Artykuły

Gorkiego w Teatrze Ateneum

Premierą "Na dnie" Maksyma Gorkiego Teatr Ateneum zainaugurował swój nowy sezon. Program przedstawienia informuje, iż sztuką tą teatr włącza się w uroczysty program obchodów pięćdziesiątej rocznicy powstania ZSRR w Warszawie. Sądzę, iż jest to fakt rzeczywiście godny specjalnego podkreślenia, bowiem nazwisko autora, jego miejsce i ranga w rozwoju literatury radzieckiej są wybitne.

Twórczość Gorkiego od początku najsilniej towarzyszy rozwojowi rewolucyjnego, leninowskiego ruchu robotniczego w Rosji. Już w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, w okresie masowego rozwoju ruchu rewolucyjnego przed 1905 rokiem, a także w latach władzy radzieckiej najbardziej odzwierciedla te rewolucyjne zmagania, towarzyszy przemianom psychologicznym, oddaje istotę i sens tej walki. Gorki dobrze znał psychikę ludu rosyjskiego, rosyjskiej klasy robotniczej oraz rosyjskiej inteligencji. Cieszył się sympatią i uznaniem we wszystkich kręgach postępowej inteligencji rosyjskiej. Jego utwory przyjmowano zarówno wśród klasy robotniczej jak i postępowej inteligencji z ogromnym entuzjazmem. Wystarczy jako przykład przytoczyć wielką powieść rewolucyjną "Matka" czy szereg opowiadań i sztuk dramatycznych.

Sztuka ,,Na dnie" napisana w 1902 roku, po scenicznym sukcesie "Mieszczan", oczekiwana była przez świat teatralny z ogromnym zainteresowaniem. Interesowała i fascynowała u Gorkiego nowa tematyka społeczna, duch buntu i protestu prostego rosyjskiego człowieka.

"Na dnie" posiada wyjątkowe znaczenie w całej twórczości pisarskiej autora "Matki". Przede wszystkim z uwagi na głębię problematyki filozoficzno- moralnej i etyczno- społecznej. W tej sztuce zawarty został cały program gorkowskiego poszukiwania człowieka, jego istoty społecznej, a także jego głębokiej wiary w wartości ludzkie. Gorki jest wielkim optymistą i ten program optymistycznej wizji wiary w człowieka zawarty został na przykładzie analizy postaw i zachowań ludzi, którzy na skutek różnych okoliczności życiowych, a także ułomności natury ludzkiej znaleźli się na dnie życia społecznego.

Bogate są dzieje percepcji scenicznej "Na dnie". Natychmiast po jej napisaniu sztuka znalazła się na deskach scenicznych znanego wówczas Teatru Artystycznego w Moskwie. Od tego momentu należy do stałego repertuaru teatrów Moskwy, Leningradu i innych ośrodków teatralnych Kraju Rad. Wiele można by mówić o jej triumfalnym pochodzie przez europejskie sceny.

Dzieje inscenizacji "Na dnie" w Polsce są także bogate. Już na przełomie lat 1902/3 Teatr Słowackiego w Krakowie zaprezentował tę sztukę z udziałem m.in. T. Wysockiej i A. Zelwerowicza. W okresie dwudziestolecia międzywojennego grana była jeszcze kilkakrotnie.

Po wojnie "Na dnie" grane było dość często w warszawskich teatrach. Jeszcze w 1949 roku w Teatrze Wojska Polskiego, w Łodzi inscenizował ją Leon Schiller z udziałem m.in. Jana Świderskiego, Janusza Kłosińskiego, Leona Pietraszkiewicza, w kilka miesięcy później powtórzył tę inscenizację Teatr Polski w Warszawie. W latach sześćdziesiątych wystawiona była w Teatrze Narodowym w reżyserii Władysława Krasnowieckiego, również z jego udziałem aktorskim, a także Kazimierza Opalińskiego. Przed przeszło półtora rokiem Teatr Narodowy zaprezentował ją w reżyserii Jana Maciejowskiego z udziałem m.in. Kazimierza Opalińskiego, Mariusza Dmochowskiego, Gustawa Letkiewicza i innych.

Obecna premiera "Na dnie" w Teatrze Ateneum należy bodajże do najciekawszych. Przedstawienie to zostało starannie przygotowane i otrzymało jak już wspomniałem, uroczystą oprawę. Reżyserem jego jest Jan Świderski. Reżyser Świderski (szkoda, że nie zagrał w nim żadnej roli) spróbował raz jeszcze dokładnie odczytać tekst i nadać mu głębszy, ogólnohumanistyczny sens. Wydobyć głębsze ogólnoludzkie wartości i spojrzeć na sztukę jako na pewien trwały, ponadczasowy dorobek twórczy Gorkiego.

Wydaje mi się, iż to zamierzenie udało mu się osiągnąć całkowicie. Przedstawienie jest bardzo klarowne i komunikatywne. Sceny poszczególnych części dramatu są ze sobą ściśle powiązane i nadano im charakter pewnej jednolitej całości. Świderski wprowadził do całego przedstawienia pewien porządek i kazał aktorom grać wedle tej idei i trzymać się ustalonego porządku, co w poprzednich inscenizacjach nie zawsze wychodziło.

Aktorsko, obecne przedstawienie "Na dnie" zostało zagrane wyjątkowo dobrze, co w tej sztuce jest rzeczą równie pierwszoplanową, co zasadniczą. Otóż z całego licznego zespołu aktorskiego na pierwszym miejscu wymienić należy Ignacego Machowskiego, jako Łukę oraz Jerzego Kamasa w roli Aktora.

Otóż Machowski potraktował rolę Łuki niezwykle ciepło a nawet serdecznie i starał się zamknąć w niej maksymalną dozę optymizmu. Jest w każdym słowie, w każdym geście przekonywający i prawdziwy.

Świetnie też zaprezentowały się panie w trudnych gorkowskich rolach: Barbara Rachwalska, jako sprytna sprzedawczyni pierożków - Kwasznia i Anna Seniuk w roli pełnej uroku i seksu Karpownej. Dobrze też ze swoich zadań aktorskich wywiązały się pozostałe trzy aktorki: Joanna Jędryka, jako Natasza, Anna Ciepielewska - Anna i Ewa Milde w roli Nasti.

Wielkie bogactwo aktorskich możliwości zaprezentowali także Jerzy Kaliszewski, jako Kostylew (momentami nieco za sztywny), Lech Ordon, jako policjant Miedwiediew - kapitalna kreacja charakterystyczna, Bogdan Ejmont w roli ślusarza-pijaka Kleszcza (skupione, dojrzałe aktorstwo), Tadeusz Borowski, świetny zwłaszcza w ostatnich scenach Satin, Bogdan Baer i Andrzej Zaorski, jako tragarze oraz Andrzej Seweryn w roli szewca Aloszy. Znakomitą, pełną ekspresji muzykę skomponował Tadeusz Baird, a scenografię momentami nie bardzo funkcjonalną stworzyli Lidia i Jerzy Skarżyńscy.

Data artykułu nieustalona

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji