Artykuły

Kuchenne opowieści

Dawno dawno temu moja babcia ze swoimi siostrami w liczbie, którą trudno do tej pory mi ustalić, spotykały się w domu jednej z nich, by wspólnie przygotowywać wigilijną kolację. Sztukę gotowania w mistrzowski sposób łączyły ze sztuką opowiadania, a kuchenne historie, których nasłuchałam się dzieciem w kolebce będąc, zostały we mnie do dziś. Piotr Bikont jako urodzony smakosz wie, że to, co zostanie opowiedziane w kuchni, nabiera specjalnego znaczenia, nawet gdy jest to obsceniczne, rubaszne paplanie w stylu Rabelais'ego.

Niedorzeczne, ale za to jedyne w swoim rodzaju historie proboszcza z Meudon w spektaklu "Gargantua i Pantagrule" opowiadają trzy kobiety. W karczemnej izbie, albo po prostu w kuchni mojej babci, obierają ziemniaki, trą je, zagniatają ciasto, pilnując równocześnie, by w piekielnej maszynie produkcja wódki szła jak należy. Jednak przede wszystkim Joanna Fidler, Beata Kolak i Mirosława Olbińska snują historię olbrzyma Gargantui, który wyszedł z łona matki uchem, by już po chwili obściskiwać niańki, Pantagruela radzącego sobie znakomicie z nieprzyjacielskim wrogiem i ich towarzysza Panurga, który filozoficzną dysputę zastępuje pojedynkiem na miny, gdyż głębia dyskursu nie da wypowiedzieć się w słowach.

Aktorki cudnie wcielają się w postaci, nie przekraczając jednak granicy dobrego smaku, która przypadku dosadnych opisów Rabelais'ego, szczególnie dotyczących czynności fizjologicznych, mogłaby się narzucać.

W przedstawieniu jest kilka scen, które co wrażliwszych widzów mogą przyprawić o ból brzucha - oczywiście ze śmiechu.

Dzieje się tak na przykład, gdy zjawia się zakapturzony Merlin - właściciel głosu dobywającego się wprost zza światów. Podobną reakcje wywołuje scena, podczas której jeden z bohaterów odwiedza księgarnię. Ale w jaki sposób czyta tytuły książek, trzeba się przekonać samemu.

Śmiech jednak cichnie, gdy kobiety padają na kolana i zaczynają śpiewać pobożne pieśni. Tak jak siostry mojej babci w ferworze zabawy, żartów towarzyszących zagniataniu ciasta, przypominają sobie, że Bogu też się coś należy. Bo kiedy przyjemność cielesna przeplata się z duchową, wtedy życie smakuje jeszcze lepiej i można się nim cieszyć renesansowa radością pana Rabelais'ego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji