W rytmie swinga i bluesa
"Pięciu braci Moe" w reż. Olafa Lubaszenki w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Aleksandra Rudzińska w Głosie Wybrzeża.
W środowisku aktorskim mówią o nich święta trójca: Bogusław Linda, Cezary Pazura i Olaf Lubaszenko. A nad nimi reżyserskie guru - Władysław Pasikowski. Ostatni członek filmowego tercetu, czyli Olaf Lubaszenko postanowił się wyłamać i zamienił Ich Troje na Ich Pięcioro. Po roli nieznajomego przybysza w "Zabić sekala", czy doktora filozofii w "E=mc2" przyszedł czas na realizację własnego przedsięwzięcia. Co z tego wyszło? Aktor wyreżyserował musical pt.: "Pięciu braci Moe", który można było zobaczyć na deskach Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni. Co więcej, tytułowi bracia naprawdę wyszli... z radia.
Załamany mężczyzna o imieniu Nomax (w tej roli Jakub Kornacki) nie może się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Na ratunek zdesperowanemu Nomaksowi przychodzi piątka szalonych braci. Bracia Moe, bo o nich mowa, pocieszają smutasa skocznymi piosenkami w rytmie swinga i bluesa. Wodzirejem w wesołym towarzystwie jest Big Moe, którego kreują dwaj aktorzy: Michał Milowicz oraz Tomasz Więcek. W pocieszaniu biednego Nomaksa pomagają mu czterej pozostali bracia: No Moe, Little Moe, Eat Moe i Four Eyed Moe (czyli wiecznie roztańczony i uśmiechnięty od ucha do ucha Robert Rozmus). Bracia niby normalni, ale... dlaczego wyskakują ze stylizowanego na lata trzydzieste radia? No nic, najważniejsze, że udaje im się w końcu przywrócić głównemu bohaterowi chęć do życia. Terapia tańcem i muzyką Louisa Jordana w towarzystwie magii kolorów, wirujących tapirowanych peruk, błysku oka i kołyszących się bioderek? Jak najbardziej!!! Świetne, świetniejsze, najświetniejsze! Pogratulować reżyserowi i aktorom, aż chce się żyć! Pomysł musicalu "Pięciu braci Moe" zrodził się z numeru kabaretowego pt.: "Five Guys Named Moe". Po raz pierwszy wykonano go w Crucible w Sheffield, potem przyszedł czas na londyński The Theatre Royal Stratford East, Inscenizacja spotkała się z tak gorącym przyjęciem, że Cameron Mackintosh przeniósł przedstawienie na West End (1990 r.). W 1992 roku spektakl można było obejrzeć w teatrze Eugene'a O'Neilla na Broadwayu. A w tym roku - w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Gorąco polecam, bo naprawdę warto!
Na zdjęciu: Robert Rozmus