Artykuły

Gra w niedojrzałość

"Pornografia" w warszawskim teatrze "Ateneum" to wydarzenie. Niewielkie, ale znamienne.

Niewielkie choćby ze względu na zasięg odbioru. Spektakl ten - przedstawienie dyplomowe wydziału reżyserii PWST w Warszawie - oglądać można w kameralnej salce, liczącej parędziesiąt miejsc. A ilu widzów zna adaptowaną powieść, która w Polsce nie była wydana? Ilu wie, że tytuł ma wymowę ironiczną i bardzo luźno przystaje do rzeczywistej treści?

Niemniej jednak znamienny, jest sam fakt, ze reżyser-debiutant, Andrzej Pawłowski, ten właśnie utwór wybrał, co z niego zrobił, jak zinterpretował, a także w jakiej mierze wielka rola spektaklu, Fryderyk Jerzego Kamasa, wyrasta poza koncepcję reżyserską. Jak swego czasu Szambelanowa Eichlerówny przerastała "Pana Jowialskiego" w Polskim, zaś Alcest Holoubka - "Mizantropa" w Narodowym.

W twórczości Gombrowicza "Pornografia" zajmuje miejsce szczególne. Sam autor uważał tę powieść za bardzo ważną i z uporem wracał do niej w autokomentarzach, na przekór krytykom, którzy - jak np. Mary McCarthy - ani rusz nie mogli dostrzec właściwych "Pornografii" piękności. To znaczy sam Gombrowicz upominał się o piękność, choć może raczej należałoby mówić po prostu o prawdzie.

Od "Pornografii" zaczął się też "rozwód" Gombrowicza z jego głównym, krajowym orędownikiem i egzegetą, Arturem Sandauerem. Sandauerowi powieść nie spodobała się i nie ukrywał swej dezaprobaty. Gombrowicz zareagował alergicznie, wygarniając bez ogródek, co myśli o Sandauerze ("... mastodont, skorupiak, mnich, hipopotam, dziwak, inkwizytor, kaktus, męczennik, aparat, krokodyl, socjolog i mściciel"1). Cały ten spór przyczynił się chyba do zignorowania "Pornografii" przez wydawców krajowych. Może zresztą były jeszcze inne, ważniejsze, nie znane mi powody, ale z pewnością nie związane z samą książką, która nie narusza żadnych obowiązujących u nas tabu. Nie to co "Dziennik", gdzie zresztą krytyka "reżimu" jest znacznie bledsza niż krytyka emigracji, bo Gombrowicz "reżim" znał z trzeciej ręki, a emigrację - z autopsji.

"Pornografia" miała pecha nie tylko do krytyków. Już po śmierci autora Janusz Majewski chciał tę powieść ekranizować i w tym celu skontaktował się osobiście z wdową po pisarzu. Pani Rita (Kanadyjka, którą Gombrowicz poślubił na 7 miesięcy przed śmiercią) postawiła jednak warunki finansowe niewspółmierne do możliwości polskiej kinematografii nawet za jej najtłustszych lat. Szkoda wielka, że do tej ekranizacji nie doszło. Sam Gombrowicz widział możliwości filmowe zawarte w powieści, a są wszelkie dane, że Majewski by te możliwości wydobył. Wszak jeden z najcelniejszych filmów obecnego Prezesa to "Lekcja martwego języka" (wg powieści Kuśniewicza), adaptacja utworu pod pewnymi względami "Pornografii" bliskiego.

Mnie osobiście "Pornografia" frapuje od lat, tak się jednak składa, że przy każdej kolejnej lekturze wyczytuję w niej coś innego. Ale bo miał rację autor, że - wbrew pozorom - jest to utwór bardzo trudny i niełatwo znaleźć doń właściwy klucz.

Tym razem klucza dostarczył Jerzy Kamas (choć nie wiem, czy się z taką nie inną interpretacją swej roli zgodzi).

Ale tu trudność zasadnicza: jak pisać o powieści, której prawie nikt w Polsce nie czytał, a której wszelkie streszczenie jest od razu interpretacją?

Sam Gombrowicz na parę miesięcy przed śmiercią dał takie oto streszczenie "Pornografii", które trzeba tłumaczyć na polski, bo znalazło się w liście pisanym do Francuza i po francusku:

"Akcja "Pornografii" jest następująca: dwu panów w pewnym wieku spotyka dwoje młodych, których zdaje się łączyć silny pociąg seksualny. Ale młodzi jak gdyby tego nie zauważali. Doprowadza to do rozpaczy dwu panów, pragnących, aby ta piękność się zrealizowała, aby ta młoda poezja wybuchła, próbują więc rozbudzić chłopca i dziewczynę, rozkochać ich w sobie wzajemnie, sprawić, aby sobie padli w ramiona. Stopniowo dwaj panowie, urzeczeni młodą pięknością, sami zakochują się w tej parce. Chcąc za wszelką cenę wniknąć w ten wdzięk, związać się z młodymi... wpadają na pomysł, że popełniony wspólnie grzech pozwoliłby im wniknąć w tę intymność, tak przed nimi zamkniętą. Organizują więc wspólny mord".2)

Dodajmy, że akcja rozgrywa się w Polsce, w 1943 roku, w okolicy rodzinnej Gombrowicza, w środowisku ziemiańskim. Że jednemu z panów "w pewnym wieku" pisarz udzielił własnego imienia i nazwiska, drugiego nazywając Fryderykiem (imię Nietzschego i Szopena). Że mord, w którym narrator i Fryderyk mają się zbratać z młodymi - Henią i Karolem - dotyczy przywódcy konspiracyjnego, Siemiana, który załamał się i stanowi zagrożenie dla współtowarzyszy (a przynajmniej oni tak uważają). Że skrytym inicjatorem i "reżyserem" wszystkiego co się dzieje, jest Fryderyk, którego obecność niejako wyzwala w innych tajone słabości, lęki, pożądania, okrucieństwo. Że - poza Siemianem - w rewirach Fryderyka ginie pani Amelia, "matka-Polka", ciesząca się opinią świątobliwej. Że ofiarą fryderykowych machinacji pada syn Amelii, Wacław, narzeczony Heni. Że Fryderyk osobiście zabija trzeciego "młodego", chłopca wiejskiego, Józka Skuziaka, wplątanego w śmierć pani Amelii.

Nieproste? Ano nie.

W "Dzienniku" Gombrowicz tak komentował sens "Pornografii":

"...najchętniej powiem, jakie, według mnie, są związki "Pornografii" z metafizyką.

Spróbujmy to tak wyrazić: człowiek, jak wiadomo, dąży do absolutu, do Pełni. Do absolutnej prawdy, do Boga, do pełnej dojrzałości etc. Objąć wszystko, urzeczywistnić w całości proces rozwoju - taki jest ten imperatyw.

Otóż w "Pornografii" () ujawnia się inny, chyba bardziej tajony i mniej legalny cel człowieka, jego potrzeba Niepełni... Niedoskonałości... Podrzędności Młodości...

Jedna ze scen kluczowych utworu, to ta w kościele, gdy pod naciskiem świadomości Fryderyka załamuje się Msza, a wraz z nią Bóg-Absolut. Wtedy z ciemności i próżni kosmosu wyłania się nowe bóstwo, ziemskie, zmysłowe, nieletnie, złożone z dwojga istot niedorozwiniętych, tworzących świat zamknięty - bo wzajemnie siebie przyciągają (...) Jeśli filozof mówi, "że człowiek chce być Bogiem", to ja bym to uzupełnił: "człowiek chce być młody" 3)

Krótko mówiąc: Młodość zamiast Boga. A jeśli zgodnie z tradycją naszego kręgu pod słowo "Bóg" podłożymy "Miłość", slogan Gombrowicza brzmiałby: Młodość zamiast Miłości.

Co to jest miłość w skali ludzkiej? W gruncie rzeczy jest to pewien stan psychiczny, który wymyka się definicjom. Co czuje niemłoda kobieta, gdy 5-letni wnuk zarzuca jej ręce na szyję, ściska i bezinteresownie deklaruje: "Babciu, kochana!"? Wiktor Hugo napisał o tym tomik wierszy pt. "L'art d'tre grand-pre" (dosłownie: "Sztuka bycia dziadkiem", ale po polsku brzmi to nie-najlepiej...) Podaję ten przykład, bo w związku uczuciowym między babką (dziadkiem) a wnukami dochodzi do tego spotkania "człowieka zstępującego" z "wstępującym", które w tak innej wersji wymarzył sobie Gombrowicz, "bratając" starych z młodymi w zbrodni.

W swych przedśmiertnych rozmowach z Dominikiem de Roux autor "Pornografii" dał niesłychanie jadowitą charakterystykę własnej matki, jako osoby głęboko samozakłamanej, i powiedział też m.in.:

"...zupełnie niezdolny byłem do miłości. Miłość została mi odebrana raz na zawsze i od samego zarania, ale nie wiem, czy to dlatego, że nie umiałem znaleźć na nią formy, właściwego wyrazu, czy też nie miałem jej w sobie. Nie było jej, czy ją w sobie zdusiłem? A może to matka mi ją zabiła?"4)

Co się dzieje z człowiekiem bardzo wrażliwym, subtelnym, uczuciowym, w którym matka zabija miłość?

Odwrotnością miłości są różne warianty postaw sadomasochistycznych (w rozumieniu frommowskim i nie tylko). I tu nasuwa się pytanie chyba zasadnicze: jaka odmiana tej postawy doszła do głosu w "Pornografii"? Bo przecież niezależnie od takiej czy innej sofistyki, Gombrowicz w "Pornografii", jak w całej swej twórczości, wyraził własną sytuację wewnętrzną, sytuację człowieka ska-zanego na nie-miłość, na sadomasochizm.

Otóż wydaje mi się, że Kamas rolą Fryderyka dał niesłychanie ciekawą i kto wie, czy nie najcelniejszą odpowiedź na to pytanie.

Tak się złożyło, że niedawno przypomniano w TV "Trzy siostry" Cze-chowa, z Kamasem w roli Solonego. Aktor ukazał tam zdeklarowanego sadystę, który z zimną krwią, w biały dzień, sprawnie i bezkarnie - zabija rywala. Bezkarnie, bo dokonuje tego w ramach usankcjonowanego rytuału, jakim w carskiej armii był pojedynek.

W "Pornografii" natomiast Kamas jako Fryderyk zagrał antytezę Solonego: nieporadnego, mięczakowatego, rozlazłego masochistę, który co prawda też zabija - nocą, w ciemności, bezbronnego, prawdopodobnie uśpionego wyrostka - ale tym działaniem pogrąża siebie samego, ujawniając zamaskowaną przedtem, fatalną tajemnicę: obłęd...

Jeśli z tego punktu widzenia odczytamy "Pornografię" (powieść, nie spektakl) to rzuca nam się w oczy samobójczy w istocie charakter wszelkich poczynań, wyzwalanych przez obecność, postawę i działania Fryderyka. "Arcydziełem" Fryderyka jest śmierć Wacława, który zabija się - rękoma Karola. Charakter mimowolnego samobójstwa (jeśli tak można powiedzieć) ma też śmierć pani Amelii, matki Wacława, w której egzegeci chyba słusznie do-patrują się - matki autora. Sprawa tej śmierci, skądinąd fundamentalna, jest w powieści niedopowiedziana. Nie wiemy, co naprawdę zaszło w pokoiku niemłodej kucharki, Walerci. Czy ciemność i obecność "młodego" wyzwoliła tajony seksualizm zasuszonej starszej pani, czy też - jej okrucieństwo? którego uzewnętrznienie w danej sytuacji musiało się dla Amelii skończyć fatalnie, bo zaatakowany chłopak odpowiedział na okrucieństwo - okrucieństwem, tyle że w skuteczniejszym wydaniu.

Kto widział spektakl, a nie zna powieści, zdziwi się, że mówię o "zasuszonej starszej pani", ale tak właśnie Amelię określił sam Gombrowicz. W spektaklu rolę Amelii gra urocza Ewa Wiśniewska, obsadzona wbrew warunkom aktorki i wbrew wszelkiej logice, chyba po to, aby "upikantnić" scenę pozorowanego samogwałtu (nie ma jej w powieści). Innym nonsensem spektaklu jest całe ujęcie roli Józka. U Gombrowicza, zgodnie z jego poetyką i upodobaniami, Józek to ucieleśnienie młodocianego wdzięku, "dzikiego", to znaczy nie skrępowanego konwenansami. Na scenie zaś widzimy debila, trzymającego się za rozporek. Taka interpretacja przekreśla wszelką prawdę tej postaci, a za to widzom daje okazję do porechotania z "wsioka". Ech, doprawdy, czas by skończyć z takim humorkiem, obniżającym rangę sprawnego skądinąd, choć niekonsekwentnego i niepogłębionego spektaklu.

A konsekwentne poprowadzenie sprawy w stronę, jaką ukazuje Kamas - pozwoliłoby ujawnić to, co jest chyba istotną pięknością "Pornografii" - studium masochizmu, wpisane w schemat ni mniej ni więcej tylko - "Pana Tadeusza".

Gombrowicz explicite stwierdził, że w "Trans-Atlantyku" przeciwstawił się "Panu Tadeuszowi". Tym ciekawsze, że w "Pornografii" podjął (świadomie? nieświadomie?) schemat mickiewiczowski, jak gdyby wysnuwając zeń skrajne wnioski.

W "Pornografii", jak w "Panu Tadeuszu", mamy świat ogarnięty przez wojnę, a w tym świecie szlachecki dwór, świętujący zaręczyny. Ale w "Panu Tadeuszu" bohaterów i różne ich nie najładniejsze sprawki opromienia aura sielanki. W "Pornografii" natomiast protagoniści, literaccy potomkowie Sopliców, to grono "zstępujących", spośród których najważniejsi giną śmiercią w istocie samobójczą: Amelia, ucieleśnienie pewnych tradycji w fazie skrajnego samozakłamania; syn Amelii - nieszczęsny, nadwrażliwy Wacław; upadły "wódz" - Siemian. "Reżyser" Fryderyk demaskuje się jako obłąkaniec; ofiarą jego machinacji padnie też zapewne wciągnięty w krąg zabijania i samozagłady nieletni Karol. Jedyną osobą, która może ma przed sobą jakąś jaśniejszą przyszłość jest Henia, jeśli potrafi wysnuć wnioski z tego, co się wokół niej działo, no i naprawdę dorosnąć.

A wniosek dla nas? Że w tym roku quasi - jubileuszowym - 80-lecie urodzin Gombrowicza i 15-lecie jego śmierci - należałoby ruszyć sprawę dzieł zebranych tego dramatycznego świadka epoki i świadka spraw polskich. Moim zdaniem byłaby to najlepsza replika na wyprowadzanie polskiej literatury za granicę. Bo twórczość emigrancka Gombrowicza w gruncie rzeczy odsłania dramat masochisty, popełniającego psychiczne samobójstwo.

Ale czy w ogóle pisarz wolny od elementów masochizmu, może świadomie wybierać trwałą emigrację, to znaczy odcięcie od żywego języka, krajobrazu, macierzystej kultury?

W moim najgłębszym przekonaniu - NIE.

1) W. Gombrowicz: "Dziennik 1937-61", Paryż 1962, str. 199.

2) W. Gombrowicz: "Testament, Entretiens avec Dominique de Roux", Paryż 1977, str.20, list z 30.I.1969 r.

3) W. Gombrowicz: "Dziennik 1957-61", str. 237-8.

4) Dominique de Roux: "Rozmowy z Gombrowiczem", Paryż 1969, str. 13.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji