Artykuły

Ugniatanie dziejów

Lokaje Talleyranda, jak to loka­je, plotkowali o swoim panu. Nakrywali dla dwóch osób. Miało się odbyć soupe, czyli późna kolacja. Wybiła północ kiedy razem z go­spodarzem księciem de Talley­rand przyszedł superglina Józef Fuche. Za oknem groźnie milczał paryski lud. Kolację jedzono na scenie Teatru im. Osterwy. Jedli podczas przedstawienia przywiezionego z Teatru Powszechnego w Warszawie Janusz Gajos (w ro­li Fuche) i Władysław Kowalski (Talleyrand).

Chociaż sztuka Jean-Claud Brisville'a to przede wszystkim błyskot­liwy dialog dwóch wybitnych mężów stanu, ani na chwilę nie traci wagi wielki niemowa, tłum zgromadzony przed pałacem. To on może przerwać kolację. Dopiero kontrrewolucyjny deszcz rozproszy skłonnych do eks­cesów Paryżan. Presję wywierają też zwycięzcy. Obaj rozmówcy wrócili właśnie z przyjęcia wydanego przez Wellingtona. Obu graczy krępują ob­cęgi politycznych konieczności.

Rząd fachowców

Dwaj wielcy rozmówcy są skazani na siebie. Tylko Józef Fuche i jego policja może zapanować nad rewolu­cyjnymi nastrojami Książę Talley­rand ma lepsze kontakty ze zwycięz­cami. Jest też wiarygodny dla Ludwi­ka XVIII. Za ścięciem jego brata miał pecha głosować w Zgromadzeniu Narodowym Józef Fuche. A królowie - twierdzi Talleyrand - chociaż uwielbiają zabijać się w rodzinie, są pamiętliwi, kiedy ich ktoś wyręcza.

Fuche rewanżuje się, wysupłuje zza pazuchy kopię listu napisanego niegdyś przez Talleyranda. Jego roz­mówca też ma na sumieniu króle­wskiego kuzyna.

- Możemy albo zacieśnić uścisk, aż się wzajemnie podusimy, albo przez chwilę zatańczyć razem - pro­ponuje Talleyrand. Francja jest do wzięcia. Ale mogą ją wziąć tylko ra­zem. Jeśli nie podejmą dzisiaj decyzji zejdą ze sceny, albo - jak straszy go­spodarz - zostaną brutalnie na nią wepchnięci.

Pasje utajone

- Moją pasją jest inwigilacja -zwierza się Fuche. Talleyrand uwielbia gotować. Podaje przepis na karczochy a la groszek. Fuche chwali łososia po królewsku, zawartość swoich teczek i siatkę szpicli. Popija obficie. Kiedy szampana zastąpił koniak, pije go ła­pczywie. Jego dobrze urodzony roz­mówca krzywi się z niesmakiem. Daje mu lekcję picia koniaku.

- Ogrzewa się w dłoni. Zatacza się kieliszkiem kilka kółek w powietrzu. Wącha się... a później się o nim rozma­wia - poucza. Ale Fuche nie rozmawia o koniaku. Fuche pije koniak.

Obaj nieraz zdradzali swoich pro­tektorów - Talleyrand 12 razy (powo­łuje się na kilkusetletnie tradycje ro­dzinne), Fuche tylko 8. Fuche z od­razą potrąca arystokratę-kuternogę. Talleyrand nie ukrywa obrzydzenia gminnymi manierami rozmówcy.

Grać gry

Rozmowa, którą w imieniu dwóch cynicznych graczy prowadzi Janusz Gajos z Władysławem Kowalskim fa­luje - od niewinnej złośliwości do groź­by, od policyjnego przesłuchania do handlowych rachub, od rubasznego żartu po cienkie aluzje. Aktorzy panują nad nastrojami, ani przez chwilę nie tra­cą tempa. Pewnie posługują się sło­wem, gestem i mimiką. Precyzyjni i oszczędni panują nad publicznością, która łowi każde słowo i każdy grymas twarzy. Grają półsłówkami, półtonami, półcieniami i mimowolnymi zdawało­by się gestami.

Aktorzy odgrywają politycznych graczy i życiowych komediantów, za których grami stoi tragedia i szaleń­stwo na scenie historii. Ale grają również ich osobiste urazy, komple­ksy i przerażająca pustka w obliczu coraz bliższej śmierci. Grają cielesną kruchość, moc i szpetną urodę wła­dzy, potworną samotność na jej szczytach.

Dwaj niegdysiejsi duchowni zmię­kczeni jadłem i napojami bawią się w spowiedź i dają sobie rozgrzeszenie. Opowiadają o urazach dzieciństwa, o kompleksach, lękach. Mówią ludzkim językiem, wzbudzają nawet współczucie, ale nikt nie ma wątpli­wości, że to tylko teatr w teatrze.

Kiedy kończy się przedstawienie, nie wiadomo, czy wychodzą zmęczeni aktorzy, czy Talleyrand i Fuche, nie wiadomo, czy upiorna kolacja skoń­czyła się, czy też odrażające miste­rium władzy trwa i historia dopisuje pośpiesznie nowe zakończenie. Współczesność, która nieznośnie jak czkawka wdziera się w wyimagino­waną rozmowę sprzed ponad wieku, po zakończeniu spektaklu też nie daje spokoju - kogo dzisiaj spotka historia na kolacji.

Niezwykle błyskotliwy tekst sztu­ki Jeah-Claude Brisville'a, wzmoc­niła jeszcze precyzyjna reżyseria Wojciecha Adamczyka, ale ożył on wyłącznie dzięki Władysławowi Ko­walskiemu i najwybitniejszemu chy­ba żyjącemu polskiemu aktorowi Ja­nuszowi Gajosowi. Nie wiadomo, czy dania przygotowane przez "Hades" dorównywały smakowitością teatralnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji