Artykuły

Niobe współczesna

W "Mojej córeczce", jak i w całej twórczości Różewicza, jest niezgoda cierpienie przy jednoczesnej wiadomości, że jest ono podłączonym towarzyszem człowieka.

Niobe za grzech pychy zostaje ukarana przez bogów śmiercią swoich dzieci i zamieniona w płaczącą skałę. Niobe Różewicza nie jest kobietą, a w śmierci córki bohatera "Małej córeczki" nie należy doszukiwać się kary za grzech pychy, choć ten grzech został popełniony.

A jednak to współczesna Niobe. Niobe Różewicza nie obnosi się ze swoją tragedią, nie krzyczy o niej światu. Poeta ściśniętego gardła, jak często nazywa się Różewicza, zamknął cierpienie swego bohatera Henryka w kilku prostych zdaniach, w zdziwieniu, z jakim czasami Agata Buzek i Jerzy Trela przygląda się zwykłym przedmiotom, jakby zobaczył je pierwszy raz, wreszcie w milczeniu: -Ona... Nie, to nic, nic. Ale to zawahanie, zawieszenie głosu, odwrócenie wzroku Jerzego Treli, który kreuje postać Henryka, sprawia, że pochylamy głowę nad cierpieniem ojca po stracie dziecka. Bohater Treli zastygł w odrętwieniu, bezradności wobec okrucieństwa losu, który nie dość, po zabrał mu córkę, to jeszcze pozbawił go wszelkiej nadziei, niszcząc jej wyidealizowany obraz.

A historia jest chciałoby się powiedzieć, banalna. Młoda, naiwna dziewczyna (Agata Buzek) przyjeżdża z miasteczka na studia do stolicy. Przeżywa zawód miłosny, skrobankę, próbę samobójczą, przerywa studia, ląduje na ulicy. Ojciec jest tym zdruzgotany, ale widząc psie przywiązanie Mireczki do jej sutenera (Piotr Fronczewski), który obiecuje się z nią ożenić, nie potrafi jej stamtąd zabrać. Ból ojca po śmierci córki nadaje tej historii wymiar antycznej tragedii. Kolejne stacje wędrówki Henryka w poszukiwaniu dziecka zagubionego w złym świecie są jak wstępowanie po kolejnych stopniach upokorzenia. Nic nie zostało mu oszczędzone. Okradziony przez koleżankę córki (rewelacyjna w tej roli Edyta Jungowska), lekceważony przez byłego chłopaka Mireczki (Rafał Królikowski), bubka i nieroba pozującego na artystę, który do spółki z obecnym "narzeczonym" uświadamia mu, czym trudni się jego córka. Wreszcie, kiedy pojawia się jego ukochana córeczka, swoim wyglądem nie pozostawia ojcu żadnych złudzeń. Ta rzeczywistość jest dla niego tak szokująca, że w swojej bezradności szuka wyjaśnienia w baśni: - To pyłek diabelskiego zwierciadła wpadł im do oka.

W "Mojej córeczce", jak i w całej twórczości Różewicza, jest niezgoda na cierpienie przy jednoczesnej świadomości, że jest ono nieodłącznym towarzyszem człowieka na tej ziemi. Andrzej Barański zrealizował przedstawienie w formie wyznania-wspomnienia, jakie czyni nad kuflem piwa ojciec przed niechlujnym obdartusem, którym całe życie pogardzał. Dopiero tragedia zbliża ich i zrównuje. I to wyznanie-spowiedź przed Brudasem (Zbigniew Zapasiewicz) jest odkupieniem bohatera, odkupieniem za grzech pychy, którego dopuścił się wobec drugiego człowieka.

Aktorzy o "Mojej córeczce"

Zbigniew Zapasiewicz: W postaci Brudasa szukałem konkretnego człowieka, który z przymusu czy z wyboru popada w degrengoladę. Ale on ma ułożone życie, chociaż na innej płaszczyźnie. Odnalazł się na tej dziwnej drodze, na której jest niezależny od świata. To jest typowa postawa dla ludzi z francuska zwanych kloszardami, często bardzo inteligentnych, mądrych. Nierzadko wiodę z nimi u siebie na Miodowej rozmowy. Są dziwni, z pozoru nieapetyczni, bywa, że brudni, często zalkoholizowani, ale obdarzeni ogromną wrażliwością.

Jerzy Trela: Różewicz w bardzo gorzki sposób rozważa, co ma większy sens: życie z sensem czy życie bez sensu. Postać Henryka, który ma normalne, ułożone i, jak mu się wydaje, przez niego sterowane życie, przeciwstawia postaci Brudasa - człowieka świadomie wybierającego życie bez sensu. Okazuje się, że życie Henryka w jednej chwili staje się ruiną. Cóż mu pozostaje wobec niemożności pogodzenia się z tym. Pozostaje mu żyć z bolesną świadomością, że jego życie z sensem nie miało sensu. Wydarzyła się taka tragedia, że on może żyć tylko w jakimś zupełnym zamknięciu się w sobie. Wydaje mi się, że on chciałby wykrzyczeć swój ból, ale w pewnym momencie uświadamia sobie, że świat jest głuchy na jego cierpienie. I to poczucie jest dla niego najtragiczniejsze. To bardzo gorzkie i smutne, ale wynika to z filozofii Różewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji