Tama
Pub na irlandzkim odludziu. Kilku tych samych, zmęczonych wieśniaków, sączących piwo na równi z opowieściami o znikomości tego świata. Nagle pojawia się urocza dublinianka. Starzy kawalerowie popadają w euforię. Po kolei dzielą się z nią zdumiewającymi historiami o ponadrozumowych zjawiskach, z którymi się zetknęli. Jednak prosta, wstrząsająca opowieść dziewczyny okaże się najbardziej traumatycznym doświadczeniem. Pozostaje kwestią stylu, że ta bliższa słuchowisku radiowemu sztuka Conora McPhersona, wystawiona przez Agnieszkę Lipiec-Wróblewską w jednej dekoracji, przemówiła z niespotykaną siłą. Pozostaje kwestią dojrzałego aktorstwa wykonawców - głównie Krzysztofa Majchrzaka, który gra właściciela zakładu samochodowego Jacka oraz Mai Ostaszewskiej w roli zabłąkanej mieszkanki stolicy - umiejętność przekonania nas, że losy zmarłych rzutują na prawdę o nas samych. Każdemu słowu i gestowi Majchrzaka po prostu się wierzy. Rola człowieka z pozoru szorstkiego i nieogładzonego, o wspaniałej franciszkańskiej pokorze i drzemiącym na dnie duszy cieple, należała się temu niedocenianemu aktorowi od dawna.