Czy opera spłynie z wodą?
Robotnicy prowadzący prace wykończeniowe przy gmachu Opery i Filharmonii Podlaskiej alarmują - woda zalewa fundamenty, zamiast pracować, pompujemy! Wszystko jest w normie i pod kontrolą - odpowiada urząd marszałkowski.
- Najgorzej jest po ulewnych deszczach. Wtedy woda ze ścian, zwłaszcza w najniższych częściach gmachu, położonych kilkanaście metrów pod powierzchnią gruntu, tryska strumieniami - mówi nasz informator pracujący na budowie. Według jego słów ilość wody jest na tyle duża, że poważnie utrudnia prace, tym bardziej że lato jest w tym roku bardzo deszczowe.
- Najgorsze jest to, że ta woda wypływa z miejsc, w których według badań nie powinno jej być - podsumowuje nasz rozmówca.
Jednak zarówno inwestor - urząd marszałkowski jak i wykonawca prac wykończeniowych - firma Unibep - nie widzą problemu.
- Takie rzeczy na budowach się zdarzają. W czasie ulewnych deszczów woda może lać się z góry, z boku, a nawet z dołu. A to normalka. Się dzieje i się naprawia - uspokaja Lech Wasilewski, dyrektor biura inwestycji urzędu marszałkowskiego.
W podobnym duchu wypowiada się Paweł Miszczuk, rzecznik firmy Unibep. Nie zaprzecza, że po ulewach w piwnicach gmachu jest woda: - Ale to nie jest żaden problem. I w żaden sposób nie wpłynie na termin ukończenia budowy.
Dr hab. Zenon Szypcio, który na Politechnice Białostockiej wykłada m.in. fundamentowanie, potwierdza, że tego rodzaju historie mogą się zdarzać.
- Wiem, że kiedyś przy budowie opery były jakieś problemy, ale wiem też, że je potem rozwiązano. Projekt zakładał tam pewne kontrowersyjne rozwiązania. Budowę jednak nadzorują odpowiednie służby i na pewno nie ma powodów do niepokoju - tłumaczy.
Powstający przy ul. Kalinowskiego w Białymstoku nowy gmach opery ma być oddany do użytku w 2012 roku. Budowa, która obecnie jest na półmetku, ma pochłonąć w sumie nieco ponad 200 mln zł. Większość środków pochodzi z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko oraz z budżetu państwa.