Artykuły

Nuda, czyli modny sposób na piątkowy wieczór

"Letnicy" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Agnieszka Świerczewska w Niezależnym Akademickim Portalu Informacyjnym Stolicy.

Czym tak naprawdę jest nuda? Czy jest to rzecz nabyta, czy może odwrotnie, z umiejętnością odczuwania nudy człowiek się rodzi? Są tacy, którzy doznają jej nieustannie. Nudzą się na przyjęciach, w pracy, w domu. Niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdą, przepełnia ich znużenie. Są jednak też tacy i na szczęcie tych jest większość, którzy z pojęciem nudy stykają się rzadko.

Mówi się, że ktoś umarł z nudy, bo ktoś inny był śmiertelnie nudny. Nudni jak flaki z olejem, nudzimy się jak mopsy zabijając nudę. Według słownika języka polskiego "nuda to niemiły stan, uczucie spowodowane zwykle bezczynnością, brakiem interesującego zajęcia, brakiem wrażeń, monotonią, cechą rzeczy wywołującej taki stan".

"Letnicy" Gorkiego, w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego wystawiani obecnie na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie [na zdjęciu scena z przedstawienia] to spektakl przeznaczony z całą pewnością dla tych, którzy nigdy nudy nie odczuli, a bardzo są ciekawi, czym jest ten owiany złą chwałą stan ducha. Bo to, co trzeba w pierwszej kolejności powiedzieć o przedstawieniu z Powszechnego (a niewiele jest do powiedzenia), to przede wszystkim to, że jest on niezmiernie nudny!!!

W pierwszym akcie nie dzieje się w zasadzie nic. Jakieś rozmowy i przepychanki, z których nic dla widza nie wynika. Drugi akt jest podobny do pierwszego z tą delikatna różnicą, że więcej w nim krzyku i szarpaniny. Na koniec (wyczekiwany z upragnieniem) zaserwowany jest przeraźliwie chaotyczny monolog, z którego trudno jest cokolwiek wywnioskować. Zmarnowane ponad dwie i pół godziny.

Tak naprawdę trudno jest powiedzieć, o czym ten spektakl w ogóle ma być. Można zaryzykować stwierdzenie, że chciano pokazać dzisiejszego człowieka w swojej bezowocnej pogoni za szczęściem; jego relacje z innymi ludźmi, a co za tym idzie, niemożliwość nawiązania z nimi szczerego porozumienia. Jednakże uwspółcześniony Gorki nie tyle, co nie daje do myślenia, co bardziej odrzuca, powodując momentami silne zniesmaczenie. Na scenie ma miejsce wiele rzeczy, które tak naprawdę niczemu nie służą, pojawiają się natomiast chyba tylko dlatego, że twórcy spektaklu uparcie wierzą, w siłę kontrowersji, uznanej obecnie za niezmiernie trendy. Także aktorzy rozczarowują swoja grą, poza paroma wyjątkami, tak nielicznymi, że nawet nie warto o nich wspominać.

Nie jestem przeciwna temu, żeby teatr się rozwijał, zmierzał w różnych kierunkach szukając dla siebie czegoś odpowiedniego. Teatr zawsze się zmieniał, nigdy nie był spójny i jednolity. Jego zadaniem jest trafiać do ludzi, więc jeżeli to, co ludzi otacza ulega diametralnym zmianom, to także i teatr musi im ulegać. Jednakże nie wydaje mi się, żeby robienie pewnych rzeczy na siłę, tylko po to żeby pokazać jak bardzo jest się współczesnym, było właściwą drogą.

Dzieło sztuki powinno być tak spontaniczne jak i przemyślane zarazem. Jeżeli w teatrze pominięty zostanie którykolwiek z tych elementów, to wyjdzie nam z tego kicz potworny, na dodatek owiany nudą, gdzie męczyć się będzie zarówno widz, jak i sam aktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji