Zaślepiony król
Odwagi i ambicji trzeba wiele, by wystawić dziś w teatrze "Króla Lira", zamiast czegoś komercyjnego. Teatr Zagłębia w Sosnowcu odważył się i wniósł tym spektaklem dobry wkład w Międzynarodowy Dzień Teatru. Warto było podjąć ten wysiłek.
Reżyseria Jana Klemensa podkreśliła zarówno żywą, prawie że sensacyjną akcję dramatu, jak i Szekspirowską mądrość, zadumę nad człowiekiem i ludzkim losem.
Spektakl wydobywa głównie dwie sprawy. Więc - moralne zwycięstwo Kordelii, Szekspirowskiej jakby Antygony, przeważające nad doznanymi przez nią krzywdami, nad jej śmiercią. Drugi problem - swoiste ludzkie zaślepienie, przynoszące tragiczne skutki i dla zaślepionego człowieka, i dla innych. Król Lir i Hrabia Gloucester nie są źli, ani głupi, tylko bardzo próżni, wrażliwi na pochlebstwa, skłonni wierzyć raczej zręcznym słowom niż faktom. Podatni po prostu na manipulację.
Kiedy król dosłownie traci wzrok, odbiera się to jako znak jego właśnie wcześniejszego zaślepienia.
Przesłania dramatu dochodzą do nas poprzez pięknie malarsko skomponowane poszczególne sceny. Obrazowość taka mogłaby grozić statycznością, ale jej uniknięto. Napięcie dramatyczne i żywość następujących po sobie wydarzeń nie słabną ani na chwilę.
Dużym atutem jest wielka wyrazistość psychologiczna postaci scenicznych, brak ich "przerysowania" w stronę czerni czy bieli charakterów. Wszyscy mają tu jakieś swoje racje (choć, oczywiście, nierównorzędne), wszyscy wydają się prawdziwi.
Rola Lira - to kolejny duży sukces Bernarda Krawczyka. Bez patosu, bez akcentów melodramatycznych ukazuje on nieszczęśliwego człowieka, budzącego współczucie, mimo słabości i wad. Jego jakby odpowiednika - Hrabiego Gloucestera przekonywająco ukazał Włodzimierz Figura. Prostolinijność, dobroć i odwagę Kordelii wyrażała Sabina Głuch. Jako przewrotny, a zarazem inteligentny gracz Edmund wystąpił Dariusz Niebudek. Dobrodusznym i szlachetnym Edgarem był Zbigniew Leraczyk. Złe, ale nie pozbawione wdzięku córki - Gonerylę i Reganę - kreowały Małgorzata Stachowiak i Iwona Fornalczyk.