Artykuły

Droga do domu

Przesłanie jest proste i bardzo prawdziwe - świat fantazji, idei, marzeń jest piękny, bardzo łatwo się w nim zatracić i nie zauważyć, że równie ważne i piękne sprawy toczą się tuż obok - o "Podróżach Guliwera" w reż. Ondreja Spisaka w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu pisze Emilia Adamiszyn z Nowej Siły Krytycznej.

Czy trzeba wychodzić z domu, by odbywać podróże w najdalsze krainy i przeżywać niebezpieczne przygody? Guliwer w przedstawieniu Ondreja Spisaka granym w Baju Pomorskim w Toruniu czyta książkę. Wrażliwość i rozbudzona wyobraźnia pozwalają mu utożsamić się z bohaterem i wyruszyć w podróż morską pełną spotkań z przedziwnymi mieszkańcami odległych lądów. Reżyser, przenosząc na scenę "Podróże Guliwera" Jonathana Swifta, przeplata dwa plany - wędrówki, rozgrywającej się w wyobraźni bohatera (ten trafia do Krainy Liliputów, Olbrzymów, Latającej Wyspy Naukowców i Krainy Koni) oraz codzienności, z czułą i cierpliwą żoną, która nie została zaproszona do bogatego we wrażenia świata Guliwera. Ondrej Spisak kolejny raz pokazał, że pełen fantazji, niezwykle poetycki i bogaty w treści teatr można tworzyć z najprostszych środków.

Reżyser rezygnuje z lalek i całe przedstawienie lokuje w planie aktorskim. Zamiast lalki pojawia się propozycja gry aktora z wyimaginowanymi postaciami. I rzeczywiście wydaje się to bardzo trafne. Przecież widz, podobnie jak bohater, musi bardzo wysilić wzrok, by dostrzec malutkich mieszkańców Krainy Liliputów, w podobny sposób rodziny Olbrzymów zadziwione są rozmiarami Guliwera. Ten teatr wyobraźni daje szansę popisu, aktorzy poprzez perfekcyjne granie ciałem i prowadzenie wzroku kreślą tory wędrówek niewidzialnych postaci. Dodatkowo płynące z offu efekty dźwiękowe budujące przestrzeń i głosy postaci (raczej głosiki, żeby je usłyszeć trzeba mocno nadstawić ucho) podsycają komizm tkwiący w tych działaniach. W sferze formalnej spektaklu najciekawsze są działania ruchowe aktorów. Dużo tu dialogowania poza słowem - Konie, grane przez aktorów, poprzez rytmiczny sposób poruszania się, wyrażają swoje emocje i pokazują usposobienie, a Olbrzymi posługują się instrumentami dętymi i perkusyjnymi, by za pomocą wysokości i siły dźwięku prowadzić rozmowy. Te i podobne działania aktorskie budują sceny bardzo wydłużone, polegające na drążeniu, pogłębianiu tematu ruchowego i dźwiękowego, budowaniu wariantów. Przekłada się to na rytm przedstawienia - niezwykle spokojny, momentami jednostajny, lecz bynajmniej nie nudny. Koncentracja aktorów i żywe, spontaniczne reakcje na działania partnerów zachęcają do uważnego śledzenia kolejnych poczynań bohaterów i wciągają do zabawy. Urokiem tego spektaklu jest to, że nie krzyczy, nie mizdrzy się do odbiorcy, nie atakuje serią szybko zmieniających się obrazów, raczej proponuje poetycki, pełen tajemnicy nastrój i bardzo poważnie traktuje małego odbiorcę.

W "Podróżach Guliwera" Spisak podejmuje ulubiony motyw wędrówki. Podczas podróży, w trakcie spotkań z mieszkańcami fantastycznych krain Guliwer zdobywa wiedzę. W jednej chwili można być "wielkim", dominować (a wtedy, okazuje się, pojawia się pokusa nadużycia władzy), lecz może się także zdarzyć, że są "więksi", wtedy łatwo wejść w rolę służalczą i pokorną i stać się marionetką. Spotkanie z Houyhnhmami (Kraina Koni) jest niezwykle bolesne. Guliwer po złych doświadczeniach z mieszkańcami innych krain, niesprowokowany atakuje nieznajomego i przekonuje się, że w nim także tkwią pokłady agresji. Uczy się szacunku dla inności, także szacunku dla zwierząt. Przede wszystkim przekonuje się jak łatwo zmienia się nasz status w relacji z drugim. Środki sceniczne wybranie przez Spisaka doskonale to podkreślają (chociażby zrobienie z Liliputów niewidzialnych postaci a potem potraktowanie postaci Guliwera w taki sam sposób). Jednak najtrudniejsze spotkanie - relacja bohatera z żoną, oznacza sztukę dostrzeżenia kogoś, kto jest tuż obok. Reżyser wagę tego spotkania naznacza dramatyzmem - przeplata dwa skontrastowane obrazy. Z jednej strony piękny, dynamiczny i pełen werwy taniec Guliwera z mieszkańcami Krainy Koni, pokazujący barwny świat fantazji, z drugiej niezwykle smutny, wyciszony portret żony grającej liryczną melodię. Obrazy przeplatają się, rywalizują, lecz równowaga zostaje przywrócona. Guliwer dociera do celu podróży, droga wiodąca przez dziwne krainy okazuje się być drogą do domu. Przesłanie jest proste i bardzo prawdziwe - świat fantazji, idei, marzeń jest piękny, bardzo łatwo się w nim zatracić i nie zauważyć, że równie ważne i piękne sprawy toczą się tuż obok.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji