Artykuły

Współczesność w impasie?

Jeśli by się istotnie ograniczyć do ścisłego obszaru współczesności, jako tematyki "dotykającej" czasów i wydarzeń naszej ojczystej rzeczywistości - wtedy faktycznie liczba konkretnych utworów opublikowanych w specjalnie temu poświęconym czasopiśmie "Dialog" świadczyłaby o zjawisku, bardzo bliskim określeniu: posucha. Utworów z tego zakresu problematyki - rozszerzywszy nawet czasowo granice pojęcia współcześnie do lat tuż powojennych lub wywodzących wątki fabularne z przeżyć okupacji - zebrałoby się znacznie mniej, aniżeli wskazywałaby na to lista nazwisk dramaturgów współczesnych. Tych bowiem nie brakuje na rynku piśmienniczo-wydawniczym aż do tego stopnia, by zacząć się niepokoić o przyszłość, czy teraźniejszość "produkcji teatralnej". |

Pewnie, że trudno roztaczać wizję o rogu obfitości pisarskiej, ale byłoby także przesadą bić w dzwony alarmowe, iż nic się tu nie dzieje, co zasługuje na sceniczną konfrontację.

Nie jest przecież pełną prawdą, że, polscy autorzy zaprzestali pisania o prawach współczesnych. Natomiast jest prawdą, że wpisują oni za często odnośniki do współczesności - chowając je w czasie przeszłym i kostiumie historycznym. Co, być może, pozwala na dystans - lecz równocześnie odrealnia realne i domagające się artystyczno-ideowego osądu zjawiska, które bezpośrednio wpływają na nasze życie. Stwarza to wprawdzie wdzięczne pole do popisu symbolom, alegoriom, parabolom i wszelkiej aluzyjności, lecz pozostaje zawsze w sferze niekonkretności, ogólników oraz mgławic. Nie idzie tu o rzucanie gromów na tego rodzaju literaturę, takie potrzebną i nieraz artystycznie wysmakowaną, ale o proste stwierdzenie faktów. Niech sobie (i nam) piszą twórcy dramatów czy komedii z przerostem groteskowo absurdalnym owe sztuki quasihistoryczne, lecz nie dajmy się wziąć na lep złudnemu przeświadczeniu, jakoby ta twórczość mogła ( i powinna) zastąpić dramaturgię wartościującą nasze sprawy codzienne w ich niecodziennych wymiarach scenicznych.

Oczywiście, daleki byłbym od udzielania tu autorom mentorskich rad i pouczeń. Piszą, jak piszą i o czym chcą - z perspektywy własnych przemyśleń oraz predyspozycji artystycznych. Jeśli ich utwory wzbogacają poprzez teatr nasze wyobraźnie i umysły, zmuszając do zastanowienia się nad postawami ludzi oraz sensem narodowego istnienia historycznego, to dobrze. Również nie należy pomniejszać znaczeń tych dramatów, które obrawszy sobie tematykę uniwersalną - sięgającą do korzeni społecznych czy moralnych egzystencji człowieczej - pozostawiają odbiorcy strefę niedookreślonego miejsca i wymiary ponadczasowe odwiecznych konfliktów. To także naturalna linia rozstrojowa dramaturgii oraz wielostronny proces mnożenia dialogu teatru z widownią. Ale jeśli w tym łańcuchu scenicznego oglądu różnorodnej twórczości zabraknie ogniw wiążących nas z konkretnym życiem, w konkretnym czasie i przestrzeni, wytworzy się nieznośna luka. Coś nienormalnego.

Rozumiem, że teatry niechętnie a chyba także z przesadną ostrożnością, spoglądają na teksty dotąd pozbawione przysłowiowej pieczątki powszechnego (krytyczno-środowiskowego) uznania. I chociaż rozumiem te opory, to nie przemawia mi do przekonania, że nie bardzo kwapią się podeprzeć utwór niedoskonały takim wkładem pracy, inwencji czy tylko ryzyka artystycznego, z jakimi ochoczo i często na wyrost poczynają sobie w przypadkach klasyki, "pisania reżyserskiego" na tle szkiców scenariuszowych, wyrosłych z ich własnych wizji, literatury zlepkowej etc. To wygodniejsze, a zarazem nie obciążone odpowiedzialnością wobec nowego, młodego, mało doświadczonego autora współczesnego. Współczesnego, rzecz jasna, nie metryką lecz treściami swej twórczości.

Przeglądając dwa ostatnie roczniki "Dialogu", żeby nie powiększać sztucznie a efektownie liczby drukowanych sztuk, które zajmują się tematami ściśle polskimi z naszych najnowszych dziejów - wynotowałem sobie osiem tytułów. Nie wdając się w oceny poszczególnych pozycji pod względem ich jakości ideowej i artystycznej, ani w odpowiedzi - czy to dużo, czy mało (acz trudno nie westchnąć, ze jednak niewiele) - postanowiłem dokonać prostego obliczenia: ile z nich ujrzało światło ramp w krakowskich teatrach? Wymowę faktów pozostawiam bez komentarza.

Jakie to utwory współczesne z rodzimej rzeczywistości przewinęły się przez "Dialog" w okresie 1977-1978? "Matnia" J. Ozgi-Michalskiego, "Nowe piękne czasy" J. Jesionowskiego, "Villa de Misteri" H. Kajzara, "Skok przez siebie'" J. Abramowa-Newerly'ego, "Opresje" H. Bardijewskiego, "Wcześniak" E. Redlińskiego, "Remont" A. J. Kondratiuka i "Klucznik" W. Myśliwskiego. Nazwiska pisarzy już z pewnym dorobkiem scenicznym lub filmowym. Poetów i prozaików. Właściwie zabrakło tu debiutantów (w sensie literackim). Nie twierdząc, że były to dzieła na miarę naszych pragnień i ambicji. Tym niemniej znalazły się tam pewne próby zobrazowania socjalistycznych przemian, czy tylko obrachunków z wynaturzeniami awansu społecznego lub spięć na linii władza - obywatele, w sferze pryncypiów ideowych, obyczajowości i myślenia. Nawet, jeśli nie każda próba dramaturgiczna zasługiwała na prezentację w formie i treściach wypełniających minima teatralności, to zawierała propozycje, z których ze współpracy inscenizatora i autora mógł się zrodzić spektakl od niejednej, przeciętnej realizacji scenicznej obcego (ale "nowinkowego") utworu, bezpiecznie granego w teatrach krakowskich. Zagrano tylko Redlińskiego "Wcześniaka" (Bagatela). I to nie najlepiej - przy słabszej, zresztą dramaturgii tego uzdolnionego pisarza.

Wydawałoby się, że przytoczony przykład sztuki, świadczy akurat o dobrze pojętej ostrożności innych teatrów przy wyborze repertuarowym. O "proroczym" przewidywaniu ryzyka artystycznego. Powierzchownie rzecz biorąc - tak. Ale znając możliwości zespołów teatralnych a ponadto możliwości - nie wykorzystywane przez mocne aktorsko i reżysersko sceny, nie byłbym tak pewny z góry założonego fiaska. Trzeba bowiem, oprócz szukania "bomb" dramatycznych, szukać wzajemnych autorsko-teatralnych, próbować rozmów z pisarzami, eksperymentować i pomagać im w "tworzeniu" - na nowo albo inaczej - utworu na scenie. Gdzieś te czasy, gdy np. Bronisław Dąbrowski dyskutował, jako reżyser i dyrektor teatru, z samym Leonem Kruczkowskim, nie mówiąc o debiutantach. Gdzież te pasjonujące próby, jakie Skuszanka i Krasowski prowadzili ze swoim (przyszłym) dramaturgiem, J. Broszkiewiczem?

Tego zaangażowania teatrów brak nam dzisiaj i nic dziwnego, że np. debiutancka sztuka H.Cyganika "Stan wyjątkowy w Okrajnej" - "samopas" jakby puszczona w tryby machiny scenicznej Teatru Ludowego - obnażyła nie tyle i nie tylko słabości literatury młodego autora lecz także, a może głównie, obojętność realizatorów, niechęć czy niemożność pomocy we wspólnym interesie artystycznym. Nie wiem, czy sztuka po jej ponownym przemyśleniu, przebudowie i kontaktach a wybitnym (tak!) inscenizatorem, okazałaby się lepsza. Na pewno jednak mogłaby być lepiej zagrana, a także przekonstruowana i pogłębiona od strony tzw. kuchni teatralnej. Bo tkwiły w niej (i tkwią) pomysły nie donoszone i nie rozwinięte.

Trzecią pozycją współczesną, jaką ujrzeliśmy (w Starym Teatrze) K. Kieślowskiego "Życiorys". Scenariusz filmowy przełożony na język sceniczny przez autora tekstu. Teatr w tym przypadku pomógł pisarzowi, choć Kieślowski osobiście sztukę reżyserował, więc niejako sam sobie pomógł w inscenizacji. Jednakże, gdyby nie obsada aktorska, spektakl pozostałby przeciętną powtórką filmu. Reportażem współczesnym z życia - a nie z teatru.

Czy owe, zrealizowane w Krakowie, trzy współczesne, polskie sztuki w ciągu półtora sezonu - wystarczą, żeby utrzymać ważne ogniwo w łańcuchu repertuarów? Odpowiedzcie sami. Ja próbowałem jedynie zbawić to, co się działo ostatnio w temacie współczesnym na terenie w i e l k i e g o ośrodka teatralnego PRL. I mam równie wielki niedosyt. Ilościowy oraz jakościowy. Zwłaszcza, że z sezonu na sezon sytuacja się nie polepsza. Przeciwnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji