, że ogląda mnie parę milionów ludzi.
Czy treningi były dużym wysiłkiem?
Moim błędem było, że nie zrezygnowałam w tym czasie z żadnych innych zobowiązań. Treningi i występy w tym programie dołożyły się do innych zawodowych zajęć. Udział w "Tańcu z gwiazdami" to nie tylko trening.
Kilka razy w tygodniu trzeba chodzić na przymiarki i ustalać kostiumy, a także przygotowywać kolejne felietony.
Udział w programie pozostanie miłym wspomnieniem?
To była bardzo piękna przygoda. Dotknęłam czegoś nowego, o czym do tej pory nie miałam pojęcia, a zaledwie jakieś wyobrażenie. Taniec ma wiele wspólnego z aktorstwem. To taka minirola do zagrania, z tym że środkiem wyrazu jest ruch. No a z tym ruchem jest trochę problemów (uśmiech).
Sobota 24 X 2009, "Nigdy nie zakocham się", Teatr Muzyczny w Lublinie, godz. 16, bilety 65 zł