Artykuły

Rosja (i caryca) bez tajemnic

Tylko najwięksi literaci polscy doby współczesnej ośmielają się uczynić Rosję bohaterką swoich dzieł. Na przykład Ryszard {#au#14174}Kapuściński{/#} - publikując tom reportaży zatytułowanych - "Imperium", czy Sławomir {#au#87}Mrożek{/#}, wystawiając sztukę "Miłość na Krymie". Monumentalność dramaturgicznego zamysłu poznać można już na podstawie tytułów poszczególnych aktów: akt pierwszy - "Rosja carska - 1910", akt drugi - "Rosja sowiecka - 1928". akt trzeci - "Upadek Imperium - 1991". Osiemdziesiąt lat historii mocarstwa politycznego, dwie rewolucje społeczne i ustrojowe. To wszystko w trzech aktach sztuki trwającej 180 minut (z dwiema przerwami). Tego opisać się nie da. To trzeba zobaczyć.

Reżyser Erwin Axer poradził sobie z problemami inscenizacyjnymi przy pomocy trójki znakomitych aktorów. Postacią wiodącą spektaklu Jest "niejasna osobistość" -Iwan Nikołajewlcz Zachedrynski, grany brawurowo przez Zbigniewa Zapasiewicza. W pierwszym akcie wciela się on w postać poety - nieudacznika. później przekształca się w aparatczyka od spraw kultury, aby wyłonić się w trzecim akcie. Jako łagiernik, który dzięki zmianom w Rosji odzyskał wolność. Wyjątkowo obszerne emploi, jak na jedną sztukę, któremu może podołać tylko wybitny aktor. Partnerują mu: Krzysztof Kowalewski i Marta Lipińska.

Jest rzeczą paradoksalną, że sztuka wyszła spod pióra emigranta, który wybrał żywot samotnika w swojej hacjendzie gdzieś w Meksyku, i którego nie obchodzi los Rosjan i Rosji. Autor klasyfikuje swoją sztukę jako "Komedię tragiczną w trzech aktach". Zmiany polityczne i społeczne w Rosji są w niej ukazane poprzez pryzmat zmian jakie zachodzą w jej bohaterach. O sztuce Mrozek powiedział:

"Jest to sztuka epicka, osadzona konkretnie. Chodzi w niej zarówno o miłość jak i o Krym. Ludzie są wymyśleni, ale wszystko jest realne, a poza tym są tam inne jeszcze wymiary". Mniejsza o miłość i o Krym. Chodzi właśnie o te "inne wymiary", które autor sugeruje, pozostawiając widza na pastwę domysłów. W trzecim akcie, na scenie pojawia się monumentalna, milcząca postać carycy Katarzyny Wielkiej w stroju koronacyjnym. No tak, właśnie Katarzyna podporządkowała Rosji ostatecznie Półwysep Krymski. Nagle postać rozchyla poły płaszcza i oczom zaskoczonej widowni ukazuje się akt kobiety, rozpustnej monarchini.

Sztuka idzie kompletami. Nie dziwota. Przewiduję, że "Miłość na Krymie" odniesie równie wielki sukces, co "Tango", przed trzydziestu laty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji