Artykuły

W szkarłatnym pudełku

Dawno nie było w naszym teatrze takiej scenografii: klasyczna pudełkowa scena otwarta tylko na widownię cała wybita czerwonym pluszem, od podłogi po ściany i sufit tylko szkarłat i tkanina, tu i ówdzie frędzle, w głębi udrapowane zasłony, nad sceną - również. Szczątkowe rekwizyty: klęcznik na przodzie, dwa wysokie renesansowe czarne krzesła po bokach.

Przesyt i asceza, bombonierka i stylizacja. Równocześnie, w sposób jawnie zamierzony.

W takim wnętrzu rozgrywa Corneillowego "Cyda" Adam Hanuszkiewicz w Teatrze Ateneum. Gra "Cyda" w najstarszym polskim przekładzie Jana Andrzeja Morsztyna (przyszłego podskarbiego wielkiego koronnego i przyszłego banitę, kończącego żywot we Francji pod nazwiskiem hrabiego de Chateauvillain). Daje spektakl "z wyobraźni" upozowany na polski barok dworski, którego Morsztyn był przedstawicielem bodaj najgodniejszym. "Cyda" (w oryginale Morsztynowym: "Cid albo Roderyk") w tym przekładzie zagrano po raz pierwszy w Polsce w roku 1660 w Zamościu na dworskim theatrum a w r. 1662 na Zamku w Warszawie,

Jak mogły wyglądać te przedstawienia wiemy mało, ale też i Hanuszkiewiczowi nie chodziło na pewno o jakiekolwiek rekonstrukcje, choć skusiła go okazja do zabawy w rozbuchany barok.

Zrealizował więc bajkę na tematy hiszpańskie eksponując jej - od Morsztyna się wywodzącą - staropolskość. Comeille z tego "Cyda" jakby się ulatnia, Morsztyn dominuje nad wszystkim. Dokładniej - Morsztyn "czytany Hanuszkiewiczem" więc efektownie, skrótowo i persyflażowo

Ale po kolei.

"Cyd", napisany w roku 1636 przez trzydziestoletniego wtedy Corneille'a przyniósł francuskiemu dramaturgowi rozgłos, który przerodził się w publiczny spór: wolno czy nie wolno przedstawiać w taki sposób konflikt między obowiązkiem a uczuciem jak to pokazano tutaj; w rezultacie licznych perypetii staje się zadość - dosyć faryzejsko - prawu zemsty (Cyd zabija ojca Chimeny, którą kocha, więc Chimena musi się mścić bo tak wypada, ale Cyda kochać nie przestaje) i prawu serca: karę dla Cyda - Roderyka pomyślano tak, by i wilk był syty i owca cała. Tragiczna ekspozycja utworu zamienia się w komediowy epilog, wszystko suto okraszone moralistyką.

Spór o "Cyda" w końcu wygasł we Francji ale jedno wiedziano na pewno: powstał utwór wybitny, w którym pojawiły się charaktery miast postaw, a do głosu doszła filozofia mocno "życiowa": trzeba tak postępować by czynić zadość i dumie i honorowi i interesom własnym. Corneille pławił się w popularności póki nie przyćmił go młodszy od niego Racine. Dopiero romantycy w końcu XIX wieku powrócili do Cyda,ale czytali go bardziej krańcowo, szukając - jak byśmy dziś powiedzieli - ekstremów, a nie doceniając zbyt jego sarkastyczności.

Morsztyn zapoznał polskie towarzystwo (któż inny wtedy oglądał spektakle?) z "Cydem" już w niespełna trzydzieści lat od jego napisania więc w tej samej jeszcze właściwie epoce. Na wydanie przekład pana Morsztynowy czekał jeszcze trzydzieści parę lat, bo aż do roku 1696.

Potem były inne przekłady, bardziej współczesne, aż po najbardziej znaną w polskim teatrze adaptację Wyspiańskiego z roku 1907.

"Cyd" Morsztynowy o języku archaizowanym, pełnym metafor, swoiście dość brzmiących spolszczeń, cudaczności i dziwności jest dla współczesnego teatru ciężkim kawałkiem chleba. Trzeba mówić zawiły tekst możliwie czytelnie dla słuchacza, który w czytaniu zapewne by w ogóle nic z tego nie zrozumiał, i to mówić stosując zapomnianą inkantację, łącząc słowa w jednym rytmie. Stąd liczne wielulat, ojcaci, bomnieże (co oznacza: wielu lat, ojca ci, bo mnie że...) itp.

W przedstawieniu Hanuszkiewicza cały czas, z niemałym nakładem pracy, utrzymany jest ten staropolski rytm mówienia wiersza. Co, naturalnie, nie ułatwia widzowi odbioru, choć jest palmą chwały dla wykonawców. Którzy się zresztą potrafią tym wybornie bawić i często lepiej niż widownia. Przynajmniej ta na premierze prasowej, bo nic, niestety, nie mogę powiedzieć o publiczności z Sylwestra, kiedy to dawano po raz pierwszy spektakl "Cyda" w Ateneum.

Ten "prasowy" z 5 grudnia, zacinał się z lekka, wyraźnie gubił tempa w pierwszej części, rozkręcając się na pełną komedię w drugiej. Ironiczną i łagodnie sarkastyczną.

W szkarłatnym pudełeczku panie i panowie w bardzo pięknych strojach opowiadali nam bowiem cały czas historyjkę o sztuce dyplomacji i rządzenia, tyleż poddanymi co i własnymi uczuciami. Bohaterem tej historyjki naprawdę był Król kastylijski, rodem z bajki wolteriańskiej ("scena w Sewilli, mieście stołecznym Kastylii, się odprawuje"), grany z filozoficznym spokojem przez Jerzego Kamasa. To on doskonale stosuje zasadę "dziel i rządź", on umie godzić zwaśnionych z własną korzyścią i on ma do wszystkiego filuterny dystans. W czarnych szatach króla pik, w czerwonych wnętrzach, jest królem-znakiem, symbolem poważnie wziętym w cudzysłów.

W tejże konwencji utrzymuje się Sankty, zniewieściały rycerz Chimeny, której to postaci Emilian Kamiński przydaje jaskrawej, bajeczno-teatralnej wyrazistości. Tacy są też Diego Henryka Machalicy (ojciec Roderyka-Cyda) i Gomes (ojciec Chimeny) Tadeusza Borowskiego: przeszarżowani, teatralni, dostosowani do poetyki całości.

I taki jest Roderyk-Cyd Daniela Olbrychskiego.

Piekielnie trudny tekst Mcrsztynowy podaje "z przyciskiem" tyleż uwypuklającym jego myśl co i kompromitującym leciutko jego semantyczne treści. Cyd Olbrychskiego ma sylwetkę chłopca i bohatera, jak być powinno, ale zachowuje się jak aktor, który gra Cyda - po coś tam...

Zgadza się ta koncepcja gry z narzuconą przez Hanuszkiewicza konwencją, chociaż chyba nie pozwala ocenić dokładniej, obecnych możliwości warsztatowych aktora. Którego w końcu nie widzieliśmy w Polsce parę lat. Najlepszy aktor roku na świecie wybrany głosami Japończyków, teatralny Rett Butler z "Przeminęło z wiatrem" w wersji francuskiej, partner Isabelle Huppert i Hanny Schygulla w licznych filmach zachodnich, obsadzany dziś na świecie często i w dziełach dobrych reżyserów, przypomina się Warszawie w roli i przedstawieniu, które wcale nie podają go na tacy: macie, jedzcie, taki jestem, tyle umiem. Jego szlachetny Roderyk pogromca Maurów (za to właśnie Cydem nazwany) jest bohaterem utkanym z bieli i złota, ale potężnie wziętym w nawias racjonalistycznej i współczesnej korekty. Ten nawias jest kluczem Hanuszkiewicza do Cyda staropolskiego, elementem zabawy w stylowość. Jednocześnie i paradoksalnie - jego atutem i obciążeniem. Odnosi się to tyleż do całego "Cyda" co i do roli Olbrychskiego.

Nieco spoza konwencji przedstawienia są panie: bardzo dobra Zofia Kucówna w roli konfidentki Elwiry (konfidentka - tu: zaufana, a nie szpicel), bardzo dobra Ewa Wiśniewska, jako bajkowo-chytreńka Królewna (ma iście królewskie stroje!), stonowana Aleksandra Śląska (ochmistrzyni Królewny), no i...

Stop. Pora na bohaterkę główną, mścicielkę-kochankę Chimenę. Ale przedtem jeszcze o wyżej wymienionych paniach: grają niby ten sam ironizujący spektakl co i mężczyźni, ale grają go tak, że tej ironii jakby nie było widać, choć jest. Wniosek: albo są istotnie nieco spoza konwencji co napisałam w pierwszym odruchu, albo.. opanowały ją doskonalej, pozwalając widzowi nie dostrzegać szwów i ściegów roboty.

Chimena w interpretacji Barbary Dziekan ma szokująco wiele konwenansu, właściwie od początku gra grę z opinią publiczną - jakby tu zrobić, żeby uznano ją za tę, co broni honoru ale i ocalić zarazem Roderyka dla siebie. Tej gry jest tak dużo, że nie starcza już na prawdziwą rozpacz i prawdziwe dylematy moralne. Ta Chimena umie posługiwać się instrumentem jakim jest dwór, król, zausznicy; wszyscy zresztą to widzą, może więc i nic dziwnego, że Olbrychski nieco deklamatorsko proponuje jej swoje służby i swoją śmierć. Czy w takiej Chimenie można zakochać się naprawdę - to był dylemat większości widzów na przerwie.

Kto uwierzył Danielowi Olbrychskiemu zapewniającemu wielokrotnie za sceny, że tak - odpowiedź ma z głowy.

Kto nie uwierzył, nie wiadomo czy nie był bliższy poglądom reżysera, który uruchomił kolorowe marionetki wyposażone w wyraziste charakterki i wpuścił je do szkarłatnego pudełeczka, przed nasze oczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji