Artykuły

Szajna z Katowic

TO już w tegorocznych Spotkaniach trzecie przedstawienie, któremu zasadniczy kształt teatralny nadaje scenografia. Tym razem w dodatku scenograf jest równocześnie reżyserem. Józef Szajna użył sobie na całego w jednej i drugiej roli, zespalając je zresztą w idealną jedność. Jako temat wziął sztukę Sean O'Casey'a - "SZKARŁATNY PROCH". Sztuką nie najlepszą w dorobku wielkiego pisarza irlandzkiego, przez całe życie skłóconego z własnym krajem i jego wstecznymi władzami. Ta komedia fantazyjna ma bardzo nikłą akcję. Dzieje się w starym, rozwalającym się pałacu irlandzkim, który odbudowują na rezydencję dwaj Anglicy przybyli tu ze swymi kochankami. Daje to okazję do zabawnych spięć dwu światów na gruncie narodowym - Irlandczycy i Anglicy, klasowym - arystokraci i proletariusze, obyczajowym - miasto i wieś, i nawet biologicznym - słabość zdegenerowanych panów i męska krzepa robotników.

W zagraconej ruderze pałacowej zgromadził mnóstwo przedziwnych - a doskonale tłumaczących się tu swoją obecnością - przedmiotów, z których każdy ma funkcję w przedstawieniu, odgrywa jakąś rolę, sam lub w połączeniu z aktorem. Drabiny, belki, chwiejące się mury, rozbite posągi, fotograficzne portrety z wieńcami laurowymi, wanna, połamane krzesła, stylowe stoliki, koń, krowa i kura, kołdry, strusie pióra i rozwinięte metry kuponu materiału, taczki, farba i wiszący na lampie elektryk, który winduje się w górę i opada na dół. Wszystko to w swym chaosie stanowi doskonałą kompozycję plastyczną. Szajna wciąga w nią rozmaite gagi, śmieszne i niekiedy frywolne, dodaje różne efekty: pył sypie się z sufitu, woda deszczowa leje się spod peleryny księdza, mury się walą i na końcu powódź na ekranie zalewa wszystko. Jest w tym jakieś szaleństwo pomysłów, ale i doskonała zabawa teatralna mająca w sobie coś z nowoczesnej commedii dell'arte.

Ten ton zabawy dobrze podchwycili aktorzy. Brali lekko i sprawnie w rolach wymagających też dużej zręczności fizycznej. Tym razem na pierwszym miejscu wymieniłbym panie: dwie wdzięczne kochanki - Lilianę Czarską i Bogumiłę Murzyńska i świetna w komizmie ich pokojówkę - Barbarę Kobrzyńska. Józef Krysiewicz, szczerze śmieszył jako Anglik Cyryl Poges, mówił lak Waldorff, nie wiem czy świadomie. I czy mimo woli - po prostu tak chciał pokazać prawdziwego arystokratę. Marian Skorupa z powodzeniem uwodził swa murarska krzepa kobiety. Zbigniew Bednarczyk dowcipnie zagrał księdza kanonika. Pozostali aktorzy też stali na wysokości swoich zadań. Trudno tu jeszcze nie wymienić i znakomitej muzyki Bogusława Schaffera, która stanowiła ważny element ogólnej zabawy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji