Rzecz nowatorska i psychodeliczna
"Marat/Sade" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Narodowym w Warszwie. Pisze Iga Nyc w tygodniku Wprost.
O tym spektaklu zaczęło być głośno, gdy w Warszawie rozklejono plakaty z siwowłosą, pomarszczoną Danutą Stenką [na zdjęciu].
Piękna aktorka wyglądała na nich jak 90-latka. Na dodatek przedstawienie "Marat/Sade" wyreżyserowała - i to na deskach Teatru Narodowego - Maja Kleczewska, jedna z największych teatralnych skandalistek. Takie połączenie gwarantowało rozgłos. Powstała rzecz trudna, momentami nużąca i chaotyczna, ale nowatorska i psychodeliczna. To bowiem spektakl o obłędzie, a jego akcja rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym. Sporo tu ciekawych rozwiązań, jak chociażby taniec z dmuchanymi lalkami z sex shopu. Przedstawienie jest wizualnie wysmakowane i dopracowane do perfekcji - aż trudno oprzeć się wrażeniu, że forma przerosła treść. "Marat/Sade" budzi mieszane odczucia. Z jednej strony to rzecz momentami wizjonerska,
z drugiej - chwilami zwyczajnie nudzi.
I to nuży, niestety, zbyt często - nie bez powodu jedynym momentem, który wzbudził aplauz publiczności, było wypowiedzenie przez jednego z aktorów tekstu: "Jak to będzie dalej tak wyglądało, to daleko nie zajdziemy".