Judasz z Kariothu
Najpierw słów kilka o Rostworowskim. Pisarz ten (1877-1938), dość niesłusznie chyba zapomniany, należał do najgłośniejszych poetów dramatycznych międzywojennego dwudziestolecia. Obok "Judasza z Kariothu" napisał także "Kaligulę", "Niespodziankę" i wiele innych sztuk. Wszystkie wyróżnia głęboki zmysł tragiczności, a najlepsze także - niezwykła wyobraźnia teatralna, umiejętność tworzenia prawdziwych psychologicznie bohaterów i komponowania wspaniałych scen zbiorowych.
Po wojnie niechętnie wracano do Rostworowskiego, chyba głównie ze względu na jego zachowawcze poglądy polityczne. I jedynie może "Niespodzianka" - rzecz o wstrząsającej, chłopskiej tragedii - doczekała się wielu teatralnych, a także telewizyjnych realizacji.
Nie po wszystkie utwory Rostworowskiego warto oczywiście teraz sięgać, ale na pewno należy do nich właśnie "Judasz z Kariothu", którego dziś zobaczymy na małym ekranie. Rostworowski podejmuje w tym dramacie próbę rewizji postaci Judasza - nędznika, który sprzedał Jezusa z Nazaretu za nędzne trzydzieści srebrników. Próbuje przedstawić nam swojego bohatera w sposób nieco inny, mniej schematyczny. Pokazuje, iż był on przede wszystkim ideologiem, który przegrał w rozgrywce wielkich partnerów i wielkich spraw.
Pokazany przez Rostworowskiego Judasz, to człowiek, któremu naród przez chwilę zaufał, a potem przekonał się, iż był on fałszywym prorokiem. Ludzie poczynają burzyć się przeciw Judaszowi, a jego nieodstępni pielgrzymi rzucają mu w oczy oskarżenie:
"Więc mamił lud.
Więc lud wielkiego czekał
dziwa.
A kto zawodzi, ten przegrywa".
Tragedia Rostworowskiego - jak wszystkie wielkie utwory literackie - pozostaje aktualna w każdym czasie i w każdej epoce. Tak też brzmi i dzisiaj, o czym przekonamy się sami oglądając przedstawienie.
A wyreżyserował je dla TV Tadeusz Lis z udziałem mnóstwa znakomitych aktorów.