Polowanie na kaczki Aleksandra Wampiłowa
Wampiłow miał zaledwie trzydzieści pięć lat, kiedy tragiczna śmierć przerwała jego ciekawie zapowiadającą się drogę twórczą. Niewiele po sobie pozostawił: tylko cztery pełne dramaty i kilka jednoaktówek. Coś niezwykłego jest jednak w tych sztukach, skoro z dalekiego Irkucka zawędrowały na najlepsze sceny radzieckie i zagraniczne.
"Tragiczne groteski" Wampiłowa (tak bywa określany specyficzny gatunek tych tekstów) rozgrywają się w scenerii prowincjonalnej przedmieścia, miasteczka... Tam nie można ukryć się w tłumie. Szare, nijakie tło codzienności, pozbawionej wszelkich barw, sprawia, że ludzi widzi się wyraźniej. Nawet tych na pierwszy rzut oka niepozornych, nie zajmujących ważnych stanowisk, nie wyróżniających się wybitnymi zdolnościami. Ale także ci ludzie poszukują, częstokroć bardzo dramatycznie odpowiedzi na Czechowowskie pytania: jak żyć? jak kochać? po co marzyć? Ich właśnie Wampiłow uczynił bohaterami swoich utworów. Akcja "Polowania na kaczki" toczy się na dwóch planach. Pierwszy to zmagania Ziłowa z własną słabością, melancholią, ociężałością, szczególnie dokuczliwymi po fatalnym, w skutkach przepiciu, spotęgowanymi dodatkowo przez wieniec pogrzebowy przysłany przez dowcipnych kolegów. Plan drugi to wspomnienia Ziłowa z ostatnich miesięcy, uświadamiające mu logicznie i dobitnie, że "jego życie zostało przegrane". Jeden plan nakłada się na drugi, mieszają się, przenikają. Zwykła bezczelność, spokój i ironia Ziłowa zmieniają się w rozdygotanie, ból, rozpacz, doprowadzając do próby popełnienia samobójstwa. Żona odeszła, kochanka wyjechała, w pracy tragicznie... Nie ma po co żyć. Chyba że polowanie na kaczki, o którym cały rok marzył, przyniesie "odrodzenie jego zagubionej, ginącej duszy". Czy Ziłow ma szansę, czy szansę na powrót do szczęścia, spokoju i zgody ze sobą mają wszyscy tak jak on przegrani, zdemoralizowani, puści? Interpretacja wieloznacznego finału należy oczywiście do widzów. W roli Ziłowa ZBIGNIEW ZAMACHOWSKI.