Artykuły

Jeszcze wśród gruzów?

"V (F) ICD-10. Transformacje" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

Sztuka "V (F) ICD-10. Transformacje" została napisana prze Artura Pałygę na zamówienie Teatru Polskiego w Bydgoszczy, który jako jedna z dwóch rodzimych scen, obok Starego Teatru w Krakowie, został zaproszony do wzięcia udziału w projekcie Goethe - Institut AFTER THE FALL/PO UPADKU - Europa po 1989 roku. Reżyserii podjął się Paweł Łysak. I co zobaczyliśmy na scenie?

Próbując wejść na widownię natykam się na Artura Krajewskiego. Manewruje wielką drabiną tłumacząc, że właśnie musi wymienić żarówkę. Podobnie zachowują się inni aktorzy. Kręcą się z różnymi sprzętami, mówiąc coś bezładnie do wchodzącej publiczności. Od razu wyczuwa się klimat domu dla osób upośledzonych. Siadamy na dużych, zestawionych z sobą wokół przestrzeni scenicznej czarnych kostkach. Na ścianach wielkie fotogramy ukazujące zatrzymane w kadrze obrazy z naszej najnowszej historii. Czarno-biały świat, jak z pierwszych stron codziennych gazet. Ale na scenie nie słuchamy oficjalnych relacji z wydarzeń. Poznajemy je poprzez doznania i przemyślenia osób upośledzonych. Z pozoru wizje to i refleksje bardzo zabawne. W komediowej konwencji znakomicie przez bydgoski zespół zagrane. Ale właśnie dlatego wstrząsające i tragiczne. Malujące absurdy naszej rzeczywistości, pokazujące jak prymitywnym, pomimo powszechnej dostępności bananów i rozwoju techniki, społeczeństwem nadal jesteśmy.

Najbardziej dramatyczną wymowę ma scena spotkania personelu ośrodka z rodzicami jego pensjonariuszy. Najwięcej wówczas śmiechu na widowni. I to jest właśnie dowód na to, jak bardzo ciągle jeszcze jesteśmy niezeuropeizowani. Rechoczemy z największych ludzkich tragedii. Upośledzonych ludzi traktujemy jak clownów. Oczywiście sztuka Artura Pałygi jest komedią. I to znakomitą. Tyle, że obśmiewającą nas, którzy mieliśmy i mamy wpływ na tworzenie tej najnowszej historii, historii złożonej ze steku absurdów i paradoksów. Ten spektakl jest dla nas lustrem, w którym możemy zobaczyć własną głupotę i bezduszność.

To znakomicie zagrane przedstawienie. Najlepiej w rozpoczynającym sztukę monologu Lesia prezentuje się Michał Jarmicki. Jego postać jest najbardziej konsekwentnie prowadzona i najbardziej wiarogodna psychologicznie. Bardzo dobrze prezentują się też Marta Ścisłowicz i Michał Czachor w roli pary zakochanych - Zosi i Michała. Świetnie wypadają Karolina Adamczyk jako niedoszła kosmonautka i Małgorzata Trofimiuk - dziewczyna na wózku.

Bardzo dobrze Maćko Prusak zaprojektował ruch sceniczny. Wszystko dzieje się niezwykle naturalnie. Jedne sceny przechodzą w drugie tak, że w ogólne nie widać jakichkolwiek szwów. Całość utkana jest w tym samym rytmie, jakby z jednolitej przędzy. Sceny rozdzielane są światłem, którego grę mistrzowsko skomponował Robert Łosicki.

Świetnym pomysłem reżyserskim jest ostatnia scena przedstawienia, korespondująca z chocholim tańcem z "Wesela". Genialnie pointująca całość. Ale są w spektaklu i niedociągnięcia. Chwilami spowalnia się tempo. Zwłaszcza w drugiej części jest też kilka scen, które można by pominąć, aby całość uczynić bardziej zwartą, a przez to i celną.

Mimo to "Transformacje" są dla mnie najciekawszym spektaklem jaki na bydgoskiej scenie w ostatnim czasie obejrzałam. Artur Pałyga to dramaturg, który wyjątkowo wiarygodnie potrafi pokazać ludzie wnętrze. Nawet jeśli sztuka dotyczyć ma spraw ogólnospołecznych, politycznych, dominuje w niej człowiek i jego bardzo prawdziwe doznania. Dramaty Pałygi to świetny materiał dla aktorów i wielkie przeżycie dla widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji