Artykuły

Za dobrze

OSOBLIWOŚCIĄ doznania artystycznego jest, że źle reagujemy nie tylko na rzeczy sknocone, ale i na tak zwane przedobrzone, czyli zbyt doskonałe. Właśnie w Warszawie mamy dwa takie przedstawienia, którym nie można zarzucić nic konkretnego, a jednak przyjmujemy je ozięble. Są tak dopracowane, że przez to stają się jak owa doskonała piękność, która nie wzbudza spodziewanego zainteresowania u partnerów. Żeby choć jakaś drobna usterka, żeby choć jakiś rys niespodziewany, który pobudzi wrażliwość. A tu trzeba tylko podziwiać.

Mam na myśli ,,NA DNIE" GORKIEGO w Teatrze "Ateneum", w przekładzie A. Kamieńskiej i J. Śpiewaka, w reżyserii Jana Świderskiego, scenografii Lidii i Jerzego Skarżyńskich oraz "LORENZACCIO" MUSSETA, w przekładzie Joanny Guze, reżyserii Tadeusza Minca i scenografii Mariana Kołodzieja w Teatrze Narodowym.

Któż śmiałby zakwestionować wartość tych dzieł i celowość umieszczenia ich w repertuarze! "Na dnie" to już tak murowana klasyka (sprzed 70 lat), że nie wyobrażam sobie właściwszej formy inscenizacyjnej niż, pietystyczna, bo wszelkie próby odświeżania czy aktualizacji byłyby wędrówka po lesie już wyczerpanych poszukiwań. Inscenizatorzy, więc postąpili jak najuczciwiej, okazując pietyzm dla tekstu. Reżyser Świderski zadbał tylko, by jaskrawą ekspresję znamienną dla czasów, w których powstała sztuka, ująć w cugle przyzwoitego umiaru i w tych cuglach pozwolił aktorom na wykazanie się pełnią swych umiejętności. Niemal wszyscy opracowali role do aż najdrobniejszego szczegółu i stworzyli postacie jak najbardziej wiarygodne, co więcej obdarzone każda swoją racją. Czy to chciwy właściciel domu noclegowego, grany przez Jerzego Kaliszewskiego czy stary wędrowiec Łuka, grany przez Ignacego Kowalskiego, czy męski Sabin, grany przez Tadeusza Borowskiego, czy staczający się na samo dno upadku Baron, grany przez Władysława Kowalskiego wszyscy lub prawie wszyscy tworzą postacie jak najbardziej prawidłowe.

Podobnie role kobiece były bez zarzutu: zwłaszcza do arcydzieł sztuki aktorskiej zaliczyłbym kreacje Anny Ciepielewskiej w roli gruźliczki konającej na barłogu oraz Anny Seniuk w roli rozpieranej żywotnością biologiczną młodej żony starego bogacza.

Można by prawić komplementy także nie wymienionym tutaj, ale cóż z tego. Dużo dobrej gry, troskliwej reżyserii, scenografia uczciwie podporządkowana charakterowi sztuki, czcigodny tekst, porządnie przełożony i niewspółmierny do tych walorów efekt całości. Dziwne, ale tak bywa.

A że bywa, nieraz moglibyśmy sobie potwierdzić na przedstawieniu "Lorenzaccia" w Teatrze Narodowym, tym bardziej, że mamy do czynienia z dziełem z całkowicie innej parafii. Tam mieliśmy opowieść o walce o godność ludzką na dnie nędzy: tu mamy wizje zbrodni na szczytach przepychu. Dzieło Musseta z drugiej, sceptycznej fazy XIX-wiecznego romantyzmu wzięło za temat perypetie Medyceuszów we Florencji w rozkwicie renesansu.

Scenograf Marian Kołodziej dał sztuce wspaniałą, stylizowaną oprawę w jak najlepszym guście. Reżyser Tadeusz Minc "poszalał sobie" z pomysłowością sytuacyjną, co jest w zasadzie zgodne i z tematem renesansowym i z wizją poety romantycznego, i z obecnymi skłonnościami do bogactwa wizualnego. Aktorzy także w tym przedstawieniu dają z siebie wszystko. Począwszy od znakomitej kreacji Zdzisława Wardejna w głównej i tytułowej roli, do takich epizodów, jak Kazimierza Janusa jako Agnola. A mimo to przedstawieniu daleko do wzbudzenia entuzjazmu na widowni. Co gorzej, gdy prowadzi podniosły, romantyczny dialog Andrzej Kopiczyński w roli Aleksandra Medyceusza z Aleksandrą Zawieruszanką w roli uwodzonej przezeń margrabiny Cibo, a jednocześnie odtwarzają symbolicznie przy tych słowach jaskrawą scenę ero-tyczną, tarzając się po scenie, słychać na widowni stłumione chichoty.

Za samą robotę, zarówno inscenizatorom, jak aktorom postawić trzeba dobre, albo co najmniej niezłe noty. Ale sztuka teatralna to kapryśna dama. Istotne w niej jest nie tylko co się dzieje na scenie, ale także porozumienie, jakie się nawiązuje między sceną i widownią. A tego zabrakło i w jednym i w drugim z omawianych przedstawień.

data ukazania się artykułu nie jest ustalona

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji