Artykuły

"Fantazy" w Starym Teatrze

Słowo Polska zjawia się na wargach bohaterów "Fantazego". Ale zjawia się tylko po to, by osłonić prywatne interesy, w afektowanych przeprosinach Hrabiny Respektowej i w deklamacjach Idalii ("Żyj dla ojczyzny!"). Ten świat wymalowany krwią i sercem przez Słowackiego, pod którego piórem melodramat zaczęty zamienił się w komedię tragiczną, wart był jedynie satyry. "O! Jakżebym dziś te lalki wywracał. I tym światowym ludziom zajrzał w twarze" - mówi Jan. To chyba nie przypadek, że Swinarski zakończył dramat obrazem na cmentarzu. A w przyciemnionym świetle sinym, w poszumie wzmagającego się świstu, pokazał zastygłe w ruchu kukły bohaterów. "A wy na grobie grajcie komedią" - mówi Idalia o sobie. Swinarski, kończąc dramat niemym obrazem komedii odegranej na grobie ojczyzny, nawiązał nie tylko do proroctwa Wernyhory ze "Snu srebrnego Salomei" nie wykorzystane fragmenty "Fantazego" wskazują na wyraźne związki tych dramatów) - "Pany, wasz dom purpurowy niech śpi i ja spaty budu" - lecz także do "Wesela". Bo inscenizacja Swinarskiego (skromnie nazwana reżyserią), czującego jak nikt w Polsce dramat Słowackiego, jest satyrą pełną migotliwych błysków poezji, żaru i goryczy - jej współczesna wymowa moralna i obywatelska jest czysta i przejrzysta.

Oto fragment listu Słowackiego na potwierdzenie. "Dom nasz pełny jest teraz różnych wojażerów - wiele oryginałów różnej płci i wieku. Opiszę wam pokrótce osoby, z którymi żyję. Będzie to jakby katalog osób grających razem ze mną tragikomedią życia. 1° naprzód przybyła tu familia Rosjan i na długo w domie naszym osiadła. Jest to jak u nas nazywają uczciwa szlachta... Wdowa Potopof..." List napisany był do Matki 23 sierpnia 1833 roku w Genewie. W niecałe dziesięć lat później niedokończony dramat znany dziś aż pod trzema tytułami ("Niepoprawni", "Nowa Dejanira", "Fantazy") zaludnił się postaciami grającymi "tragikomedią życia'' i powróciło nazwisko pani Potopof (dlaczego? czyżby ślad wątków autentycznych?), "przy czaju, w zielonej sukni, i w kokoszniku". W dramat ułożyły się perypetie miłosne dwóch zakochanych par. Jedna z tej warstwy, o której Mickiewicz pisał w "Dziadach", że "wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi" - to Dyanna i Jan, sojusznik chłopów. Druga para, bliższa tej warstwie, co "zimna i twarda, sucha i plugawa". Perypetiom dał Słowacki szczęśliwe zakończenie za sprawą "durnego liberała", Majora,ongiś przyjaciela najszlachetniejszych spośród dekabrystów. Do tego przydał koloryt lokalny z zadziwiającą znajomością krajowych realiów społecznych, gospodarczych, obyczajowych, nie mówiąc już o historycznych i literackich. Ale melodramat pod piórem urodzonego poety zmienił się w arcydzieło poezji, nabrał głębi tragicznej, w warstwie historycznej wkraczającej do dramatu za sprawą przeszłości Respektów, Jana i Majora, rozpostarł skrzydła od Wschodu do Zachodu w warstwie przekazującej realia życia na Podolu z okresu popowstaniowej stabilizacji.

W fabule i w warstwie słownej, w postaciach bohaterów i perypetiach ten dramat Słowackiego mieni się taką wielością barw, że inscenizator nawet przesadnie wierny literze tekstu i literze wymowy dramatu ma - z grubsza biorąc - do dyspozycji kilka możliwości inscenizacyjnych: tragiczną, komediową, satyryczną. W Teatrze Polskimi "Fantazy" był tragiczny, u Hanuszkiewicza komediowy. Swinarski zagrał tragiczną satyrę, w której niej oszczędził żadnego z bohaterów. Postaci, które w dramacie uzyskał aprobatę Słowackiego, w Krakowie - odarte z poezji i nie tak bardzo tragiczne - nie udźwignęły tego, co dramatowi temu na scenie daje wysoką temperaturę uczuciową. To zamierzenie inscenizatora sprawiło, że przedstawienie świetne wybitnie zagrane, jest spokojne i chłodne, a w analizie poddaje się jedynie rozumowej refleksji zamiast przeżyciu. Do ogólnej wymowy przedstawienia w krakowskim Teatrze Starym pasowałyby bezpodstawnie wybite w inscenizacji Hanuszkiewicza słowa lokajów (w oryginale Majora) "Wot, wot! - polskie grafy!" Ale pomiędzy obu inscenizacjami są te zasadnicze różnice, że w przedstawieniu Hanuszkiewicza trzeba aż wybijać to, co w inscenizacji Swinarskiego tkwi imanentnie, pozwalając omijać zwyczaj wkładania generalnych ocen w usta lokajów.

Przy tym wszystkim Swinarski prezentował rzemiosło reżyserskie i teatralne na poziomie krakowskim z czasów starych, dobrych tradycji. Dał przedstawienie nie ustępujące przedstawieniom europejskim, i to tym najlepszym. W Krakowie można było, podziwiając scenografię i kostiumy (Lidia Minticz i Jerzy Skarżyński) wspominać oświetlony horyzont z "Awantury w Chioggi" Goldoniego w reżyserii Giorgio Strehlera, a widząc w przedpokoju Respektów słomę, niedbale porzucone zbiory (worki owoców, główki kapusty, jabłka) i spacerującą kurę - przypomnieć sobie "Grzegorza Dyndałę" Moliera wykonaniu zespołu Rogera Planchona. A znów widząc obraz pod dębem Wernyhory i Stelunię przed lustrem - mieć w oku malarstwo Malczewskiego i impresjonistów, nakazujących do szkoły romantycznej. Innym razem sięgać dalej i chłopów (co trzykrotnie niemymi scenami wplatają się w akcję dramatu - w godzinę wieczornego na Anioł Pański, w udręczającej zabawie w angielskim ogrodzie Respektów i późną nocą na cmentarzu w ogrodzie Idalii, gdzie siano, widły i ciężkie worki) żywcem wyjętych z "Przestróg dla Polski" Staszica łączyć z obrazami Mileta. Ale po co?

Wszystkie te chwyty reżyserskie odwołujące się i odwołujące widza do skojarzeń teatralnych i impresji, malarskich i literackich - mieszczą się w inscenizacyjnym zamierzeniu. Sprawiają, że interpretacja reżyserska staje się wielostronna i uzyskuje głębie, może dzięki nim ukazywać zadziwiające i dręczące sprzeczności w każdej warstwie ówczesnego życia polskiego, w realiach obyczajowych i społecznych; w ustawieniu postaci i zestawieniu obrazów bez przerwy przełamywać pozę i udanie w rzeczywistość, zestawiać nędzę z wykwintem, kurtuazję z pospolitym chamstwem, uczciwość z obłudą, brud z elegancją. Świadczy o dogłębnym rozumieniu epoki, co przycupnęła w cieniu Oświecenia, i o trafnym odczuciu jej sztuki, piśmiennictwa, myśli i filozofii. I jeszcze o czymś. O umiejętnym odwołaniu się do właściwych skojarzeń odbiorcy.

Aktorzy okazali się posłuszni koncepcji reżysera i dobrze na tym wyszli. Swoje sylwetki stwarzali umiejętnie w ramach zakreślanego miejsca. Respekt (Tadeusz Wesołowski) dostatecznie zażenowany swą sytuacją materialną, oderwany od normalnych zajęć gospodarskich ze smutną pobłażliwością patrzy na żonę Hrabinę Respektową (Zofia Niwińska) wciąż grającą romansową damę, z której tylko raz wyziera zwykła dusza kobiety i matki - gdy po podpisaniu intercyzy odkrywa afekt Fantazego do Idalii. Doskonale pomyślane są postaci córek Respektów. Dyanna (Barbara Bosak) chmurna, posągowo kamienna, czarno ubrana jak młode polskie kobiety w czasach niewoli. Stella (Anna Polony), dziecko, które swojej drogi jeszcze nie wybrało, między miłością do siostry a małpowaniem matki. Ciekawie pokazana została postać Fantazego. W wykonaniu Antoniego Pszoniaka był to niemłody już człowiek, zimny światowiec udający poetę, ale myślący na tyle, by trafnie ocenić swoją sytuację, zrozumieć niepowszedniość Dyanny, uszanować Majora, przeniknąć niemożliwość zmiany swego życia i wybrać Idalię za towarzyszkę. Idalia (Mirosława Dubrawska), egoistka piękna i elegancka, romantycznie egzaltowana i w lot oceniająca dogodną dla siebie sytuację, błyszczała na tle zespołu jak gwiazda pierwszej wielkości, wygrywając wszystkie misterne odcienie roli i drgnienia uczuć postaci. Jan (Aleksander Bednarz) i zrezygnowany Major (Kazimierz Fabisiak), zupełnie nie pasujący do otoczenia, wnieśli na scenę tragizm finalny tym mocniejszy, że scenę spowiedzi Majora i jego śmierci poprzedziły błazeńskie tyrady przedśmiertne Fantazego, a jego romantyczne kabotyństwo odsłoniło szaleństwo, w którym widłami rozrzucił, ku przerażeniu Idalii, słomę pozorującą mogiły.

Nad całością, każdym gestem i sytuacją, głównymi i epizodycznymi postaciami, czuć było założenie, myśl, pracę i wskazówki reżysera, obojętnie czy będzie to wywijający widłami Fantazy, czy żujący bezustannie Kajetan, czy Dubyna, co się upił w Berdyczowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji