Artykuły

Światło

Niedzielna premiera "Sonaty widm" Strindberga w sopockim Teatrze Kameralnym wciąga nas w zamknięty krąg zła, upadku człowieka. Strindbergowska wizja, gwałtowna i okrutna, przekazana została przez teatr z ogromną sugestywnością.

Ten zamknięty krąg tworzy już przestrzeń teatralna zbudowana przez scenografów Łucję i Bruna Sobczaków. Przy wejściu do teatru ułożone w promienie żaróweczki oświetlają grupą z filmów grozy (wyrazy uznania dla pracowni teatru). Na scenie, w oddali wizja domostwa, raczej z "Zagłady domu Usherów" Poego, niż z promiennej wizji Studenta (Jan Twardowski). Z tyłu, za naszymi plecami przestrzeń zamyka rumowisko desek i mebli rozpadającego się już domu. Byłażby więc świetność domu Pułkownika (Stanisław Dąbrowski) tylko złudzeniem zamku upiorów? Dla nas, widzów, oznaczają ją pokrywające ściany czarne opony, poprzecinana białymi liniami. To żyłki świetnych marmurów albo... rozpad żałobnych kirów, od zbyt dawna okrywających ściany domu.

Ten dwuznaczny charakter scenerii oddaje mistyczny, odrealniony charakter doświadczenia, jakiemu poddany zostaje Student.

Przybywa on dążąc od nas, w nie kończącym się biegu - w kierunku majaczącej na horyzoncie wizji domu. To pierwsza scena przedstawienia. Wkrótce ciemność zakłóci przeraźliwy, pełen śmiertelnego przerażenia krzyk dziewczyny. Tą, która się zjawi - już ze świata umarłych - będzie widział tylko Student. On ją na scenie zmaterializuje i narzuci mordercy jej obecność.

Tomira Kowalik gra Roznosicielkę Mleka i Narzeczoną. To dwie postaci w jednej, a ich charakter jest zagadkowy i dwuznaczny. Różne osoby zdają się tu przenikać nawzajem, ukazywać zupełnie inną. twarz, tak jak to się dzieje we śnie. I tak właśnie widział to Student, a my wraz z nim. W scenie z Wytwornym Panem (Wojciech Osełko) jesteśmy świadkami lirycznej i namiętnej sceny miłosnej, która za chwilę umienia się w pełną wrogości awanturę. Do czego dochodzi potem za kulisami?

Dziewczyna zjawia się w pierwszych scenach, jakby ulegając silniejszej woli. Krucha, bezbronna i drżąca z przerażenia zdaje się jednocześnie swoim lękiem wyzywać kolejnego mordercę, błagać, żeby już się spełniło... To uległość wobec zła, poddanie się mu, które decyduje o klęsce wszystkich mieszkańców domu widm.

Fascynacja złem i służba złym siłom sąsiadują tu ze sobą. Te wątki możemy odnaleźć w symbolicznych scenach ukazanych przez reżysera Krzysztofa Babickiego i niezwykłą i świeżą wyobraźnią sceniczną.

Zdaje się tu powracać motyw światła, będącego tylko drżącą plamą w ciemnościach. Oto Roznosicielka Mleka jako Narzeczona wydobywająca z kieszeni butelkę, za chwilę światło zalśni w ostrym szkle, a Wojciech Osełko (Wytworny Pan) jak w transie, z uśmiechem, będzie zbliżał je do obnażonej ręki. Oto niezwykła jasna plama - jaką tworzy nagość Roznosicielki Mleka; niby z kokonu wydostaje się ona z sukni, osobowości, starej Narzeczonej. W półmroku młoda i piękna ofiara i jej stary morderca - przy jednym stole. Czy my także jesteśmy mordercami - naszych złudzeń, wszystkich niegdyś kochanych, a dziś zapomnianych?

I wreszcie kończą pierwszą część przedstawienia coraz słabsze błyski światła ze świecznika drżącego w ręce Mumii (Halina Słojewska) tańczącej na stole swój szalony, triumfalny taniec.

Kim jest Mumia? Oszalałą zmorą grającą papugę na rozkaz wampirystycznego lokaja (niesamowita maski Ryszarda Jaśniewicza)? Młodą dziewczyną o wabiącym głosie i błyszczących oczach? Czy wreszcie śmiercią o mechanicznych ruchach, posuwającą stukotaniem stopy - Johanssona (Florian Staniewski) w ślad za swoim panem, za parawan ustawiany dla umierających... Halina Słojewska gra je wszystkie naraz.

Czy w tym domu żyjących widm i strupieszałych żywych można jeszcze kogoś uratować, czy też tylko samemu zakazić się śmiercią i moralnym rozkładem? Są to pytania o sens sztuki i przedstawienia, które można również sformułować - ile my sami ocalamy z naszych prób życiowych? Odpowie sobie na nie każdy widz.

W przedstawieniu nie możemy mieć wątpliwości po co Stary (Lech Grzmociński), ten łowca dusz, posyła Studenta do zatrutego domu. Już w pierwszych scenach, w interpretacji Grzmocińskiego, Stary zdaję się wysysać ze Studenta nie tylko słowa, ale wręcz myśli. Z rozkoszą wilkołaka słucha o katastrofie. Grzmociński stwarza wrażenie grozy przy pomocy rodzajowości: oto stary obleśnik, który rozkoszuje się obrazami... śmierci i nieszczęść.

Następną osobą piętnującą wszystko złem będzie Kucharka - Dozorczyni Aliny Lipnickiej. To rozpasana wiedźma z rozpustnych marzeń mieszczucha, w kabaretowym kostiumie i z miotłą w ręku. To ona zmusza Pułkownika (Stanisław Dąbrowski) do zatarcia rysunku oznaczającego posąg żony, to ona naznacza dotknięciem swojej miotły Pannę (Joanna Bogacka). Wykorzystuje tu Bogacka doświadczenia swojej wielkiej roli w "Cmentarzysku samochodów", niezapomnianego przedstawiania w reżyserii Stanisława Hebanowskiego.

To przedstawienie posiada swój wewnętrzny rytm, narastający aż do tragicznego finału. W dużej mierze ten rytm wyznacza muzyka Andrzeja Głowińskiego (i wykorzystany Wagnerowski cytat); zasługuje ona na bardziej fachową ocenę. Powiem więc tylko, że jest integralnie związana ze spektaklem.

Śmierć Panny staje się w sopockim przedstawieniu wynikiem zdrady, upadku Studenta. Zostaje on napiętnowany pocałunkiem wiedźmy - Kucharki.

Widzieliśmy tu posąg - rysowany kredą na scenicznym murze. Fontannę wyobrażoną przez kubełek z wodą. Niewidzialny teatralny afisz czytany przez Starego - wprost na klasycznej "czwartej ścianie" oddzielającej scenę od widowni. A przecież ta iluzja - klasycznej teatralnej "czwartej ściany" - zostaje zburzona. Student wychodzi poza nią. Z ustami splamionymi pocałunkiem zdrady, sam niegodny, modli się o zbawienie.

W sopockiej "Sonacie widm", niby nikłe światło w ciemnościach, pozostawiono nam nadzieję - nie na osiągnięcie dobra w naszym życiu, ale na to, że możemy do niego dążyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji