Artykuły

Włosi - naród aktorów

HALINA KASJANIUK, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Zdarzenia opowiada o polsko-włoskich relacjach teatralnych a reżyser FABIO OMODEI, o prezentowanym na V Międzynarodowym Festiwalu Szkół Teatralnych w Warszawie, spektaklu "Koszmary obozu koncentracyjnego" w jego reżyserii.

Katarzyna Meissner: Jak wygląda współcześnie sytuacja teatralna we Włoszech? Jakie są szkoły, jakie teatry?

Halina Kasjaniuk: Obecnie najwięcej jest teatrów prywatnych, grup, które funkcjonują na podobnych zasadach co teatry offowe w Polsce. Jest dosłownie kilka, spośród kilkuset zespołów włoskich, które finansowane są z budżetu państwa. Z kolei jeżeli chodzi o szkoły, to wśród młodzieży jest ogromne zainteresowanie teatrem. Wynika to przede wszystkim z tego, że Włosi to naród aktorów. Oni po prostu mają to we krwi. Jednocześnie operują zupełnie innymi środkami wyrazu niż Polacy. Grają przede wszystkim spontanicznie, w pracy kładą nacisk na improwizację. Wynika to oczywiście z ich tradycji teatralnej - z commedii dell'arte. Powstaje mnóstwo miejsc, gdzie mogą się tego uczyć. W zasadzie wszyscy chcą mieć swoje szkoły, jest więc zatrzęsienie młodych aktorów. Wynika z tego podstawowy problem- kiedy kończą szkołę, nie mają gdzie grać.

Czy wśród tego natłoku szkół ta prowadzona przez Fabio Omodei wyróżnia się czymś szczególnym?

H.K.: Fabio powołał "Sofia Amendolea" dwa lata temu. Widziałam niedawno dyplom, który był zwieńczeniem pracy pierwszej grupy młodych aktorów, którzy kształcili się pod jego okiem. Była to Nowa historia Kopciuszka. Spektakl niezwykle dynamiczny, również przez to, że używali w nim dialektu neapolitańskiego. W ciągu tych 40 minut aktorzy pokazali tak niezwykły temperament, że byłam naprawdę poruszona.

Z tego co wiem, Festiwal Zdarzenia współpracuje z organizowanym przez Fabio Omodei Roma Teatro Festival. Na jakich zasadach?

- Od pięciu lat mamy podpisaną bliźniaczą wymianę z Rzymem. Grupy polskie są tam przyjmowane bardzo entuzjastycznie. Ostatnio pokazywaliśmy m.in. Wyspy z Białegostoku i Matkę z Krakowa - oba spektakle zachwyciły publiczność. Widzowie po prostu nie chcieli puścić ich ze sceny. Co ważne - mimo tego, że spektakle nie były tłumaczone. Tak samo jak wszystkie zresztą, które pokazywane są w Rzymie. To zasada, którą przyjął Fabio. Uważa bowiem, że to co najważniejsze przejdzie po prostu przez rampę. Kolejną zasadą jest pokazywanie przedstawień, które nie są dłuższe niż 70 minut. To mądry warunek, bo młodym aktorom łatwiej jest utrzymać energię, wewnętrzne napięcie spektaklu, kiedy mają do czynienia z tekstem skoncentrowanym, esencjonalnym. Zresztą tę zasadę stosuje nie tylko w przypadku spektakli z udziałem młodych aktorów. W zeszłym roku robił Emigrantów z Piotrem Adamczykiem. Fabio mocno obciął tekst dramatu, co budziło sprzeciw w polskim aktorze, jednak okazało się, że ten zabieg był potrzebny włoskiej publiczności, która spektakl przyjęła owacyjnie. Gdyby pozostawił sztukę w całości - mogłoby się to skończyć inaczej, bo po prostu znudziliby się.

Czy widziała Pani Koszmary obozu koncentracyjnego?

- Oczywiście, byłam na premierze. Zresztą jeszcze wcześniej byłam obecna przy pracy nad spektaklem. Rok temu cała grupa przyjechała na kilkudniowy staż do Krakowa. Pojechaliśmy razem do Auschwitz.

Jaka była ich reakcja?

- Muszę powiedzieć, że byli wstrząśnięci. Zresztą widać to w spektaklu. Jest niezwykle emocjonalny. Oglądając go zachowałam się bardzo nieprofesjonalnie - po prostu się rozpłakałam. Oczywiście dla nas, Polaków, oraz dla ludzi, którzy stykali się z tematem obozów koncentracyjnych nie będzie w tematyce spektaklu nic nowego. Jednak niezwykle poruszająca jest forma - jest kilka scen, które mogą wprawić w absolutny zachwyt.

Koszmar jako marzenie

O umierających młodych aktorach i kilku detalach ze współczesnego teatru włoskiego - rozmowa z Fabio Omodei.

Katarzyna Meissner: Skąd wziął się pomysł na taki właśnie spektakl?

Fabio Omodei: Moim marzeniem było zrobić spektakl o Holokauście. Dla mnie jest to temat niezwykle osobisty - przede wszystkim dlatego, że mój dziadek był więźniem Dachau. Zanim zaczęliśmy próby, pojechaliśmy z całym zespołem do Auschwitz - chciałem, żeby zobaczyli, żeby poczuli na własnej skórze te koszmary obozu koncentracyjnego.

Czy oglądał Pan już inne spektakle?

- Do tej pory widzieliśmy wszystko. Najbardziej podobał mi się spektakl izraelski - "Bóg zemsty".

Jak wygląda życie aktorów włoskich po skończeniu szkoły teatralnej? Gdzie najczęściej znajdują pracę - w teatrze, w filmie?

- Młodzi włoscy aktorzy? Umierają.

Który z włoskich teatrów uchodzi za najbardziej prestiżowe miejsce do pracy?

- Teatro Quirino w Rzymie - to scena o największej randze spośród wszystkich scen włoskich.

Na co kładziony jest nacisk w szkole Accademia Teatrale "Sofia Amendolea"?

- W naszej pracy skupiamy się przede wszystkim na budowaniu emocji, kontrolowaniu ich. Dużą uwagę przykładamy też do pracy nad głosem aktorów i nad ciałem.

Jacy reżyserzy włoscy są współcześnie uważani za najwybitniejszych?

- Pierwsze nazwisko, które przychodzi mi do głowy to Gabriele Lavia. Jest nie tylko reżyserem, ale także aktorem teatralnym i filmowym. W teatrze pracuje również w materii operowej.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji