Artykuły

W Chinach każdy chce mieć zdjęcie ze śląskim muzykiem

Po dwóch bisach spektaklu "Poems of Chopin" w chińskim Taizhou dziesiątki fanów wbiegły na scenę, by prosić artystów, niczym gwiazdorów pop, o wspólne zdjęcia i autografy. Choć nie występowałem na scenie, też rozdałem kilkanaście. Jako prawie dwumetrowy brodacz byłem dla nich bardzo... egzotyczny - pisze z Chin Marcin Babko w Gazecie wyborczej - Katowice.

Polscy muzycy zagrali trzy koncerty w Taizhou, pięciomilionowym mieście położonym nad rzeką Jangcy. W kilkunastoosobowej grupie, która przyleciała do Chin (...) przeważali światowej sławy muzycy ze Śląska: pianistka Magdalena Lisak, akordeoniści Marek Andrysek i Daniel Lis oraz Kwartet Śląski.

Trójce tancerzy przewodził Leszek Stanek - na tym wyjeździe choreograf, ale też reżyser sceny (...) Śląską reprezentację wspomagało słupskie Jazz Trio Leszka Kułakowskiego. Znakomitemu pianiście towarzyszyli kontrabasista Piotr Kułakowski i perkusista Jacek Pelc. Na program złożyły się interpretacje utworów Chopina, ale nie zabrakło też kompozycji innych wielkich kompozytorów - Pendereckiego, Szymanowskiego czy Góreckiego.

Największe wrażenie zrobił niedzielny występ w mieszczącej 900 osób sali koncertowej Wydziału Sztuki Uniwersytetu Tai Zhou. Po dwóch bisach dziesiątki fanów wbiegły na scenę, by prosić artystów o autografy i wspólne zdjęcia. Polacy budzili zaciekawienie choćby tylko ze względu na swój wygląd. Koncert naprawdę się podobał. Okazało się, że nasza kultura nie jest Chińczykom zupełnie obca.

- Widziałam polski film o Chopinie. To była poruszająca historia. On kochał swój kraj, tak jak ja. Jego muzyka wzbudza we mnie emocje, których nie rozumiem, ale je czuję. Płaczę słuchając Chopina - mówiła Janet Yao, dziennikarka studenckiej gazetki "T.E.S.C.", dla której pisała relację z koncertu.

Ale różnice w mentalności i podejściu do kultury wychodziły na wierzch bez przerwy. Podczas jednej z prób na scenie co chwilę pojawiały się dopingowane przez rodziców dzieci, by popisać się umiejętnościami muzycznymi. Brakowało fachowców od nagłośnienia i oświetlenia - artyści musieli wszystkim zajmować się sami, choć dookoła, jak to w Chinach, kręciło się pełno ludzi (...)

Walka z chińską materią nie złamała jednak polskich artystów. - To trzeba brać na wesoło. Widać, że oni robią tu taki koncert po raz pierwszy - mówił Piotr Kułakowski, ze stoickim spokojem próbując podłączyć się do kolejnego, trzeciego już wzmacniacza, który także nie działał jak trzeba.

Nie obyło się i bez innych sprzętowych niespodzianek. - Przeleciałam 10 tys. km, żeby zagrać na fortepianie... "Bohemia" - wzdychała Magdalena Lisak nad owiniętym w folie, fabrycznie nowym instrumentem. Gdy spytałem, czy to rzadka marka, odpowiedziała ze śmiechem: - Nie ma takich fortepianów!

Okazało się, że już są. Jesteśmy przecież w kraju, w którym produkuje się lwią część wszelkich dóbr. Nawet netbook, na którym piszę tę relację w hotelowym pokoju w Taizhou, opatrzony jest znajomym napisem "Made in China".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji