Artykuły

Zaczarowana Osiecka

"Cafe Sax" w reż. Cezarego Domagały w Tearze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Gazecie Codziennej Nowiny.

Z urokliwych piosenek Agnieszki Osieckiej podanych w ciągu zdarzeń scenicznych reżyser Cezary Domagała stworzył w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej spektakl "Cafe Saks". Premiera odbyła się 8 bm

"Cafe Saks", to na warszawskiej Saskiej Kępie nazwa kawiarenki. Odwiedzali ją chętnie, mówiąc językiem Agnieszki Osieckiej: "mężczyźni po przejściach" i "kobiety z przeszłością". Bywała również sama poetka, która sącząc ulubiony "Stylowy haczyk", czyli 50 gram koniaku i tyle samo coli podane zawsze w kieliszku, spisywała swoje wrażenia wyniesione stamtąd.

Recepta na szczęście

Fabuła spektaklu "Cafe Saks" jest "niezwykle nieskomplikowana".W kawiarence u zaprzyjaźnionego barmana spotykają się Poetka, Kobieta Zawiedziona, Postać z Projekcji i Pan Czesio. Leczą swoje kompleksy i próbują znaleźć receptę na szczęście. Emocje, pragnienia i pytania egzystencjalne wyrażają z pomocą tekstów piosenek Agnieszki Osieckiej.

Są to śpiewane przez kolejne już pokolenia szlagiery. Rozpoznają je zwłaszcza "szpetni czterdziestoletni". Współcześni "piękni dwudziestoletni" mogą mieć pewien kłopot. Chyba, że to są tacy młodzi, którzy wiedzą czym różni się ZMS od SMS-u, albo STS od PKS-u i w dodatku pierwsze bolesne rozstania mają już za sobą. Ci pierwsi, "szpetni czterdziestoletni" muszą zadawać sobie pytanie, co z tych piosenek zostało? Co wypaliło znamię w pamięci tak wyraźne, że gdy zamykamy oczy widzimy postać i słyszymy jak śpiewa? W przypadku piosenki "Okularnicy" jest to głos Sławy Przybylskiej, "Mówiłam żartem" Igi Cembrzyńskiej, "Oczy tej małej" Magdy Umer, "Na zakręcie" Krystyny Jandy. Wyłączam z tej osobistej wyliczanki znamię mało subtelne w rodzaju rozwrzeszczanej "Małgośki" Maryli Rodowicz, artystki nie do zdarcia. W "Cafe Saks" rozbrzmiewa kilkanaście takich piosenek i założę się, że ponad połowę refrenów potrafi dośpiewać co drugi słuchacz. Tym bardziej, że aranżacje tych utworów w spektaklu są lekko jazzujące, co dodaje im powabu i pikanterii.

Gdzie ta poezja

Cezary Domagała wyreżyserował spektakl, który na pewno nie nudzi. Uniknął też płycizny uczuciowej i taniego sentymentalizmu. Lecz nadmiernie posłużył się zwłaszcza w pierwszej części spektaklu kalką maniery inscenizacyjnej rodem ze słynnego "Metra" Janusza Józefowicza. To sprawiło, że emocje i ekspresja skutecznie zatarły ducha poezji. Ale i tak powstało ładne i poruszające zmysły widowisko o uczuciach i namiętnościach, miłości i rozstaniu, radości i bólu. Słowem, coś z życiu każdego z nas.

Małgorzata Jakubiec - Hauke, jako ekscytująca zmysłowością Postać z Projekcji, udowodniła raz jeszce, że umie śpiewać wspaniale i że stanowczo za mało ma do tego okazji na naszej scenie. Przezabawny jest Robert Chodur w roli nieudacznika Pana Czesia, jak zawsze warsztatowo nienaganny, z dopracowanymi puentami, bez względu na to, czy gra rolę główną, czy tylko skromny epizod. Partnerują im Ksenia Pomian (Poetka), Ewa Greś (Kobieta Zawiedziona) i Michał Rykowski (Barman).

Oglądając "Cafe Saks" trudno uniknąć "szpetnym czterdziestoletnim" (i takim, którzy mają lat nieco więcej) dreszczu emocji płynącego ze sceny, który dotyka najczulszych miejsc pamięci. Wzruszenia spowodowanego nagłym wspomnieniem czegoś z własnego życia. I zamyślenia nad jego ulotnością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji