Artykuły

Krakowskie wieczory teatralne

W Krakowie od wielu miesięcy (premiera odbyła się 1 lutego br.) niezmiennym powodzeniem cieszy się "Wiśniowy sad" A. Czechowa, wyreżyserowany przez Jerzego Jarockiego na filialnej scenie (Teatr Kameralny) Starego Teatru im. H. Modrzejewskiej. Nie jedyny to zresztą Czechow w repertuarze. Na dużej bowiem scenie grane są dwie jednoaktówki tego pisarza - "Niedźwiedź" i "Oświadczyny" w reżyserii Jerzego Bińczyckiego. I na to przedstawienie trudno dostać bilety.

Ale "Wiśniowy sad" to sprawa szczególna. Wśród dzieł wielkiego pisarza ten właśnie utwór zajmuje miejsce specjalne, wszak opatruje się go określeniami "najdojrzalszy", "najwybitniejszy", "ukoronowanie twórczości". Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego krakowskie przedstawienie wśród innych prezentacji utworów Czechowa zajmuje miejsce szczególne, ten powód to reżyser - Jerzy Jarocki. Jego dwie poprzednie realizacje sztuk Czechowowskich - "Wujaszka Wani" we wrocławskich Rozmaitościach (1959) i "Trzech sióstr" w krakowskim Starym Teatrze (1969) stały się wydarzeniami sezonu. W recenzjach z tych przedstawień zgodnie zwracano uwagę, że Jarocki łączy w swych inscenizacjach umiejętność spojrzenia na świat czechowowskich bohaterów przez pryzmat literackich i filozoficznych doświadczeń awangardy lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych z wyczuciem delikatności materii Czechowowskiego dramatu. "Wiśniowy sad" jest więc znakomitym probierzem reżyserskiej i interpretatorskiej dociekliwości Jarockiego.

"Jest to - mówi o "Wiśniowym sadzie" wielki aktor francuski Jean Louis Barrault - sztuka o czasie, który mija. Cóż nas zatem może obchodzić czy tematyka jej jest rosyjska, czy japońska. To dzieło uniwersalne. Tak jak niektóre dzieła Szekspira czy Moliera, utwór ten powinien należeć do naszego międzynarodowego dziedzictwa". J. Jarocki zmierza w tym właśnie kierunku.

Krakowski "Wiśniowy sad" pozbawiony został rosyjskiej rodzajowości. Nie ma tu tradycyjnego samowara, brak rosyjskich akcesoriów w kostiumach i rekwizytach. Te ostatnie zresztą scenograf, J. Kowarski, zredukował do niezbędnego minimum - kilku krzeseł, stolika, szafy, przenośnego piecyka i umieścił je w szarobiałych ścianach bliżej nieokreślonego dworku.

Jest to przedstawienie, w którym wszelkie akcenty rozłożone zostały w sposób przemyślany. Każda decyzja jest tu wyważona. Można by wręcz mówić o perfekcji reżysera i aktorów. Kaniewska - Ewy Lassek, Gajew - Wiktora Sądeckiego czy też Łopachin - Edwarda Lubaszenki to role zasługujące na poważne studia krytyczne.

Przedstawienie Jerzego Jarockiego ma w sobie coś z doskonałości i może dlatego nie ma tu miejsca na emocje, jest chłodne, wyważone, dbała o maksymalny obiektywizm refleksja nad przemijającym czasem.

Na innej krakowskiej scenie - w Teatrze Bagatela grana jest sztuka współczesnego pisarza radzieckiego Grigorija Gorina - "Zapomnieć o Herostratesie". Sztuka rok temu opublikowana na łamach miesięcznika "Dialog" ma już za sobą trzy realizacje. Pierwszy raz, na wiosnę tego roku, jeszcze w formie czytanej, przedstawił ją na Scenie Propozycji warszawski Teatr Nowy w reżyserskim opracowaniu Romana Kłosowskiego. Potem była premiera krakowska, a nieco później sztukę Gorina pokazano w Zabrzu w inscenizacji Włodzimierza Pawlaka. Najpoważniejszym walorem sztuki, którą tak zainteresowały się nasze teatry, napisanej zresztą z pełną znajomością reguł dramatopisarstwa. jest publicystyczna wymowa.

Sztuka Gorina jest ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem odradzania się faszyzmu. Autor określa ją mianem tragikomedii, choć więcej tu czystej groteski, pozwalającej niektóre sprawy stawiać na ostrzu noża bez uzasadnień i motywacji historycznych czy filozoficznych, na które w tym utworze nie ma miejsca. I właśnie dlatego, jak można sądzić, Gorin sięgnął do antycznego kostiumu.

Przedstawienie krakowskie, reżyserowane przez Mieczysława Górkiewicza, wychodzi, mimo wszelkich zastrzeżeń, jakimi obwarowują się jego twórcy w programie, od formalnego pomysłu. Zbyt wiele tu teatralnych cudzysłowów, zbyt wiele metalowych konstrukcji, pochylni, rusztowań (improwizacja scenograficzna - Mściwoj Olewicz), by się widz w tym nie pogubił. Aktorzy w tej sytuacji otrzymali bardzo trudne zadania. Z dużym dystansem zagrany przez W. Gruszeckiego Tissafernes i tragiczny Kleon (główny sędzia Efezu) W. Pawłowicza, bardzo przekonywający jako kandydat na nowego Hitlera Herostrates T. Wieczorka i ostro groteskowy lichwiarz Chryzyp J. Dietla - to postacie z różnych teatrów.

Dla ukazania sztuki Gorina skonstruowano jednak maszynę zbyt skomplikowaną, przynajmniej na tyle skomplikowaną, iż zatarła ona publicystyczną wymowę utworu.

Na krakowskim afiszu teatralnym repertuar rosyjski i radziecki reprezentowany jest jeszcze przez dwa utwory. Teatr im. Słowackiego gra "Błękitne jelenie" O. Kołomijca w gościnnej reżyserii S. Smiejana z Kijowa, o którym to przedstawieniu na łamach "Przyjaźni" była już mowa, zaś Teatr Ludowy w Nowej Hucie ma w repertuarze "Opowieść wigilijną" M. Gogola, której jednak w październiku nie można było obejrzeć. Jej wznowienie po przerwie wakacyjnej zaplanowano dopiero w listopadzie. Zresztą wiele naszych scen na ten właśnie miesiąc, poświęcony rocznicy Rewolucji Październikowej, przewiduje wznowienie sztuk rosyjskich i radzieckich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji