Artykuły

Dzieło Piazzoli to misterium tanga

- Nie jestem teoretykiem, raczej komentatorem teatru czy pisarzem teatralnym. Dawno nie reżyserowałam, bo w jakimś momencie doszło do mnie, że moja rola w teatrze jest inna. Niemniej Jerzy Koenig na korytarzach Akademii Teatralnej lubił mi powiedzieć "Pamiętaj, że masz jeszcze drugi zawód" - mówi MAŁGORZATA DZIEWULSKA.

Jednym z najważniejszych punktów teatralnej części tegorocznego festiwalu Malta będzie uliczna opera "Maria de Buenos Aires". O Astorze Piazzolli i rozszcepieniu tanga opowiada reżyser spektaklu Małgorzata Dziewulska:

Od pani ostatniego spektaklu - "Syna marnotrawnego" Brittena - upłynęło ponad 10 lat. Dlaczego wraca pani do reżyserii?

Małgorzata Dziewulska: Miałam chyba dosyć pisania, którym zajmowałam się przez ostatnie lata. Akurat skończyłam książkę, kiedy stało się możliwe plenerowe wykonanie "Marii de Buenos Aires" Astora Piazzolli w Poznaniu, o którym rozmowy, z Michałem Merczyńskim i Tomaszem Cyzem (pomysłodawcą), toczyliśmy już wcześniej. Festiwal Malta zaprosił mnie do realizacji tego spektaklu. Dzieło Piazzolli i jego librecisty Horacio Ferrera można nazwać misterium tanga śpiewanego. Kiedyś robiłam w Teatrze Wielkim w Poznaniu dwa misteria z tryptyku Benjamina Brittena, właśnie "Syna marnotrawnego", a wcześniej "Rzekę krzyczących ptaków", więc wyglądało na to, że jest to pomysł dla mnie. Spektakle brittenowskie to był rezultat niekonwencjonalnego i odważnego repertuaru operowego Michała Bristigera, realizowanego w czasie dyrekcji Mieczysława Dondajewskiego, a potem Macieja Jabłońskiego. Coś dla mnie, czyli powrót do misterium w wieku XX, z muzyką, która obficie korzysta z zasobów muzyki współczesnej, z odkryciami jazzu włącznie.

Dziś jednak jest pani przede wszystkim teoretykiem - wykładowcą, autorką książek, publikacji itd.

- Nie jestem teoretykiem, raczej komentatorem teatru czy pisarzem teatralnym. Dawno nie reżyserowałam, bo w jakimś momencie doszło do mnie, że moja rola w teatrze jest inna. Niemniej Jerzy Koenig na korytarzach Akademii Teatralnej lubił mi powiedzieć "Pamiętaj, że masz jeszcze drugi zawód". Uważałam to za żart, ale to, że spędziłam z moimi studentami wiele czasu przed ekranem z rejestracjami wybitnych przedstawień, jakoś ciągle sprowadzało mnie na scenę i jest nawet w tej chwili okolicznością sprzyjającą. Mogę na przykład zapytać Natalię Korczakowską, kiedyś moją studentkę, jakiego radzi choreografa, skoro potrzebuję artysty niekonwencjonalnego. Albo jak dać sobie radę w trzy dni, bo wszyscy wykonawcy spotkają się dopiero na próbach generalnych. Presja premiery nie omija nikogo, i strach będzie. Zresztą znajomość procedur artystycznych teatru to co innego, co innego warsztat w palcach Mój jest taki sobie, na szczęście doskonalszy mają nasi świetni muzycy i wybitni wykonawcy. To nie jest reżyserowanie teatru "wysokiego". To spektakl muzyczny, gdzie muzyka sama wspaniale gospodaruje czasem, a z drugiej strony to ma być święto przedmieścia - przedmieścia Buenos Aires i zarazem poznańskiej Śródki - gdzie działać należy dość prostymi środkami. Wybitni muzycy (bandeonista Wiesław Prządka z zespołem Tango Bridge i muzykami Sinfonietta Cracovia), wybitni wykonawcy. Chodzi przede wszystkim o to, by uruchomić emocje, klimaty charakterystyczne dla tanga śpiewanego. W przypadku tego dzieła przesycone sakralnym tonem, z dodatkiem bluźnierstwa i sarkazmu

Jak zamierza to pani osiągnąć?

- Zawsze lubiłam dziwne sytuacje, kiedy spotykają się bardzo różni artyści, byle tylko wszyscy byli otwarci na takie spotkanie. I tu tak jest: Joanna Rawik - wspaniały alt, pieśniarka z wielką legendą (pomysł obsadowy Michała Merczyńskiego). Jej głos idealnie pasuje do Marii. Na drugim biegunie wysoce niekonwencjonalny tancerz Mikołaj Mikołajczyk.

I jest jeszcze Argentyńczyk Martin Alvarado

- Tak, przyleci z Buenos Aires, i z tego będzie spotkanie Polska - Argentyna, które, jeśli on okaże się chętny, może się to przełoży na sytuacje sceniczne. Kiedyś planowaliśmy z Tomkiem Cyzem, żeby główną męską partię śpiewaną wykonał aktor z warsztatem wokalnym. W partyturze Piazzolli jest ewidentnie jeden głos, ale w libretcie Ferrer napisał pięć różnych postaci. I miał to być Zbigniew Kaleta za Starego Teatru, z którym może osiągnęlibyśmy jedną postać rozszczepioną na pięć. Nie udało się, bo jako rzetelny artysta uznał, że potrzebowałby więcej czasu na rozszerzenie skali. Nasi muzycy mieli kontakt z Martinem Alvarado. Takim sposobem mamy diametralnie inne rozwiązanie - argentyńskiego pieśniarza z krwi i kości. Obok polskiego narratora, czyli El Duende, w wykonaniu Adama Ferency.

Czyli improwizacje, różnorodni artyści i wyjście na poznańską Śródkę, chociaż nikt wcześniej nie wystawiał "Marii de Buenos Aires" na ulicy

- Maria urodziła się na przedmieściach, w slumsach, była prostytutką, została zamordowana, a potem staje się legendą, właściwie, w wieści ludowej, świętą. Pytałam ludzi, którzy mieszkali w Argentynie, i nie potrafili powiedzieć, z jakiej tradycji mogła się wziąć taka bohaterka, tyle że musi mieć coś wspólnego w Evitą Peron Jako miejsce wybraliśmy Śródkę (rzecz odbędzie się w ramach rewitalizacji dzielnicy), którą kiedyś organizatorom Malty zaproponowała Akademia Ruchu jako miejsce swoich działań. To nie doszło do skutku, ale myśl o Śródce na Malcie żyła. Ja z kolei zobaczyłam "Marię" w ulicy, z projekcjami, i jedno z drugim się zgodziło, teraz ujrzymy, jak to się uda. Wiem, że "Maria de Buenos Aires", kiedyś wystawiona we Francji jako fabularna opera, nie sprawdziła się. To dzieło jako struktura muzyczna składa się z szesnastu osobnych utworów, i tego podziału będę pilnować. Nie ma linearnej akcji, to coś w rodzaju symbolicznego, muzycznego dotykania mitu. Maria jest zjawą, duchem pokutującym. Pieśniarz, El Payador, wywołuje ducha, śpiewa o niej, a El Duende opowiada jej historię i kłóci się z panem Bogiem. Wszystko chwilami kojarzy się z "Dziadami".

Jaką rolę odegrają owe projekcje?

- Chcę pokazać kawałek "złej" historii Argentyny. Bo Maria w tym dziele to też Argentyna, to też miasto Buenos Aires. Wielokrotna alegoria. Nosimy pamięć o argentyńskim dramacie historycznym lat 60., potem lat 70., kiedy zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, pamiętamy loty śmierci. Na dokumentalnych zdjęciach widzę ciągle tłum, który wyszedł na ulice, albo wiwatuje na cześć Perona, albo Perona chce obalić, albo widzę dziesiątki tysięcy ludzi z pochodniami na pogrzebie Evity. Ten niesamowity teatr uliczny został utrwalony w świetnych argentyńskich filmach dokumentalnych, choć wiele dokumentów o mrocznej treści zginęło. Wraz z Jakubem Jasiukiewiczem, młodym poznańskim artystą wideo, chcemy takie sceny pokazać. Przy pomocy światła, (spektakl będzie grany o 22) może uda się także w jakimś momencie nieco odrealnić Śródkę Tekst polski przełożył, a właściwie na nowo napisał Jarosław Gugała. Znalazł nieoczywisty sposób przekazania specyficznych emocji, tonu tęsknoty i nostalgii, złamanego gniewem i bluźnierstwem. Muzyka, erotyzm, mit, sacrum - bardzo modernistyczny wątek, który jakoś w tym dziele się utrwalił, podczas gdy w Polsce nie było go wiele. Chyba że pomyśleć o Karolu Szymanowskim

Dlatego sięgnęła pani po Piazzollę?

- Po Piazzollę sięgnęła Malta. To muzyk o niepowtarzalnej intuicji i inteligencji artystycznej. Zawsze podobała mi się jego obsesyjność i jego nowoczesna rewizja tanga klasycznego, przez którą uznawano go kiedyś za antynarodowego. To jest tango "nowe", muzyka pełna rozszczepień. Co jej wcale nie przeszkadza działać na sferę poza racjonalną, ukrytą, uruchamiać żywioł tak samo jak tango tradycyjne. Kiedy Piazzolla przyjechał do Paryża studiować u Nadii Boulanger, to powiedziała mu, żeby nie próbował klasycznych form. Bezbłędnie rozpoznała artystę lokalnej, ludowej kultury. Ludowej w sensie ludowości miejskiej, której my prawie nie mamy, choć, nawiasem mówiąc, uległam pokusie wprowadzenia fragmentu "Osmędeuszy" Białoszewskiego do tekstu chóru. Bo Ferrer też umieścił w "Marii de Buenos Aires" liczne motywy ironiczne i surrealne. Łamał argentyńską emocjonalność wątkami groteskowymi. Argentyńczycy są mniej powściągliwi niż my. Mam nadzieję, że to uda się pokazać na jezdni ulicy na Śródce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji