Artykuły

Fajka, scyzoryk, tabakiera i medalik po matce

"Bajka o szczęściu" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Teatrze Lalki i Aktora w Łomży. Pisze Mirosław R. Derewońko na portalu 4lomza.pl.

Dzieciom ten spektakl się spodoba, bo nie ma zbyt skomplikowanej dramaturgii i wymagających wysiłku umysłowego dialogów. Przypuszczam, że z tego samego powodu dorosłym trochę mniej przypadnie do gustu, chyba że lubią bajeczki jasne jak słońce i proste jak drut. Szkopuł w tym, że "Bajka o szczęściu" Izabeli Degórskiej w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego wydaje się prosta i jasna, ale ma kilka dość mrocznych zagadek...

Teatr Lalki i Aktora w Łomży wystawił swoją 52. premierę, którą jest "Bajka o szczęściu". Sztukę napisała Izabela Degórska, a wyreżyserował Janusz Ryl-Krystianowski, 67-letni dyrektor artystyczny Teatru Animacji w Poznaniu. Scenografię zaprojektował współpracujący z reżyserem od 17 lat Jacek Zagajewski (lat 60), a warszawski twórca Bogdan Łuczak skomponował muzykę. Wszystko: scenografia, muzyka, splot wydarzeń, rozmowy i reakcje postaci są w spektaklu proste, zrozumiałe, nad wyraz klarowne. Albo przynajmniej wydają się takie, póki nie zadamy pytań: kim jest dziadek, czemu nic o nim nie wiadomo i gdzie inni ludzie?

Na wzgórzu z soczyście zielonej jak żywa trawki stoi malutka drewniana chatka. Z komina ulatuje aromatyczny dym, z głośników dobiega złożona z kilku miłych dla ucha akordów melodia. W takiej to scenerii audiowizualnej toczy się spokojnie i przewidywalnie, czyli niemrawo i nużąco akcja.

Kanwa tej prościutkiej sztuki jest też dziecinnie prosta: na odludnej wsi mieszka samotnie dziadek (w tej roli Marek Janik) z myszką (Beata Antoniuk), kogucikiem (Tomasz Rynkowski) i świnką (Bogumiła Wierzchowska-Gosk). Jest im razem dobrze i wesoło. Śpiewają, tańczą i lubią się nawzajem. Nic innego nie robią, bo nic innego nie składa się na ich los - tylko śpiewy i tańce, piania, pochrumkiwania i popiskiwania o tym, jak im wszystkim jest dobrze razem (lub za chwilę gorzej, gdy kolejno znikną za sprawą komiwojażera). Bowiem ni z tego ni z owego pojawia się wędrowny handlarz, który namawia biedaka, aby sprzedał myszkę za fajkę, kogucika za scyzoryk, a świnkę za tabakierę. Kiedy dziadek to uczyni, dopadnie go jeszcze większa chandra: nie ukoi jej pykanie z cybucha ani struganie z drewna figurek zwierząt. Dlatego wyrusza w drogę, na której spotyka jeno śmierć. Jednak nawet Kostuchę (Beata Antoniuk) wzrusza jego los, bo zatroskana sprawdza w podręcznym kalendarzyku, czy od ręki nie mogłaby przeciąć wielką kosą nici żywota staruszka. Niestety, jego czas nie nadszedł, ale ma szczęście: na trasie wędrówki pojawia się też wędrowny cyrk, który prowadzi dość zagadkowa postać - ni to pierrot, ni to arlekin z aureolą (Eliza Mieleszkiewicz). Jest tak wspaniałomyślny, że za występujące u niego zwierzątka nie chce zapłaty, choć dziadek gotów jest oddać nawet medalik, pamiątkę po matce... "Bierz za darmo!" - radzi staruszkowi, który w odludnej chatce pożyje z "odzyskanymi" przyjaciółmi wprawdzie nie wiadomo, jak długo, ale na pewno szczęśliwie.

Pewnie niewiele ostałoby się z relacji nt. "Bajki o szczęściu", gdyby nie zgodna aprobata dzieci dla schematycznej, ciut sielankowej, ciut ucukrzonej konwencji. Bo milusińskim ze świetlic Promyk i Caritas w Łomży, niezależnie od lat: czterech czy szesnastu, ta sztuka bardzo się spodobała. Moje przytykanie szpileczek do tradycyjnej formuły spektaklu i jego niewymyślnej prostoty zda się na nic, bo to właśnie dzieciom bardzo odpowiadało.

Kamil Zalewski (lat 10) pochwalił sporą liczbę postaci i bez trudu odkrył zamysł reżysera: handlarz to diabeł, a pierrot to anioł, wcielający się w rolę mima. Natalia Balewska (16) wskazała diaboliczne cechy akwizytora: trupiobladą twarz, piekielnie czerwone usta i szal oraz chorobliwe, neurotyczne miny, ruchy i zachowanie. Z kolei Diana Dąbrowska (13) i Weronika Balewska (11) w mig dostrzegły główne cechy kondycji dziadka: samotny i markotny, zaś to przełożyła na niemal odwieczną, acz trafną mądrość ludową Klaudia Szabłowska (9), że starość - nie radość.

- Ta bajka uczy nas, żeby za nic w świecie nie sprzedawać przyjaciół - podsumowuje Diana. - Mam bardzo bliską przyjaciółkę, z którą mogę o wszystkim porozmawiać, z którą wyznajemy sobie tajemnice i z którą się nie nudzę. To skarb!

Na początku września br. napisałem, że nowym nabytkiem łomżyńskiej sceny jest aktor Marcin Dąbrowski (lat 29), który pracował w teatrach Pleciuga ze Szczecina i Banialuka z Bielska-Białej, zaś do Łomży przeszedł z teatru Rabcio z Rabki. I pytałem: czy się sprawdzi i odnajdzie w zespole? Najnowsza premiera TLiA była dla Marcina Dąbrowskiego debiutem na łomżyńskiej scenie i dowiodła, że artysta czuje się pewnie i pokazuje wszechstronny warsztat i umiejętności.

- "Bajka o szczęściu" to rodzaj moralitetu, który doradza nam jak żyć - mówi reżyser Janusz Ryl-Krystianowski. - W sytuacjach, w których trzeba wybrać, co jest ważniejsze: rozmaite błyskotki, cacuszka i liczne przedmioty pożądania, którymi otaczamy się w życiu, czy po prostu przyjaźń...?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji