Składanka w STS
"Gościnny występ" mieści się w tradycyjnej formie składanek muzyczno-satyrycznych, z których STS niegdyś wyrósł i w których tak często okazywał swoje gorące i myślące zaangażowanie młodości. Ostatni program odbiega dość daleko od tamtych wzorów. Na ogół jest dość nijaki. Nie znaczy to, że nie ma w nim pozycji godnych dawnego STS-u. Tyle, że jest ich niewiele.
W części pierwszej - najlepszy półfinał "Pokolenia" (słowa Andrzeja Jareckiego, muzyka Macieja Małeckiego) a także piosenka o trzymaniu ręki na pulsie pióra Macieja Karpińskiego, z muzyką Tomasza Andrzejewskiego, który był też jej dobrym wykonawcą. A Maciej Karpiński wyrasta na interesującego autora STS, jak świadczy o tym w części drugiej jego skecz "Drzwi" i piosenka o "Dziesięciu małych Polakach".
W ogóle część druga jest bardziej udana, ostrzejsza i dowcipniejsza. I w "Cyrku" piosenek" Agnieszki Osieckiej znalazło się kilka celnych powiedzeń. I piosenka "Jak to dobrze", napisana i wykonana przez Jana Stanisławskiego (muzyka Zbigniewa Jaremki) trafia w jakieś aktualne sprawy. I bardzo zabawne są "Dziady" obyczajowe pt. "Przygody Gucia" (Ziemowit Fedecki i Andrzej Jarecki, muzyka Marek Lusztig). I udany pozytywny finał ,Nie proszono nas tu w gości" (A. Jarecki i M. Karpiński). A więc jednak to i owo warto zobaczyć także w tym programie. Występują - poza Anną Prucnal - wyłącznie amatorzy, sprawnie kierowani przez reżysera Zbigniewa Czeskiego. Na widowni słyszało się narzekania na złą dykcję w śpiewie. Zapewne. Czy jednak pod tym względem o wiele lepsi są zawodowcy? Co prawda mała to pociecha, ale zawsze pociecha. Dla STS-u.
[Data publikacji artykułu nieznana]