Artykuły

Los Angeles. Złoty Glob dla Jana A.P. Kaczmarka?

W niedzielę w nocy dowiemy się, czy Jan A.P. Kaczmarek [na zdjęciu] - jedyny polski kandydat w wyścigu do Złotych Globów - dostanie nagrodę.

Muzyczny wkład Kaczmarka w "Marzyciela" Marca Forstera, obrazu opowiadającego o twórcy postaci "Piotrusia Pana", został już doceniony przez National Board of Review - stowarzyszenie krytyki amerykańskiej. Kompozytor jest także nominowany do prestiżowej brytyjskiej nagrody BAFTA i amerykańskiego Złotego Satelity. Statuetka Złotego Globu jest dla wielu twórców filmowych ważniejsza od Oscara, bo przyznaje się ją ze względu na rzeczywiste zasługi artystyczne, a nie przyszłe wpływy finansowe.

Nie podlega też naciskom wielkich wytwórni. Dla Jana A.P. Kaczmarka byłaby ukoronowaniem 16 lat spędzonych w USA. Spędzonych pracowicie - w tym czasie skomponował ścieżkę muzyczną do około dwudziestu filmów. Stał się też w Los Angeles członkiem prężnie działającego Polish Hollywood Connection, które skupia Polaków działających w filmowym przemyśle fabryki snów.

Miesiąc z szamanem

Studiował prawo w Poznaniu, na którym znalazł się, bo jako prowincjusz z Konina marzył o karierze dyplomaty. Już w szkole był znanym krasomówcą, którego nazywano Jan Złotousty. Najciekawsze, co spotkało go na nudnych aż do bólu, jak sam twierdzi, studiach, była współpraca z teatrem Jerzego Grotowskiego. Kaczmarek nie wytrzymał więcej niż miesiąc wyczerpujących zajęć - wysiłku fizycznego i ciągłego niedoboru snu - i niemal klasztornej reguły. - Czułem się, jakby ktoś przejechał mi po głowie wielkim magnesem - tak podsumowuje ten czas. Wewnętrzne przetrącenie, jakie spowodował w młodym Kaczmarku szamański wizjoner teatru, zostało uleczone, gdy przyjaciel podarował mu niezwykły instrument, który stał się jego ulubionym - fidolę Fischera podobną do cytry, z miniklawiaturą. Na studiach także zainspirował się Teatrem Ósmego Dnia i założył z kolegą Orkiestrę Ósmego Dnia, komponując muzykę do spektakli.

"Lubię ryzyko!"

Zespół funkcjonował przez 12 lat, do czasu, gdy w 1989 r. Kaczmarek wyjechał na miesięczne stypendium Departamentu Stanu USA. I tam już został. Najpierw prosto z ulicy wylądował w mieszkaniu kolegi, gdzie zaproponowano mu skomponowanie muzyki do niskobudżetowego horroru, potem na jakimś przyjęciu spotkał agenta, który się nim zaopiekował. Kaczmarek ściągnął więc do Stanów żonę i czwórkę dzieci.

Startował od zera, ale za wszelką cenę chciał odnieść sukces. - Odbudowywanie życia w tej sytuacji było dużym ryzykiem. Okazało się, że to lubię! - przyznał.Przełomem w karierze była propozycja od Agnieszki Holland - skomponowania muzyki do "Całkowitego zaćmienia". Wspólnie pracowali też przy "Placu Waszyngtona" i "Trzecim cudzie". Kompozytor napisał muzykę do "Niewiernej" Lyne'a, polsko-amerykańskich "Bożych skrawków" Bogayevicza, "Quo vadis". Płyta z soundtrackiem do niemieckiego "Aimee i Jaguara" stała się w tym kraju przebojem.

Kaczmarek otrzymuje nagrody za muzykę dla teatru, realizuje spektakle multimedialne i wciąż przyzwyczaja się do życia w kraju, gdzie "pieniądze są w życiu ważne", "ludzie przyjaźnią się według poziomu dochodów", a "flirt nie istnieje - do łóżka po prostu się idzie albo nie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji