Artykuły

Koń Amore

- Egzamin i początek szkoły wymazałam z pamięci. Nienawidziłam fuksówki, pierwszego miesiąca w szkole, kiedy ludzie się bawią kosztem studentów pierwszego roku - mówi ANNA DERESZOWSKA, aktorka Teatru Dramatycznego w Warszawie.

Ledwie ją poznałam. Zamiast kobiety-wampa, tytułowej piękności z musicalu "Panna Tutli Putli", zobaczyłam skromną dziewczynkę okutaną spódnicą do ziemi. Anna Dereszowska [na zdjęciu] jest tak nieśmiała, że woli rozmawiać z końmi niż z ludźmi.

Foyer: Zwierzasz się koniom?

Anna Dereszowska: Byłoby to bezpieczne, bo koń nikomu niczego nie może powtórzyć, nie plotkuje. Jednak moje największe problemy wolę zachować dla siebie.

F: To o czym z nimi rozmawiasz?

AD: Kiedy czuję, że są niespokojne, próbuję brzmieniem głosu załagodzić sytuację. Przemawiam do nich wtedy tak, jak się mówi do małego dziecka: "Uspokój się, wszystko będzie dobrze, zaraz dostaniesz coś do jedzenia, zaraz będziemy w domu". Zależy od okoliczności. Słowa to taka muzyka. Konie odbierają wszystko, co jest poza słowami. Słowa są nieważne, najważniejsze jest to, co się za nimi kryje.

F: A często się z nimi spotykasz?

AD: Przynajmniej raz w roku, zwykle w Bieszczadach. Moja macocha ma tam trochę ziemi. Sąsiad na tym terenie pasie konie. Mam więc szansę jeździć konno, gdy tylko tego zapragnę. Mogę sama konia wyczyścić, osiodłać i pojechać, kiedy chcę i dokąd chcę. Jazda przez las, pola to prawdziwa frajda. Nikt nie mówi: "Trzymaj się prosto, skręcaj w prawo, za pół godziny wracamy". Były takie dwa lata, że czułam ogromną potrzebę spędzania z końmi jak najwięcej czasu. Choć jestem straszliwym śpiochem, wstawałam o świcie, by jeździć na oklep po łące.

F: Podglądasz je?

AD: Lubię przychodzić do nich, jak śpią. Jest w nich wtedy tyle ciszy, spokoju, są takie bezbronne. Te bieszczadzkie konie żyją prawie tak, jak gdyby były na wolności. Latem spędzają całą dobę na dworze. W każdej chwili mogą wrócić do stajni, bo jest otwarta, ale to one podejmują decyzję, gdzie chcą być.

F: A te ze zwykłej stadniny, w której wynajmuje się je na godziny, są inne?

AD: Trochę tak, bo prowadzą inny tryb życia. Wciąż dosiada ich ktoś obcy. Co godzinę nowy człowiek, często ktoś, kto nie potrafi jeździć konno, więc się ich boi. Nie ma miejsca na budowanie głębszej więzi. Bardzo ciężko pracują. Wiecznie się od nich wymaga. Często są zmęczone i zachowują się w nieprzewidywalny sposób. Rzadko spotykam takie konie nie dlatego, że nie chcę, ale gdy trzeba płacić za jazdę, konne hobby okazuje się być studnią bez dna.

F: Gdybyś miała opisać, jakie są konie komuś, kto ich nie zna, co byś powiedziała?

AD: Przede wszystkim, że są duże. Mieć pod sobą zwierzę, które jest dużo większe od człowieka, które więcej waży, ma dużo więcej siły i panować nad nim to jest niesamowite uczucie. Zakochałam się w koniach, bo mają siłę, ale też dlatego, że mają w sobie pokorę i ciepło. Spotkanie z koniem jest takie jak z przyjacielem. Wie, czy się boję, czy mam dobry dzień, czy naprawdę mam ochotę pojeździć, czy przyszłam tylko dlatego, że nie mam nic lepszego do roboty.

F: Musi ci być ciężko w Warszawie, tak daleko od Bieszczad?

AD: Przywykłam. Ale początki były trudne. Szok klimatyzacyjny na pierwszym roku studiów trwał ponad trzy miesiące. Pochodzę z małego miasteczka. Mikołów ma 30 tysięcy mieszkańców, więc Warszawa wydawała mi się jakimś niekończącym się labiryntem. Była obca tym bardziej, że byłam tutaj sama. Żadnych znajomych, żadnych przyjaciół, żadnej rodziny. Na początku zamieszkałam u kobiety, która wciąż miała do mnie jakieś absurdalne pretensje. Wyprowadziłam się, jak zrobiła mi awanturę, że rysuję wannę paznokciami u stóp. Na szczęście potem trafiłam na bardzo miłą panią, Annę Ciepielewską, aktorkę. Łączy nas to samo imię, obie urodziłyśmy się 7 stycznia, i jesteśmy bratnimi duszami. Pomogła mi przetrwać bardzo trudny dla mnie początek szkoły.

F: Myślałam, że początek szkoły teatralnej to euforia.

AD: A ja czułam się tam, jak mała, zagubiona żabka. Egzamin i początek szkoły wymazałam z pamięci. Nienawidziłam fuksówki, pierwszego miesiąca w szkole, kiedy ludzie się bawią kosztem studentów pierwszego roku. Źle się czułam z tabliczką ze swoim imieniem i nazwiskiem, którą trzeba wtedy nosić. Nie mogłam zapamiętać personaliów wszystkich studentów w szkole i wszystkich jej pracowników, co jest gwarancją bezstresowego przebrnięcia przez fuksówkę. Poznawanie nowych ludzi wiąże się dla mnie ze stresem, nie potrafię się skupić i zapamiętać imienia. Wciąż dostawałam kary w postaci etiud, które mi nie wychodziły. Na zajęciach milczałam, siedziałam z boku. Później, kiedy już się oswoiłam, profesorowie i koledzy powiedzieli, że wydawało im się, że będę pierwsza do odstrzału.

F: Dużo masz kompleksów?

AD: Im dłużej na siebie patrzę, tym więcej wad znajduję. Mam do siebie dużo zastrzeżeń. Bywam złośliwa, kąśliwa. Mam słaby charakter...

F: Nie ma ludzi zbudowanych wyłącznie z wad!

AD: Mam jedną zaletę - jestem pracowita.

F: No i na pewno jeszsze drugą - jesteś bardzo ładna.

AD: Nie przepadam za swoim ciałem i to nie żadna kokieteria. Jestem zdecydowanie za bardzo przy kości. Chciałabym, żeby niektóre fragmenty mojego ciała były większe, inne mniejsze.

F: W "Pannie Tutli Putli" odsłaniasz pupę i plecy... To bardzo ładna pupa i plecy.

AD: W teatrze można wiele ukryć. Dzięki światłom człowiek staje się piękniejszy niż jest. Jednak kłóciłam się z Januszem Józefowiczem, żeby zasłonić pośladki. Tłumaczył, że mam do zagrania scenę kąpieli i że nikt się nie kąpie w ręczniku. Na szczęście jestem naga tylko przez chwilę. Szybko okrywają mnie szlafrokiem. Ja się naprawdę bardzo siebie wstydzę. W szafie mam wyłącznie długie spódnice. Lubię się wtapiać w tłum, być schowana. Mam nawet zły zwyczaj wkładania głowy w ramiona. Ostatnio do telewizji przyszedł list, w którym ktoś po wielu pochwałach pod adresem "Złotopolskich" napisał o mnie, że ta policjantka bez szyi powinna się wreszcie zakochać. Muszę walczyć ze swoimi ramionami. Są szerokie i masywne, a ja nie chcę być bezszyim, wielkim kadłubkiem.

F: Znowu przesada.

AD: Wybierz się na pierwszy z brzegu casting. Tam zobaczysz tłum naprawdę pięknych dziewczyn, fenomenalnie zgrabnych. W takich sytuacjach człowiek uświadamia sobie, że nie jest tą jedną, wyjątkową na świecie.

F: Skąd tak surowy stosunek do ciała?

AD: Z opowiadań taty wiem, że mama była podobna. Chodziła w długich spódnicach, nawet jak była bardzo młoda i zjawiskowo piękna. Taka jest na zdjęciach, piękna i w długiej spódnicy. Może patrzę na ciało podobnie jak ona.

F: Pamiętasz mamę?

AD: Prawie nie, choć to dziwne, bo kiedy zmarła, miałam 9 lat, więc powinnam coś pamiętać. Jej odejście bardzo przeżył mój brat. Może więcej rozumiał, bo jest starszy o 4 lata. Mama miała raka. Jej śmierć nie spadła na nas znienacka, chorowała dosyć długo. Rodzice, oboje lekarze, starali się nas przygotować do tego, że jej nie będzie. Wiedzieli, że nowotwór został wykryty za późno. Nie mieli złudzeń.

F: Boisz się?

AD: Nie palę, unikam kawy, bo ona też podobno szkodzi. Ale wiadomo, że przed rakiem uciec się nie da, jeśli jest pisany.

F: Badasz się?

AD: Tata namówił mnie na badania krwi, które wykazują skłonność do raka jelita i jajników. Na szczęście jej nie mam.

F: Tata często ingeruje w twoje życie ?

AD: Jest najbliższą mi osobą. Wyczuwa moje nastroje, kłopoty. Sam dzwoni w chwilach, w których jest mi najbardziej potrzebny, jakby zawsze wiedział, kiedy mi go brak.

F: Sprawdza, gdzie jesteś?

AD: Czasem, kiedy się o mnie martwi. Zawsze byłam wzorową uczennicą, posłusznym dzieckiem. Żadnego okresu buntu, farbowania włosów na czerwono, kolczyków w nosie i balang do rana. A teraz, trochę spóźniony, przyszedł okres buntu. Nagle mam wrażenie, że umyka mi młodość między palcami, że nie korzystam z niej tak jak powinnam, że za mało się wyszalałam, za mało wytańczyłam, za mało razy się upiłam. Zaczynam, że nie korzystam z tego, że jeszcze nie mam żadnych zobowiązań, że nie muszę wracać do domu wcześnie, bo nie mam dzieci. Lubię łazikować sama nocą po mieście. Kończę próbę w teatrze po 22, zakładam czapkę z daszkiem, spodnie i chodzę sobie półtorej godziny.

Rozmawiała Elba Kano.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji