Artykuły

Diabeł zabiera oczy dziewczynom

GIOVANNY CASTELLANOS do Polski przyjechał z Kolumbii w 1996 roku, by studiować reżyserię. Od 4 sezonów kieruje w olsztyńskim teatrze Sceną Margines. To jego ukochane dzieło i chce, by usłyszał o nim świat.

Giovianny Castellanos o wszystkim opowiada z pasją. - Jak nie masz marzeń, to znaczy, że nie miałeś dzieciństwa - mówi. Jego marzeniem był teatr. Występował na zawodowej scenie już jako dziecko i już wtedy postanowił teatrowi się poświęcić. - Ja to wszystko kochałem, nawet zapach teatralnego kurzu - opowiada. - I chciałem być świadkiem wielkich artystycznych wydarzeń.

Zostałbym kardynałem

Tym planom sprzyjała nauka w gimnazjum im. Leona XIII w Bogocie, kierowanym przez ojców salezjanów. Zakonnicy prowadzili tam zajęcia z przedmiotów artystycznych, takich jak malarstwo, muzyka, historia sztuki i oczywiście teatr. Każdy z uczniów mógł wybrać interesująca go dziedzinę.

- Ja wybrałem oczywiście teatr - wspomina. - Przez cztery lata chodziłem na te zajęcia. Mieliśmy również zespół teatralny i ja byłem jego członkiem. Interesowała mnie też historia i teoria teatru. Dużo czytałem, między innymi Konstantego Stanisławskiego o pracy aktora nad sobą i Jerzego Grotowskiego. O jego metodzie mówiono nam w szkole. Zresztą w Kolumbii dwa nazwiska ludzi teatru są szczególnie znane. To Brecht, bo jego teatr jest polityczny, i Grotowski z jego koncepcją teatru ubogiego.

Giovanny nie ukrywa, że był bardzo dobrym uczniem i że planował - po maturze - wyjazd z Kolumbii w świat. - Byłem nawet skłonny wstąpić do seminarium - opowiada. - I ojciec dyrektor zapewnił mi pomoc. Miałem jechać do Rzymu i kto wie, może bym został kardynałem?!

Wtedy przyszedł list od polskiego salezjanina. - Dyrektor pokazał mi go - mówi Castellanos. - Polski zakonnik wątpił w moje powołanie, natomiast był przekonany do mojej teatralnej pasji. Dlaczego ten chłopak nie pojedzie do Polski? - zapytał ojca dyrektora. Do Polski? Skoro tak napisał, widać jest to łatwe - pomyślałem i postanowiłem: lecę!

Wśród bladych twarzy

Ale w Polsce na początku wcale nie było łatwo. - Do Warszawy przyleciałem z kolegą w listopadzie 1996 roku - opowiada Giovanny. - Na lotnisku od razu zatrzymali nas pogranicznicy. Tylko dlatego, że byliśmy Kolumbijczykami. No i ten język! I te blade twarze wokół! I kobiety z niesamowitymi oczami!

- Co jest niesamowitego w ich oczach? - To, że są jasne: szare, niebieskie, zielone. W Kolumbii to rzadkość. Tam kobieta, która w Polsce sprząta toalety, mogłaby zostać kimś niezwykłym! Królową! Gwiazdą! Zresztą w Kolumbii oczy są ważne. Jest taka legenda o diable. Występuje pod postacią niezwykle przystojnego mężczyzny w białym garniturze. Przyjeżdża na ludowe festyny, uwodzi najpiękniejsze dziewczęta. A potem ludzie znajdują je martwe, gdzieś nad rzeką, z wyłupionymi oczami. Diabeł kradnie dziewczynom oczy.

Zabieram im tarcze

Castellanos studiował reżyserię w krakowskiej PWST, między innymi pod okiem Krystiana Lupy i Mikołaja Grabowskiego. Zaczął, gdy miał 17 lat. - I to mnie uodporniło na stres - mówi. - To takie przygotowanie bojowe do dalszej pracy, która czasem jest walką. - Krzyczysz na aktorów?

- Mało tego, dostaję szału. Kiedyś na próbie tak kopnąłem krzesło, że potem musiałem z nogą pojechać na pogotowie.

- To spektakl nie powstaje w aurze duchowego porozumienia miedzy reżyserem i aktorami?

- Powstaje, ale czasem niektórzy nadużywają tej atmosfery. Nienawidzę lenistwa! Kiedy pracujesz ze mną, musisz być artystą! Czasem aktorzy nie chcą grać, tak jak chcę albo się boją.

- Czego?

- Boją się szaleństwa na scenie. Zasłaniają się przede mną, a ja zabieram im kolejne tarcze. Aktor na scenie jest Panem Bogiem. Kiedy pracujesz ze mną, musisz być artystą!

Kiedy wyrażam wątpliwość, czy w Olsztynie można gdziekolwiek poczuć się szczególnie bosko, Giovanny się nie zraża i nie zamierza opuszczać Olsztyna. - Bo w teatrze najważniejszy jest zespół - tłumaczy. - Zespół złożony z ludzi napalonych na teatr, wariatów, takich dużych dzieci. I ja nad tym pracuję. Scena Margines to moje ukochane dzieło. Chcę, żeby usłyszał o niej świat. Jest jeszcze po co żyć.

- Na scenie Margines są też od trzech lat organizowane spotkania dyskusyjne pod hasłem Czerwony Październik. To tez twoje "dziecko"?

- Ja jestem raczej wujkiem Października, bo ojcami są Mariusz Sieniewicz i Igor Stokfiszewski z "Krytyki Politycznej". Ale bardzo lubię te spotkania, bo zawsze kiedy spotykam ciekawych ludzi mówiących ciekawe rzeczy, chcę, żeby inni też mogli ich usłyszeć. I tak się dzieje podczas Października. Przypominam, że kolejna jego odsłona będzie już w poniedziałek

- Jaka jest teraz pogoda w Bogocie?

- Taka, jak teraz w Olsztynie (kiedy rozmawialiśmy, świeciło słońce i było ciepło - red.). Bogota leży 2700 metrów nad poziomem morza, więc nie jest gorąco. Ale kiedy pojedziesz samochodem niżej, za dwie godziny będziesz miała 30-stopniowy upał. Ale w Bogocie przez cały rok kwitną kwiaty i dojrzewają banany. Na podwórku mojego domu też.

***

Giovanny Castellanos

Reżyser, w Teatrze im. S. Jaracza pracuje od 2006 roku. Jest szefem sceny Margines. Zrealizował dotychczas: "Pętlę" Marka Hłaski, "Podróż do wnętrza pokoju" Michała Walczaka, "Ich czworo" Gabrieli Zapolskiej, "Wszystko o kobietach" Miro Gavrana, "Roberto Zucco" Bernarda-Marie Koltesa oraz "Wesele u drobnomieszczan" Bertota Brechta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji