Szczecin. Czy ktoś jeszcze pokocha Moniuszkę?
Czy ktoś jeszcze w Polsce, poza wielką orędowniczką twórcy "Halki", wierzy w światowy sukces Moniuszki?
Nadzieje ponownie rozbudziło ukazanie się w barwach światowego koncernu ptytowego EMI nagrania "Strasznego dworu" z udziałem czołowych solistów Opery Narodowej (Hossa, Lubańska, Stachura, Kruszewski) i pod świetnym kierownictwem muzycznym (energia, błyskotliwe niuanse, atrakcyjne tempa) Jacka Kaspszyka. Nagranie zebrało znakomite recenzje w prasie angielskiej, niemieckiej czy amerykańskiej.
Ale jednocześnie tu i ówdzie recenzenci napomykają, że choć słucha się tego bardzo dobrze, to chyba "Straszny dwór" pozostanie skarbem jedynie polskiej opery.
Problem w tym, że rodzima publiczność poza "Strasznym dworem" i "Halką" niewiele wie o całokształcie dzieła Moniuszki. Dlatego sam fakt prezentowania na scenie Opery na Zamku wszystkich jego oper uznać należy za wydarzenie. Styczniowy festiwal "Vivat Moniuszko" zainaugurowała premiera "Parii". Już jutro i w sobotę będzie można obejrzeć "Straszny dwór"[na zdjęciu] w reżyserii, scenografii i z ruchem scenicznym Anny Kękuś. Kolejne festiwalowe odsłony to "Halka" oraz w ramach jednego wieczoru - "Flis" i "Verbum Nobile".