Artykuły

MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA TAŃCA WSPÓŁCZESNEGO I FESTIWAL SZTUKI TANECZNEJ. KROK PIERWSZY.

O spektaklu "Panopticon albo/i Przypowieść o maku" w choreogr. Jacka Łumińskiego z Śląskiego Teatru Tańca prezentowanym w ramach XVI Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Panopticon to projekt utopijnego więzienia autorstwa angielskiego filozofa Jeremy'ego Benthama. Jego pomysł zakładał konstrukcję pozwalającą strażnikom na obserwowanie więźniów bez wiedzy tych ostatnich. Ta koncepcja posłużyła Jackowi Łumińskiemu za kanwę do spektaklu "Panopticon albo/i Przypowieść o maku", który w niedzielę zainaugurował XVI Międzynarodową Konferencję Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej w Bytomiu.

Niezrealizowany projekt Benthama posłużył Łumińskiemu i tancerzom Śląskiego Teatru Tańca do przyjrzenia się kwestii więzień współczesności, zarówno tych narzucanych z zewnątrz jak normy społeczne, jak i ograniczeń, w jakie sami siebie wtłaczamy. Jednocześnie spektakl jest próbą refleksji na temat płynności granic przebiegających między katem i ofiarą. Pokazuje też mechanizmy rządzące jednostkami żyjącymi w społecznościach zamkniętych - walkę o dominację, próby zachowania własnego ja w warunkach ekstremalnych. Początkowo mamy wrażenie, że dwie kobiety są tu strażniczkami-oprawcami dla pięciu mężczyzn z zawiązanymi oczami: prowadzą ich za rękę, zmuszają do wykonywania poleceń niczym treserki. Jednak już po chwili relacje między tancerzami się zmieniają i pozostają płynne do końca spektaklu. Teraz nieustannie ktoś będzie katem-strażnikiem, by po chwili zmienić się w ofiarę-więźnia. Dynamicznie zmieniające się zależności pomiędzy tancerzami znajdują odzwierciedlenie w choreografii - zmieniającej tempo i charakter z minuty na minutę. Łumiński nie oszczędza swoich tancerzy. Wyczerpujące fizycznie układy przeplatają się z wspinaczką, skokami z wysokości czy z akrobacjami na linach.

Spektakl jest wyzwaniem dla siódemki tancerzy także dlatego, że wymaga od nich pewnej dawki otwartości, a nawet ekshibicjonizmu. W "Panopticonie" nie są oni postaciami stworzonymi przez choreografa, są sobą: tancerzami Śląskiego Teatru Tańca, osobami z krwi i kości, z własnymi doświadczeniami, przeżyciami. Tancerze zwracają się do siebie po imieniu, wykorzystują wiedzę o sobie, różnice kulturowe nadając spektaklowi bardziej osobisty ton. Kulminacją tego ekshibicjonizmu emocjonalnego jest scena, w której tancerze pojedynczo podchodzą do kraty oddzielającej ich więzienie od widzów. W świetle reflektora skierowanego wprost na twarz, muszą odsłonić swoje prawdziwe oblicze, prawdziwe reakcje na sytuacje zamknięcia, a z drugiej strony na konfrontacje z obserwatorem-strażnikiem, którego rolę pełnimy teraz my, widzowie. Te reakcje są różnorodne, ale bardzo często przypominają zachowanie dzieci w krępujących dla nich sytuacjach: nieśmiałe spojrzenia, natrętne "wkręcanie" palców w własne ubranie, nadmierne zwracanie na siebie uwagi, strojenie min, pokazywanie języka.

Jest też w spektaklu króciutka scena, która mogłaby służyć za bezpośredni głos Jacka Łumińskiego. Współwięźniowie toczą pojedynek na taniec. Pochodząca z Brazylii Korina Kordova tańczy w rytmie zbliżonym do południowoamerykańskiego, po portugalsku zwraca się do swych kolegów. Koledzy proszą, by mówiła po polsku i postanawiają pokazać jej jak tańczy się po polsku. Tomasz Graczyk staje bez ruchu, przez dłuższą chwilę wstrzymuje oddech, napięte mięśnie całego ciała. Pada komentarz: "tak się tańczy po polsku". Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to komentarz Łumińskiego, zmęczonego pytaniami o technikę polską, jak często nazywana jest jego metoda pracy. Zupełnie jakby mówił - "Chcecie definicji? Macie!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji