Moralitet na koniec wieku
Przedstawienie miało premierę w lutym br. Pierwsze recenzje były wyjątkowo pochlebne. Spektakl pokazywano również w Wiedniu, gdzie odniósł duży sukces.
Andrzej Maria Marczewski już po raz czwarty inscenizuje dzieło Michaiła Bułhakowa. Tym razem postanowił zwrócić uwagę na dwa wątki powieści - apokryficzną opowieść o Jeszui Hanocri i Piłacie oraz na wątek Mistrza.
To pozwala odczytywać dzieło pisane w latach dwudziestych i trzydziestych naszego wieku jako moralitet na zakończenie stulecia; podsumowanie, zawierające w sobie naukę na przyszłość. - Myślę, że ta realizacja jest najbardziej współczesna, uniwersalna. Świadomie zrezygnowałem z wątków dotyczących ówczesnej Moskwy. Nie mówię tu, że rzecz dzieje się w latach trzydziestych, nie pokazuję tamtego świata. Dzięki temu zabiegowi pozostało w spektaklu to, co najważniejsze w książce - coś, co sprawia, że Bułhakow znajduje się w grupie najwybitniejszych pisarzy naszego wieku - mówi reżyser Andrzej Maria Marczewski.
Nowatorstwo spektaklu polega także na tym, że w roli pewnych postaci występują ci sami aktorzy. Mistrza i Jeszuę odtwarza Kuba Abrahamowicz, jako Małgorzata i Magdalena występuje Anna Samusionek, a w roli Wolanda i Piłata - Henryk Talar. - Nie tylko ci bohaterowie są grani przez jednego aktora. To cały układ, konsekwentny zabieg, którego celem jest próba przełożenia postaci z książki na plan realistyczny. Moje poprzednie inscenizacje były klasyczne. Tu po raz pierwszy nałożyłem dwa plany. Myślę, że to wzbogaci nie tylko widza, ale także aktorów, pozwoli im patrzeć na świat z dwóch punktów widzenia - dodaje reżyser.
Miłośnik i wielki znawca prozy Bułhakowa Andrzej Drawicz pisał o "Mistrzu i Małgorzacie": "To nie tylko utwór literacki. To sposób na życie. Autor scedził w nim sens egzystencji. Zawarł i to, co zrobił wcześniej, i to, czego zrobić nie mógł. Skonfrontował z doświadczeniem zbiorowym. I odpowiedział na pytanie: jak istnieć w sposób godny człowieka w czasach, które temu nie sprzyjają".