Artykuły

Dybuk wyszedł z Warlikowskiego

Miało być wielkie wydarzenie. Wyszła kolorowa czytanka

Tego "Dybuka" z góry i w ciemno zamówił festiwal w Awinionie. I gdyby nie znane już strajkowe perturbacje zakończone odwołaniem imprezy, tam właśnie latem odbyłaby się ta premiera. Teraz opóźnioną obejrzeliśmy na festiwalu Dialog we Wrocławiu. Sam fakt zamówienia świadczy o renomie, jaką Krzysztof Warlikowski zdobył już w międzynarodowym życiu teatralnym. Cóż, renoma ma jednak to do siebie, że wzmaga oczekiwania, a każda klęska staje się tym boleśniejsza. Czy jednak musiała być aż tak bolesna?

Piękne, ale puste

W ramki swojego znanego już dobrze teatru, ze świetlnymi cudami, jakie potrafi czynić tylko Felice Ross, z piękną, głęboką muzyką Pawła Mykietyna, Warlikowski włożył rdzeń fabularny klasycznej sztuki żydowskiego repertuaru.

Tę opowieść o skrzywdzonej duszy narzeczonego wdzierającej się po śmierci w ciało ukochanej i żądającej naprawienia win obrał przedtem starannie (choć nie do końca) z bogatej otoczki obyczajowej. Dodał krótkie, powściągliwe opowiadanie Hanny Krall o współczesnym Amerykaninie noszącym w sobie innego dybuka - duszę zabitego w getcie sześcioletniego brata. Na początek wstawił kilka znanych poetycko-mistycznych opowieści chasydzkich mówionych z proscenium wprost do publiczności. Niestety, na tym jego inwencja się wyczerpała. Nie znalazł żadnej wyrazistej metafory scenicznej spajającej te rozmaite przecież światy. Żadnego motoru napędzającego widowisko, uruchamiającego emocje.

Jak zagubione dziecko przy konsolecie Warlikowski zmieniał kolory reflektorów, bawił się komputerową animacją. Kazał aktorom rozbierać się do rosołu, trzeba czy nie trzeba, nie rozumiejąc, że znak ten, nadużyty i niewyposażony w wyraźny sens, budzi tylko niesmak. Fascynował się drugorzędnymi szczegółami (choćby zaproszoną gościnnie niemiecką aktorką z Izraela mówiącą najważniejszą modlitwę), pozwalając, żeby całość rozleciała się na kawałki. Niekiedy piękne, zazwyczaj jednak puste.

Aktorzy na słowo honoru

Reżyser nie potrafił pomóc aktorom, którzy - nawet tak sprawni jak Magdalena Cielecka czy Andrzej Chyra - wykładali się niczym nowicjusze, odgrywając tautologicznie to, co mieli w tekście. Aktor mówił, że zapłakał - i symulował płacz; mówił o swej złości - i podskakiwał obunóż. W scenie egzorcyzmów wykonawcy po prostu zapadli w bezruch na dłużące się dziesiątki sekund. Pewnie daliby słowo honoru, że pogrążyli się w natchnionych medytacjach. Słowo honoru to jednak argument mało dla widzów przekonujący.

Bezradność inscenizacyjna pogrzebała szansę postawienia nieczęsto formułowanych dziś pytań: o odpowiedzialność za życie własne i cudze, o winy i ich rozliczanie w wymiarze doczesnym i w wymiarze wiecznym, o wiarę nie powierzchowną, lecz stawiającą wyzwania, o duchowy bagaż, jaki się niesie przez życie.

Inscenizator deklarował w licznych wywiadach, że na świat chasydzkich mistyków patrzy przez doświadczenie nadchodzącej eksterminacji, że przeszłość ukazuje w jej widmowym, "dybukowym" wymiarze życia po życiu. Niestety, cała ta problematyka pozostała w domniemaniu. Nawet gorzej: niezborność widowiska naraziła ją na los prawdziwie dramatyczny - banalizację. Dotknęło to szczególnie opowiadania Hanny Krall; poruszająca suchość i powściągliwość opisu zmieniła się w czytankę, szlachetną, wzniosłą - i oczywistą.

Bliżej myśli?

Niepowodzenie tej premiery nie odbiera, rzecz jasna, wartości poprzednim pracom Warlikowskiego: ani "Oczyszczonym", czyli mądrej i właśnie metaforyzującej (!) teatralnej lekturze sztuki Sarah Kane, ani oryginalnej "Burzy". Dobrze byłoby jednak, gdyby skłoniło twórcę do pewnej pokory. Może nie warto kończyć wypowiedzi dla "Tygodnika Powszechnego" buńczucznym zdaniem: "Dzisiejszy teatr jest bliżej myśli niż kiedykolwiek", w sytuacji gdy taki "Dybuk" wywołuje refleksje raczej biegunowo przeciwne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji