Artykuły

POŻYTECZNE INICJATYWY

DOROCZNYM zwyczajem Komitet do Spraw Radia i Telewizji przyznał nagrody za twórczość radiową i telewizyjną. Laureatom TV składamy serdeczne gratulacje. Wyróżnienia, które otrzymali, mają istotne znaczenie. Są nie tylko wyrazem uznania dla dotychczasowych osiągnięć, lecz stanowią zarazem bodziec do dalszych twórczych wysiłków. Że nie jest to stwierdzenie dosłowne, najlepiej świadczy fakt, iż właśnie w ostatnim okresie, obok podjętych wcześniej inicjatyw powstały na szklanym ekranie nowe, pożyteczne i cenne dla telewidza.

Z satysfakcją np. trzeba odnotować najświeższą inicjatywę "Monitora" - myślę tu o interesującej rozmowie, jaką z członkiem Biura Politycznego, sekretarzem KC Partii Zenonem Kliszko przeprowadził red. Małcużyński na temat konferencji w Karlowych Warach. Miejmy nadzieję, że wspomniana rozmowa stanie się początkiem nowego telewizyjnego zwyczaju. Tego rodzaju bezpośrednie spotkania z przedstawicielami kierownictwa, poświęcone omówieniu szczególnie ważnych wydarzeń politycznych, warto kontynuować.

Pisząc o telewizyjnych akcjach, posiadających szeroki rezonans społeczny, nie sposób pominąć pięknie rozwijającej się działalności Klubu Pancernych z dn. przede wszystkim do chłopców zyskały również niemały oddźwięk wśród nastolatków płci żeńskiej - dowodzi tego m. in. ogłoszona w ostatnim programie Klubu Pancernych lista osób nagrodzonych za dobre wykonanie zadań. Podkreślmy, iż założenia pracy klubowej zmierzają również do popularyzacji spraw wojska - temu też służyły m. in. w ostatniej audycji wystąpienia płk. płk. Załuskiego i Przymanowskiego. Skoro już potrąciliśmy o temat wojskowy: młodzieżowi odbiorcy "Azymutu" na pewno z dużym zainteresowaniem wysłuchali wzbogaconej filmowymi zdjęciami relacji o Oficerskiej Szkole Wojsk Rakietowych i Artylerii w Toruniu. Zbliża się okres matur, informacje tego rodzaju przydadzą się, być może tym, którzy stanęli obecni przed problemem wyboru zawodu.

Do cennych inicjatyw, zrodzonych w ostatnim czasie na szklanym ekranie, zaliczyć też należy nowy program krakowskiej TV, zatytułowany "Czy umiesz mówić po polsku?" Zorganizowano go z myślą o młodych widzach, ale już z pierwszego, błyskotliwego wykładu prof. dr. Z. Klemensiewicza, znakomitego językoznawcy i pedagoga wypada wnosić, iż krąg słuchaczy będzie znacznie szerszy. Prowadzona z profesorską swadą, pełna erudycji a zarazem niesłychanie komunikatywna w odbiorze lekcja o zasadach dobrej polszczyzny zwróciła uwagę wszystkich telewidzów. Szkoda tylko, że podczas wykładu zdarzyły się usterki wizji, ale o to trudno winić autorów programu.

ŚLEDZĄC rozwój telewizyjnych inicjatyw, wypada zatrzymać się przy kolejnym wydaniu "Pegaza". Kilkakrotnie już sygnalizowany, że ów magazyn kulturalny koncentruje się głównie na wydarzeniach stołecznych, mało miejsca poświęcając sprawom tzw. terenu. Tym przyjemniej obecnie stwierdzić, iż w swoim najnowszym programie "Pegaz" uwzględnił w znacznym stopniu owe uwagi - obok stolicy znalazły się tym razem również interesujące relacje z kraju. W ogóle ostatni magazyn był barwny, ciekawy, różnorodny. Gdyby jeszcze tylko redaktor prowadzący audycję zwracał większą uwagę na swą dykcję! Gdzie jak gdzie, ale właśnie w Pegazie mamy prawo oczekiwać poprawnego wysławiania się...

Przechodząc do programów rozrywkowych: prawdziwą niespodziankę sprawiła telewidzom "Wielka gra". Wystąpił w niej mianowicie Ludwik Sempoliński, dając raz jeszcze pokaz swego kunsztu aktorskiego (zwłaszcza znakomicie wypadła piosenka "wspomnieniowa"). Swoją drogą, zbyt rzadko mamy okazję oglądania tego artysty. Czy nie warto byłoby pomyśleć o zorganizowaniu dlań specjalnego, oddzielnego występu na szklanym ekranie? Sądzę, że miłośnicy talentu Sempolińskiego powitaliby taką inicjatywą z radością. Jeśli już o estradzie mowa: słusznie uczyniła nasza TV, prezentując nam w ub. tygodniu kabaret "Nietoperz" z Radomska. Chodzi już nie tyle o sam program (zresztą bardzo udany, nacechowany bezpośredniością i świeżością dobrze świadczący o ambicjach wykonawców) ile fakt, iż sięgnięto do dorobku amatorskich zespołów krajowych, przedstawiając ich osiągnięcia szerokiej telewizyjnej widowni. W terenie mamy sporo ożywczych inicjatyw kulturalnych warto wyjść im naprzeciw. To doping i zachęta dla innych. Obchodzone obecnie "Dni Oświaty, Książki i Prasy" stanowią dobrą okazję do tego rodzaju prezentacji.

Na koniec, tradycyjnym już zwyczajem, słów kilka o telewizyjnych premierach teatralnych. Katowicki Teatr Współczesny pokazał nam ostatnio widowisko historyczne pt. "Jutro Berlin" według scenariusza W. Ormowskiego. Przedstawienie było starannie przygotowane, zyskało tez trafną obsadę. Najzdolniejsi jednak aktorzy niewiele mogą zrobić, dysponując nie najlepszym materiałem scenicznym. Sztuka miała wady konstrukcyjne, autor chciał w niej pomieścić zbyt wiele problemów. Efekt taki, że rozstrzelone wątki rwały się, akcja obfitowała w dłużyzny, raziło też nadmierne "psychologizowanie". Może gdyby reżyser skorzystał z prawa do skreśleń, akcja zyskałaby na większej zwartości. Forma, w jakiej nam widowisko przedstawiono, przesądziła o ostatecznym efekcie.

ATRAKCYJNIE za to na ogół wypadło przedstawienie dane w niedzielę przez telewizję łódzką. Teatr sięgnął razem do twórczości Aleksandra Puszkina, a ściślej do cyklu "Małych tragedii", przypominając publiczności polskiej utwór "Mozart i Salieri". Owo studium zawiści (odwołujące się notabene do wydarzeń rzeczywistych, swoim skondensowanym dramatyzmem okazało się wprost idealne dla potrzeb szklanego ekranu. Na pochwałę zasłużyli sobie zarówno reżyser spektaklu - C. Staszewski jak i wykonawcy: J. Czupryniak, B. Sochnacki i J. Walczak.

I wreszcie premiera w poniedziałkowym teatrze. Przedstawienie "Ostatniej stacji" której autorem jest znany współczesny pisarz niemiecki - Erich Maria Remarque (m. in. znany z książek "Łuk Triumfalny" i "Na zachodzie bez zmian") może TV wpisać między swoje osiągnięcia. Świetna sztuka otrzymała świetną obsadę - telewidzowie pewno długo będą pamiętać kreację Gustawa Holoubka w roli zbiega z obozu koncentracyjnego. Zresztą i pozostali wykonawcy spisali się bardzo dobrze - wymienić tu trzeba przede wszystkim sławę Dubrowską w roli Anny, a także C. Roszkowskiego (profesor), G. Lutkiewicza (esesman) i I. Cembrzyńską (sąsiadka). Osobne brawa należą się Z. Hübnerowi za opracowanie tekstu i reżyserię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji