Artykuły

Poznań. Jutro premiera "Mistrza i Małgorzaty" w Polskim

W Rosji mówi się, że nad "Mistrzem i Małgorzatą" ciąży fatum. Reżyserzy niechętnie sięgają po najbardziej znaną powieść Michaiła Bułhakowa, bo to... przynosi pecha. Z kolei Paweł Szkotak marzył, aby w Teatrze Polskim w Poznaniu zrealizował ją właśnie Rosjanin.

Dopiął swego: jutrzejszą premierę "Mistrza i Małgorzaty" [na zdjęciu próba] reżyseruje zatem Grigorij Lifanow, znany poznańskiej publiczności jako reżyser genialnego "Boboka" według Dostojewskiego. - Kiedy Paweł Szkotak zaproponował mi wystawienie "Mistrza i Małgorzaty", zasugerowałem mu kilka innych tekstów: Dostojewskiego, Gogola... Ale on był nieustępliwy - opowiada Lifanow.

Próby do "Mistrza i Małgorzaty" ruszyły przed wakacjami. Lifanow przyjechał do Poznania z gotową adaptacją, zamieszkał w wynajętym mieszkaniu na mansardzie i nadal pracował nad tekstem. Którejś nocy usłyszał za plecami jakiś szum. Poczuł się nieswojo. Pomyślał natychmiast o Wolandzie. Odwrócił się i zauważył, że w jego kierunku zmierza jakiś olbrzymi chrząszcz. Kiedy rozpostarł skrzydła leciał ociężale. Lifanow przykrył go pojemnikiem na ołówki i poszedł spać. Rano, chrząszcza nie było. Opowiedział o tym aktorom na próbie, ale oni przyjęli to jako dowcip. Następnej nocy, historia powtórzyła się. Wtedy reżyser złapał chrząszcza w pudełko i zabrał ze sobą na próbę. Pokazał go aktorom i wypuścił na wolność.

Teatr zna wiele przesądów. Ale coś w tym "Mistrzu i Małgorzacie" jest. Reżyser mówi wprost: coś diabelskiego. - Chciałbym zaprezentować spektakl o wolności, o poszukiwaniu wolności, o tym jak człowiek twórczy - pisarz, artysta, aktor - szuka wolnej dla siebie przestrzeni, w której może zaistnieć - zwierza się Lifanow. - Dlatego proponuję trzy akty, każdy inny i zupełnie różny. W pierwszym spróbujemy pokazać Moskwę lat trzydziestych ubiegłego stulecia, stolicę państwa totalitarnego. W akcie drugim przeniesiemy się do zakładu psychiatrycznego, gdzie spróbujemy zrozumieć, na czym polega wolność jednostki. W trzecim natomiast akcie przyjrzymy się problematyce wolności przez pryzmat relacji Mistrz - Małgorzata.

Reżyser postawił wysoko poprzeczkę scenografce Annie Tomczyńskiej, która musiała zaprojektować w zasadzie osobne scenografie do każdego aktu, inne kostiumy. - Każdy akt to zarazem inny styl grania - dopowiada Michał Kaleta, wcielający się w tytułowego Mistrza.

- Na scenie zobaczymy 21 aktorów, z których niektórzy grają dwie postaci, piętnastu statystów i trzech muzyków. To największa produkcja za mojej dyrekcji w Teatrze Polskim w Poznaniu. Zawsze chciałem zobaczyć "Mistrza i Małgorzatę" na scenie jako widz. Jednocześnie zależało mi, aby moi aktorzy zetknęli się z rosyjską szkołą reżyserii - mówi dyrektor Teatru Polskiego.

Premiera już jutro, ale biletów nie ma już nawet na spektakle listopadowe. Teatralny przebój? Cóż, "Mistrz i Małgorzata" się nie starzeje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji