Artykuły

Myśl w perłach cała...

Przed 400 la­ty odegrano na dworze Ujaz­dowskim w Warszawie, rezydencji Anny Jagiellonki ten piękny i mądry tekst Jana Kochanowskiego.

Wiemy o tamtym wieczorze niemal wszyst­ko. Wierny, a ściślej: możemy wydedukować nawet jak wy­glądała, dekora­cja. Stanowiły ją zapewne wykonane z drzewa, rzeźbione, malowa­ne być może, pozłocone bramy i łu­ki, wzorowane na palladiańskim dzie­le z Teatro Olimpico w Vicenzie. Bo "Odprawa posłów greckich" cała była, poczęta z ducha italiańskiego renesansu. Cała, z wyjątkiem swych wewnętrznych treści. Te autor zaczerp­nął z rozmyślań nad ówczesnym sta­nem ojczyzny, ją to ku stabilności władzy namawiał, jej szlachcie grzech samowoli wytykał. "O nieszczęsne królestwo i zginienia bliskie" - ta dramatyczna tyrada nie o Trojej krzyczała. I nie do trojańskiej rady zwracał się sens antyfony: "Wy, co Rzeczy Pospolitą władacie...".

Trochę żal, iż w okrągłe 400-lecie pra­wykonania wielkiego dramatu narodo­wego nie pomyślał o jego przypomnie­niu żaden z teatrów warszawskich. Tym życzliwiej witać trzeba gości z Białego­stoku, którzy umożliwili nam jubileuszo­we spotkanie z perlistą frazą Kocha­nowskiego. Reżyserował widowisko An­drzej Witkowski (zmarły w czerwcu ub. roku). Zatem "non omnis moriar", tyle, ze optymizm tej maksymy mąci świadomość o jakże przedwczesnym zgonie artysty, który scenie polskiej dostarczył wiele wzruszeń. Jego inscenizacja "Od­prawy" należy do szczególnie udanych. Witkowski zdecydował się na rozgrywanie jej w naturalnym plenerze sta­rych wnętrz. Wnętrze Prochowni rezonuje tu wyjątkowo wyraziście, dodając autentyzmu sprawom, a pogłosu sło­wom i muzyce. Muzyce, gdyż reżyser wsparł naturalną melodykę wiersza Ko­chanowskiego, wzorowanymi na dawnej kontylenie kompozycjami Tadeusza Woźniaka. Pomysł, zwłaszcza, że łączy się z wzorowym wykonawstwem sce­nicznym, okazał się nadspodziewanie nośny, słowo wiersza pulsuje też dodat­kową wibracją.

Z białostockiego ansamblu wyróżnia się niewątpliwie Krzysztof Ziembiński z dramatycznym skupieniem przeka­zujący rozterki i gorycze Antenora, przeczuwającego skalę nieszczęść, co Troi grożą wraz z pozostaniem tam Heleny. Wtóruje Antenorowi Kassandra - Ziembińskiemu dorównuje Asja Łamtiugina. Eugeniusz Dziekański jako król Priam miał godną odnoto­wania wyrazistość sylwetki, miał też pasję słuchania (rzadki to kunszt w naszym teatrze!), Helena Wizłło dała się zauważyć w roli Heleny. Dał się zauważyć także Chorus panien trojańskich, bardzo czysto podając frazę w zbiorowej deklamacji. W sumie za­tem pochwały należą się białostcczanom, a także tym, co do tej wizyty przyłożyli ręki!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji