Artykuły

Abramowicz do Limona

Gdański Teatr Szekspirowski stanie częściowo na miejscu, gdzie wznosiła się Wielka Synagoga, duma gdańskich Żydów. "Zapomnieli" o tym przewodnicy i niektórzy z historyków, nie pamiętają gdańszczanie. To dobry moment, by i to "zapomnienie" poszło w niepamięć - w liście do Jerzego Limona, dyrektora GTS pisze Mieczysław Abramowicz.

Gdańsk, 14 września 2009

Wielce Szanowny Panie Profesorze, dzisiejszy dzień to dobra data na ten list. Bo to dziś, położeniem kamienia węgielnego przy ulicy Bogusławskiego, rozpoczyna się - ostatni chyba - etap Pańskich wieloletnich starań o budowę Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Nie zapominając o wszystkich, jakże licznych, współpracownikach, to jednak głównie Pański zapał, cierpliwość i - wcale nie mała - "odrobina szaleństwa" (których tak bardzo Panu zazdroszczę) doprowadziły do tego, że dziś może ruszyć budowa teatru. Gratuluję jak najbardziej szczerze. Dziś nie tylko "ci od Szekspira", "teatrały wszelkiej maści", ale - po prostu - gdańszczanie z Panem dzielą radość. Ja również.

Moja radość jest wszelako podszyta lekkim smutkiem, który - jak wiem - Pan przecież doskonale rozumie: Gdański Teatr Szekspirowski stanie na miejscu (to nic, że częściowo), na którym w latach 1887-1939 wznosiła się Wielka Synagoga [na zdjęciu], duma gdańskich Żydów, symbol ich jedności. Dla gdańskich Żydów ta przestrzeń zawsze będzie związana z sacrum, niezależnie od tego czy przez miejsce, gdzie stała aron hakodesz, szafa ze świętymi zwojami Tory, biec będzie ulica, a na miejscu, gdzie wznosiła się bima, z której kantor śpiewał psalmy, znajdzie się scena, z której Lorenzo będzie wygłaszał swojej tyrady. Mój nostalgiczny nastrój jest tym większy, że jutro miną dokładnie sto dwadzieścia dwa lata od owego świątecznego poranka 26. dnia miesiąca Elul 5647 roku kalendarza żydowskiego, w przededniu Rosz ha-Szana (Nowego Roku żydowskiego), gdy gdański rabin dr Kosman Werner w otoczeniu wielkiej rzeszy współwyznawców, chrześcijańskich sąsiadów, burmistrzów Gdańska i licznych "oficjeli" z Magistratu i Zarządu Prowincji dokonał uroczystej, religijnej inauguracji synagogi przy Reitbahn.

Niedawno minęła też inna, mroczna rocznica związana z historią Wielkiej Synagogi; siedemdziesiąt lat temu, w maju 1939 roku, tutejsi naziści, dążąc do uczynienia z Gdańska miasta " Juden frei" (wolnego od Żydów) rozpoczęli wyburzanie synagogi; na parkanie, którym otoczyli budowlę, zawiesili złowrogi napis: "Przybądź kochany maju i uwolnij nas od Żydów". Chcieli wymazać z historii Gdańska wielowiekową obecność żydowskich współobywateli. Udało im się to - dziś nikt już nie pamięta o tym, że przy obecnej ulicy Bogusławskiego wznosiła się Wielka Synagoga. "Zapomnieli" o tym gdańscy przewodnicy, "zapomnieli" niektórzy z gdańskich historyków, nie pamiętają, bo nie wiedzą, gdańszczanie.

Niestety "nie pamiętają" o tym również autorzy publikacji Fundacji Theatrum Gedanense czy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, w swoich historycznych opracowaniach pomijając żydowską cześć historii tego miejsca (przez to również żydowską część historii Miasta), dla autorów tych publikacji tu, w tym miejscu, była jedynie Szkoła Fechtunku przy Reitbahn, a później parking autobusów przy Bogusławskiego, między końcem wieku osiemnastego, a końcem dwudziestego - czarna dziura. Trudno to zrozumieć, bo przecież stale warto z dumą przypominać, że "przez większość swojej historii Gdańsk był miastem wielonarodowościowym, idealnym przykładem miejsca, gdzie różne narody europejskie mieszkały i pracowały, mając jeden wspólny cel: stworzyć spokojną i zamożną społeczność, która nie tylko bogaciłaby się, lecz także zwracała uwagę na jakość życia", wszak to Pańskie słowa (Fundacja Theatrum Gedanense. Gdański Teatr Elżbietański projekt odbudowy, Gdańsk br., s. 4).

Panie Profesorze, początek budowy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego to dobry moment, by i to "zapomnienie" poszło w niepamięć. Mam na to pewien pomysł, który - jestem pewien - spodoba się Panu, budowniczym teatru, władzom Miasta. Mam nadzieję, że wspólnie przystąpimy do jego zrealizowania.

Pomysł polega na wmurowaniu w nawierzchnię ulicy, w chodniki, ale również podłogi teatru (nie wyłączając sceny, jeśli zaszłaby taka konieczność) obrysu budynku Wielkiej Synagogi Robi się to (robi się, bo podobne pomysły zrealizowane sąjuż w wielu miastach Europy), umieszczając w bruku kostkę innego koloru, ceramiczne płytki o innej niż pozostałe fakturze lub mosiężne plakiety, na których mogą być wybite sztancą nazwiska dawnych, żydowskich mieszkańców Gdańska.

Taki, niekolidujący z ruchem obrys budynku byłby najlepszym, moim zdaniem, "memoriałem". Wykonanie go nie jest specjalnym problemem (plany geodezyjne synagogi są dostępne). Przy realizacji tego pomysłu deklaruję moją daleko idącą pomoc. Nie mogę wypowiadać się w imieniu Gdańskiej Gminy Żydowskiej, ale jestem przekonany, że i ona włączy się w realizację projektu.

To dobra okazja, by wspólnie przypominać sobie i przyszłym pokoleniom o wielokulturowej tradycji Gdańska, którą w wielokulturowej Europie powinniśmy kontynuować.

Na koniec tego listu, ale na dobry początek Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego (i przesłankę dobrej współpracy) chcę na Pana ręce przekazać jedną z najcenniejszych pozycji mojej domowej biblioteki gdańskie wydanie "Juliusza Cezara" Szekspira z roku 1878. Mam nadzieję, że książka ta stanie się zaczynem bogatej biblioteki Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Gratuluję i pozdrawiam.

Kim jest Mieczysław Abramowicz

Gdański pisarz i historyk, jego książka "Każdy przyniósł, co miał najlepszego", opowiadająca historie gdańskich Żydów, uzyskała nominację do literackich nagród Nike, Angelus i Gdynia, badacz dziejów społeczności żydowskiej Gdańska, inicjator postawienia w Gdańsku pomnika Kindertransportów, rzecznik prasowy Gdańskiej Gminy Żydowskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji