Krystyna Janda w roli mitycznej Elektry
W oczach znawców literatury starogreckiej "Elektra" Eurypidesa uchodzi za dramat, w którym niezwykle śmiało i swobodnie potraktowano tradycję mitu. Oto bowiem nieszczęsną, udręczoną tęsknotą za ojcem królewnę wydano za prostego, poczciwego wieśniaka. Dowiaduje się o tym Orestes, brat Elektry, i wspólnie z nią zaczyna knuć plan zemsty - podstępem zwabiają do wiejskiej chaty swoją matkę, aby pozbawić ją życia...
Reżyser Piotr Chołodziński podjął próbę psychologicznego odczytania Eurypidesowego arcydzieła. Potraktował "Elektrę" przede wszystkim jako tragedię uczuć. Mityczna opowieść o "córce, która tak kochała ojca, że musiała zabić matkę" stała się dlań pretekstem do ukazania ekstremalnych stanów emocjonalnych - wielkiej miłości i wielkiej nienawiści, ślepej żądzy zemsty i paraliżującego poczucia winy. Aby oddać tak gwałtowne uczucia, potrzeba było aktorki wybitnej, obdarzonej silną, nietuzinkową osobowością. Piotr Chołodziński wybrał Krystynę Jandę, która po raz kolejny potwierdziła swoją klasę. Do stworzenia nieco niesamowitego, posępnego nastroju spektaklu walnie przyczyniła się muzyka Czesława Niemena i efektowna scenografia Andrzeja Majewskiego.