Artykuły

Mini Antygona

Tragedie greckie były pisane na teatr ogromny. Wystawiano je pod gołym niebem, w blasku słońca, wobec amfiteatru, wbudowanego w ziemię, wtopionego w powietrze, poszerzonego o cały widnokrąg. Siłą tej tragedii było SŁOWO poety, współmierne do takiej scenerii, wsparte ze strony widzów wiarą i znajomością mitów. Grecy, którzy pierwsi usłyszeli ze sceny skargę Antygony, znali dokładnie dzieje Labdakidów i naprawdę wierzyli, że odmawiając zwłokom pogrzebu, skazuje się duszę zmarłego na wieczną poniewierkę.

Jako arcydzieło "Antygona" Sofoklesa jest dziełem wielu znaczeń i można je rozumieć na różne sposoby. Tradycyjna interpretacja widzi tu starcie racji moralnych z racjami stanu. Takie odczytanie zakłada w istocie nieuchronny konflikt między polityką a moralnością, konflikt, którego ofiarą. pada Antygona. Można jednak spojrzeć na sprawę inaczej: jako na konfrontację dwu modeli władzy. Antygona, córka królewska i narzeczona przyszłego króla - to potencjalna współwładczyni. Jej postępowanie podyktowane jest koncepcją władzy odmienną od tej, jaką reprezentuje Kreon. Antygona, jako przewodniczka i opiekunka niewidomego ojca przeszła przez mękę, zna smak poniewierki, zna historię swego rodu i jego przywary: pychę, gwałtowność, okrucieństwo, które były istotnymi przesłankami losu Labdakidów i jej własnego, smutnego losu. Następca na tronie tebańskim, wuj Antygony, Kreon zachowuje się dokładnie tak samo, jak zachowywał się Edyp u szczytu chwały. Kreon zapowiada z góry, że będzie "autokratą, jak byli przed nim królowie" (cytuję przekład L. H. Morstina). Utwierdziwszy się u władzy od razu nadużywa swych uprawnień, więc martwemu winowajcy karę która jest podyktowana nie interesem publicznym, lecz zacietrzewieniem i okrucieństwem władcy. Jest niesprawiedliwy i nieludzki, a gdy Antygona czynnie występuje przeciwko tej nieludzkości, nacina się w swej pysze i rozpętuje ciąg nieszczęść, które nie ugodzą dotkliwie w niego samego. Aktualny władca, Kreon autokrata-okrutnik gwałci normę moralną. Potencjalna współwładczyni, Antygona, występuje jako strażniczka tej normy. Antygona ginie, ale jej śmierć jest, a przynajmniej może być zwycięstwem, jeśli Kreon pod wpływem doznanych nieszczęść pojmie swój błąd i zmieni styl władzy. O tym właśnie mówią ostatnie słowa, jakimi Chór zamyka tragedię: "Klęski nawet w późnym wieku nauczą ciebie rozumu człowieku".

W "Antygonie", jak we wszelkiej prawdziwej tragedii, dokonuje się waloryzacja cierpienia, jako czynnika ewolucji moralnej. Potrójna śmierć: Antygony, Hemona i królowej Eurydyki zyskuje status ofiary. Dzięki tej ofierze może dokonać się zasadnicza zmiana w postaci Kreona i Chóru, to znaczy czynników, decydujących o stosunkach w społeczeństwie, które stało się widownią tragicznych wydarzeń. Przy takim ujęciu Antygona to człowiek młody, ale dojrzały - świadomy czego chce i do czego dąży. I sprawa między Antygoną a Kreonem to sprawa między dorosłymi, przy czym Antygona mimo młodego wieku przewyższa swego antagonistę dojrzałością wewnętrzną.

W salce (uroczej) świeżo otwartego Teatru "Małego" w Warszawie pokazano Antygonę w mini spódniczce, przykrawając cały problem do wymiarów "młodzieżowych". Przedstawienie jest bardzo pomysłowe i efektowne, ale właśnie dlatego nie należy ulegać łatwej fascynacji jego urokami, lecz zastanowić się trzeźwo nad treścią, zamkniętą w tak sugestywnej formie.

Nowy przekład Stanisława Hebanowskiego gładko wpada do współczesnego ucha, ale jest to przekład na język nie poezji, lecz publicystyki. Protagoniści przerzucają się sloganami: "Tylko dyscyplina i karność ratują ludzi. Nie bądź tak pewny, te zawsze masz rację". Fragmenty, które żadną miarą nie kwalifikują się na publicystykę, jak inwokacja do Afrodyty czy Dionizosa - brzmią banalnie i drętwo. Mocne efekty muzyczno-wokalne podnoszą temperaturę emocjonalną dynamicznej śpiewogro-pantomimy, w której ścierają się nie postawy i racje, lecz nastroje i wybuchy uczuć. Kreon w interpretacji Adama Hanuszkiewicza to król-ojciec, oscylujący między poirytowaną apodyktycznością a "kumplostwem". Utalentowana debiutantka Anna Chodakowska jako Antygona wydobywa z siłą nie sprawę sumienia emocjonalny stosunek do brata (tak emocjonalny, że chwilami można żywić wątpliwości co do charakteru tych uczuć, wyrażających się m.in. obejmowaniem i całowaniem zwłok). Chór, który u Sofoklesa jest Chórem ludzi "czcigodnych", wyrażających i kształtujących - tu stanowi gromadę młodzieży (studenci PWST) trochę zbuntowanej, a przede wszystkim rozbrykanej, dla której bunt jest formą ryzykownej zabawy, umieńczonej prywatka ku czci Dionizosa. Ostatecznie Antygona i Hemon odchodzą w śmierć jak w psychedliczne święto, przy czym ta niekreślona oczywiście nic nie zmieni w porządku opuszczonego przez nich świata.

Opowiadając się przeciwko Kreonowi - Adam Hanuszkiewicz zadeklarował się (chyba) jako zwolennik krytycznych uwag i rad. A gdyby tak z tym samym zespołem na tej samej scenie wystawić "Antygonę" w wersji "tylko dla dorosłych", odwołując się nie do łatwych wzruszeń, lecz do wrażliwości etycznej widowni?... Byłby to arcyciekawy eksperyment dla widzów, a zarazem świetny trening dla młodych wykonawców, którzy w rzeczywistym życiu na pewno kierują się nie tylko odruchami emocjonalnymi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji