Artykuły

Przyniosła pecha?

"Dama pikowa" w reż. Mariusza Trelińskiego w Operze Narodowej. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.

Mówi się, że ta opera przynosi pecha, bo tytułowa Dama wciąż się mści za swój dramatyczny los. Warszwska premiera w Operze Narodowej była w pewnym sensie powierdzeniem tej tezy: grający główną rolę Hermana Paweł Wunder miał chore gardło i aż żal było patrzeć i słuchać, jak się męczy. Poza tym jednak była to najlepsza w tym teatrze realizacja ostatniego roku. Mariusz Treliński i Boris Kudlicka dokonali ogomnych zmian w stosunku do swojej poprzedniej interpretacji dzieła Czajkowskiego, której premiera odbyła się rok temu w Berlinie. Są tu chwyty znane z innych spektakli tych artystów, są elmenty nie do końca przekonujące, jak obecność wielkich zdjęć retgenowskich w scenie śmierci Hrabiny, ale są też fragmenty niewykłej piękności, jak cały trzeci akt, rozgrywający się na kilku plnach. Inna jest też nieco zawartość muzyczna warszawskiego spktaklu, na co miał wpływ dyrygent Kazimierz Kord (niezwykle udany powrót do kanału operowego).

Gorzej ze śpiewakami. Berliński spektakl był całkowicie oparty na kongenialnej pod względem dramatycznym roli Placido Domingo. My nie mamy nie tylko Dominga, ale chyba w ogóle żadnego śpiewaka, który sprostałby w pełni niezwykle trudnej roli Hermana (może kiedy Wunder wyzdrowieje, będzie lepiej, choć ewidentnie nie ma on aparycji amanta). Największą osobowością warszawskigo przedstawienia jest więc Małgorzata Walewska w przejmująco poprowadzonej roli starej Hrabiny, czyli właśnie Damy Pikowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji